Chociaż od wielkiego finału PGL Major Kraków 2017 minęły już dwa dni, nadal nie opadły emocje związane z szeregiem niespodziewanych rozstrzygnięć, które miały miejsce podczas polskiej imprezy. Jeśli ktoś obstawiał wyniki zawodów to prawdopodobnie teraz płacze rzewnymi łzami, bo naprawdę mało prawdopodobne,  by ktokolwiek przewidział to, co miało miejsce w Krakowie. Brak awansu FaZe Clanu, G2 Esports oraz Natus Vincere, trzy mecze wygrane z rzędu przez BIG w pierwszym etapie czy też wreszcie skład finału, w którym znalazły się Immortals i Gambit Esports. Zwłaszcza ta ostatnia kwestia niejednego eksperta przyprawić musiała o ból głowy, a przecież koniec końców ktoś jeszcze musiał wygrać. Ostatecznie padło na ekipę z Europy Wschodniej, która sięgnęła po największy triumf w swojej półtorarocznej historii. Chociaż tak naprawdę droga na szczyt podopiecznych brytyjskiej organizacji zaczęła się o wiele później niż w momencie jej założenia, bo dopiero w październiku 2016 roku. Wtedy to do Gambit dołączył Danylo "Zeus" Teslenko.

Na początku był chaos

Naszym pierwszym krokiem na drodze do rozszerzenia organizacji jest pozyskanie składu Counter-Strike: Global Offensive. Z przyjemnością przedstawiamy zatrudnioną przez nas piątkę graczy, którzy są dobrze znani wśród fanów CS:GO oraz poprzednich wersji gry – tymi słowami w styczniu 2016 Gambit przywitało swój nowy skład, złożony z byłych zawodników HellRaisers oraz PiTER. Dwóch Kazachów, dwóch Rosjan oraz Fin pozostawali bezrobotni od października 2015 roku i od tego czasu grywali wspólnie jako miksowy zespół HS.GG. Dodajmy jeszcze, że te trzy spędzone wspólnie miesiące nie obfitowały w sukcesy, chociaż awans na Minora CIS udało się wywalczyć.

Potem zresztą gracze zapewnili sobie nawet wyjazd na samego Majora, ale tam nie było już tak dobrze. Co prawda Mikhail "Dosia" Stolyarovia i spółka niespodziewanie ograli broniący tytułu Team EnVyUs, ale Counter Logic Gaming okazało się przeszkodzą nie do przejścia i z jej powodu Gambit musiało pożegnać się z Columbus już po fazie grupowej. Brak progresu wywołał potrzebę zmian, a jako pierwszy ich ofiarą padł fiński rodzynek, czyli Jan "wayLander" Rahkonen. W jego miejsce przybył natomiast kolejny były gracz PiTER, Ivan "spaze" Obrezhan i z nim w składzie drużyna udała się na kolejnego Majora, tym razem rozgrywanego w Kolonii. Tam było już znacznie lepiej – wschodnioeuropejska formacja wyszła z grupy, ogrywając zarówno CLG i Astralis. Niemniej radość nie trwała długo, bo już w pierwszej rundzie play-offów Fnatic pokazało mniej utytułowanym kolegom miejsce w szeregu, gromiąc ich 16:5 i 16:3.

fot. DreamHack/Adela Sznajder

Poza samymi współorganizowanymi przez Valve imprezami, próżno było szukać Gambit na innych większych turniejach. Mimo trzykrotnych prób awansu na zawody DreamHacka, udało się dostać dopiero na ten w Bukareszcie, który zresztą i tak zakończył się katastrofą. ELEAGUE Season 1? To samo – zaledwie dwa zwycięstwa na osiem możliwych. I na dobrą sprawę to tyle. Jakby tego było mało, wybuchła afera związana z Mistrzostwami Świata w CS:GO, w którą zamieszanych było aż trzech zawodników organizacji. Największą winę ponosił Dosia, gdyż to on wspomógł dwóch swoich kolegów z drużyny, występując w kadrze Kazachstanu w miejsce Evgeniya "zLexa" Kima i znacznie pomagając jej w awansie. To wszystko nie poprawiało atmosfery wokół ekipy, a kolejne zmiany wydawały się być nieuniknione. Doszło do nich w połowie października, zaś w rolę zbędnego balastu wcielili się tym razem spaze oraz Dmitry "hooch" Bogdanov. Jak się później okazało, odejście obu Rosjan było najlepszym, co mogło Gambit spotkać.

Potem był Zeus

4 sierpnia 2016 roku w Natus Vincere skończyła się pewna era. Wtedy właśnie z drużyną pożegnał się jej dotychczasowy lider oraz żywa legenda, czyli Danylo "Zeus" Teslenko. Doświadczony zawodnik musiał zrobić miejsce młodszemu od siebie Oleksandrowi "s1mple'owi" Kostylievowi, który, jak w tamtym okresie uważano, niemal w pojedynkę doprowadził Team Liquid do finału Majora. No ale strata jednego jest zyskiem drugiego – Teslenko jeszcze tego samego dnia oficjalnie dołączył do Gambit, z miejsca zostając nowym kapitanem formacji. – Zaczynam teraz nowy etap, gdyż nadal nie porzuciłem celów, do których dążę. Teraz będę dzielił moje marzenia wraz z Gambit Esports. [...] Początki będą zapewne trudne, ale coś takiego nigdy mnie nie powstrzymało, a doświadczyłem tego już wielokrotnie! Obiecuję, że przeznaczę cały swój wysiłek, cierpliwość oraz doświadczenie, by poprowadzić moich nowych kolegów oraz całą organizację do sukcesu – napisał w oficjalnym oświadczeniu Ukrainiec tuż po podpisaniu umowy.

Wbrew pozorom jednak na pierwszy sukces nie trzeba było długo czekać. Co prawda podczas eSports World Convention 2016 jeszcze się nie udało, ale już pod koniec listopada skład dowodzony przez Zeusa sięgnął po triumf w zawodach DreamHack ZOWIE Open Winter 2016. A nie da się nie zauważyć, że wtedy o zwycięstwo w Jönköping walczyły także takie formacje, jak m.in. GODSENT, Cloud9 oraz Team Dignitas. – Na drugiej mapie czuliśmy się jak bogowie – przyznał Dosia tuż po zakończeniu meczu finałowego przeciwko Renegades. – Stanowimy mieszankę świeżej krwi, świeżych strategii, świeżego sposobu patrzenia – nowo-starego sposobu patrzenia Zeusa oraz totalnej świeżości, którą wnosi HObbit – dodał. Niemniej potem przyszedł ELEAGUE Major 2017, a tam Gambit jeszcze raz zatrzymało się na ćwierćfinale, ponownie zresztą uznając wyższość Fnatic, chociaż tym razem w stosunku 1:2.

fot. DreamHack/Adela Sznajder

Niestety w końcu miodowy okres się zakończył, a w szeregi Gambit wkradł się lekki kryzys. Jeszcze podczas DreamHack Masters Las Vegas 2017 nie było najgorzej, chociaż 1/4 finału trudno uznać za sukces. Prawdziwy potężny strzał w twarz przyszedł na początku kwietnia i, co gorsza, miał on miejsce we własnym rejonie. Podczas StarLadder i-League StarSeries Season 3 Gambit odpadło już w fazie grupowej, przegrywając m.in. z będącym już niczym więcej niż tylko nazwą Counter Logic Gaming. Tym razem jednak, zamiast nerwowych ruchów, postawiono na pracę u podstaw, co jeszcze w tym samym miesiącu znalazło swój efekt na cs_summit oraz DreamHack ASTRO Open Austin 2017. Amerykańskie powietrze wybitnie graczom z Europy Wschodniej służyło, bo na tych pierwszych zawodach dotarli aż do finału, a drugie nawet wygrali. Dobrych humorów nie popsuło nawet DreamHack ASTRO Open Summer, gdzie na drodze zawodników stanęło, a jakże, Fnatic.

A na końcu był Major

W tej sytuacji Gambit mogło wyruszyć na krakowskiego Majora z całkiem niezłym nastawieniem. Wyrównanie osiągnięć z dwóch ostatnich imprez tej rangi było opcją jak najbardziej realną, a praktycznie wręcz pewną. – Przede wszystkim zależy nam na utrzymaniu statusu Legendy, ale oczywistym jest, że chcielibyśmy osiągnąć więcej – przyznał po wygranym meczu z mousesports Abay "HObbit" Khasenov, który do drużyny trafił w tym samym czasie, co Zeus. No i faktycznie wschodnioeuropejska piątka bardzo szybko dopięła swego, kończąc swój udział w fazie grupowej już w 3. rundzie. Tak, to nie SK, nie Astralis czy inny z CS-owych potentatów, ale właśnie Gambit (co ciekawe, wespół z BIG) jako pierwsze zapewniło sobie awans do play-offów.

A tak, któż by się tego spodziewał. Podopieczni Mykhailo "kane'a" Blagina trafili na Fnatic, które jednak od kilku miesięcy zmaga się z potężnym kryzysem formy. Niemniej w żaden sposób nie umniejsza to faktu, że Gambit pokonało swoje szwedzkie nemezis aż 2:0. I tutaj miały zacząć się schody, bo na kazachsko-rosyjsko-ukraiński skład czekał ktoś z wspomnianej wcześniej dwójki SK-Astralis. Innymi słowy, na kogo by ekipa Zeusa nie trafiła, byłaby na straconej pozycji. – Nie obchodzi nas z kim zagramy. Obie drużyny są mocne i będą pełniły rolę faworytów. Zobaczymy. My nie mamy nic do stracenia – mówił z determinacją Dauren "AdreN" Kystaubayev. W końcu trafiło na Duńczyków, którzy po ciężkim, trzymapowym pojedynku zostali ostatecznie pozbawieni marzeń o obronie tytułu. Sensacja stała się faktem – Gambit trafiło do wielkiego finału Majora.

fot. PGL

Tam Gambit spotkało się z innymi czarnym koniem zawodów, czyli brazylijską formacją Immortals. Znowu trzy mapy, znowu nerwy do samego końca, zwłaszcza po przegranym aż 4:16 Cobblestonie. Niemniej podopieczni brytyjskiej organizacji byli jeszcze w stanie odwrócić losy spotkania i przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Znaczącym jest również fakt, że decydującego o wygranej fraga ustrzelił nie kto inny, jak sam Zeus, który w lipcu 2016 roku, na trzy miesiące przed odejściem z Natus Vincere opublikował taki wpis:

Wtedy nie spodziewał się raczej, że dwanaście miesięcy później będzie mógł wznieść w górę puchar za zwycięstwo w najbardziej prestiżowych zawodach na światowej scenie CS:GO. I że nie dokona tego w barwach ukochanego przez siebie Na`Vi, tylko Gambit Esports – zespołu, który bez niego na pewno nie znalazłby się w tym miejscu, w którym jest teraz.

Śledź autora tekstu na Twitterze – MaPetCed