Ostatnie tygodnie nie były najszczęśliwsze dla Fnatic. Szwedzka formacja od momentu powrotu do starego składu nie potrafi odnaleźć zagubionej formy, ale mimo to PGL Major Kraków 2017 rozpoczęła od zwycięstwa. Podopieczni Jimmy'ego "Jumpy'ego" Berndtssona nie bez problemów ograli wschodnioeuropejskie FlipSid3 Tactics.

Zwłaszcza pierwsze rundy nie potoczyły się po myśli Skandynawów, zmuszając ich do pogoni za wynikiem. Dopiero w drugiej połowie starcia Fnatic było w stanie bardziej zdominować przeciwnika, doprowadzając do szczęśliwego dla siebie zakończenia. Gdzie tkwi problem? Nieco więcej na ten temat w rozmowie z serwisem HLTV zdradził Robin "flusha" Rönnquist:

W nasze szeregi wkradły się pewne wątpliwości – stwierdził Szwed. – Zaczęliśmy mecz naprawdę powoli, ale mimo to nie mieliśmy zamiaru się poddawać, wiedzieliśmy, że jesteśmy lepszym zespołem, w którym grają lepsi zawodnicy. Ostatecznie gdy wygraliśmy wreszcie pierwszą rundę, zdaliśmy sobie sprawę, że czas czas zacząć grać lepiej i to w taki sposób, w jaki powinniśmy to robić od początku, nie chowając się po kontach – dodał.

Oglądając ostatnie poczynania Fnatic można było z łatwością zaobserwować, że gracze utracili gdzieś swoją swobodę i bezczelność. Skandynawowie nie decydowali się tak często jak kiedyś na indywidualne pojedynki, co znalazło swoje odzwierciedlenie w późniejszym wyniku. Jak przyznał flusha, problem ten był jemu i jego kolegom znany:

Wydaje mi się, że zaszczepiło się to w nas w momencie, gdy podczas kilku turniejów odpadliśmy w fazie grupowej – wyznał 23-latek. – Niemniej bootcamp pomógł nam sobie z tym poradzić. Wiemy już, że musimy angażować się w pojedynki i grać najlepiej jak się da. Staram się na tym skupić. Są jeszcze pewne niedociągnięcia, ale generalnie zaczynamy grać tak, jak byśmy tego chcieli – dodał.

Pełny zapis rozmowy z flushą w języku angielskim można znaleźć pod tym adresem.