Niestety Virtus.pro przegrywa w półfinale ESG Tour Mykonos 2017! Polacy po trzymapowym thrillerze okazali się gorsi od mousesports, które to jutro zagra w meczu o okrągłą sumkę 100 tysięcy euro.

Virtus.pro 1:2 mousesports

(ESG Tour Mykonos - półfinał)
(6) 16 Cache 14 (9)
(6) 6 Overpass 16 (9)
(9) 14 Train 16 (6)

Na pierwszej, wybranej przez mousesports mapie (Cache) lepiej zaczęła europejska formacja, która wygrała pistoletówkę i dwie kolejne rundy eko w wykonaniu Virtus.pro. Polacy odpowiedzieli tym samym, szybko wyrównując stan rywalizacji. Przy wyniku 3:3 kolejną serię zanotowało mouz, których ataki były nie do powstrzymania, choć raz bliski był Jarosław „pashaBiceps” Jarząbkowski, próbujący ciekawego zagrania. Co prawda nie miał on piżamy, ale chciał zachować się jak ninja. Półfinaliści krakowskiego Majora nie zamierzali pozwolić na ucieczkę i dzięki świetnej grze swojego snajpera oraz ważnego clutcha Wiktora „TaZa” Wojtasa, zbliżyli się do rywala. Ostatnie dwie rundy należały jednak do mouz, a dokładniej do Robina „ropza” Koola, który niemal w pojedynkę sprawił, że jego zespół zakończył pierwszą połowę z wynikiem 9:6.

Po zmianie stron zawodnicy obu drużyn zapewnili nam powtórkę z rozrywki. Raz jeszcze to mouz celniej strzelało z pistoletów, co zmusiło Polaków do budowania finansów w dwóch kolejnych rundach eko. Kiedy w ręce TaZa i spółki trafiły karabiny, sytuacja znacząco się zmieniła, a Virtusi włączyli tryb „plow”. Tym razem Polacy nie dali powstrzymać się po trzech wygranych starciach i kiedy mouz przegrało rundę na 12:10, ekipa poprosiła o przerwę. Ta niestety wybiła z rytmu Virtus.pro, które przy wyniku 11:14 zostało postawione pod ścianą. Wtedy genialną akcją popisał się Paweł „byali” Bieliński, który tym samym rozpoczął kolejną pogoń swojej drużyny. Po każdej wygranej rundzie Polacy brali przerwę, a ta podstępna taktyka zdawała się działać cuda. Virtus.pro wygrało wszystkie pozostałe starcia, tym samym pokonując mousesports na ich mapie 16:14!

Zmiana mapy na Overpass nie zmieniła mechaniki gry. Raz jeszcze to mousesports wygrało rundę pistoletową, która i tym razem ustawiła początek spotkania. Virtus.pro do głosu doszło dopiero w piątej rundzie. Po nerwowym początku ataki Polaków zaczęły być skuteczniejsze. Przy remisowym wyniku 5:5 i dłuższym momencie dobrej gry zespołu TaZa, niespodziewanie „do tlenu” czterema trafieniami w rundzie eko podłączył mouz Tomáš „oskar” Šťastný. Sytuacja finansowa Virtusów nie pomogła w szybkim odwecie, co skrzętnie wykorzystali rywale. Do końca połowy najdłużej grająca ze sobą piątka w historii Counter-Strike: Global Offensive zdobyła jeszcze tylko jedną rundę, kończąc stronę atakującą z wynikiem 6:9.

Europejski zespół zachował stuprocentową skuteczność wygranych rund pistoletowych, zdobywając czwartą z nich po stronie atakującej na Overpassie. Virtus.pro spróbowało szybko zrewanżować się rywalowi, jednak sztuka ta nie udała się i do pierwszej rundy karabinowej zawodnicy tej ekipy podeszli przy wyniku 6:12. Mimo pełnego ekwipunku Polacy nie potrafili powstrzymać żadnego z ataków mouz, które raz po raz zajmowało bombsite’y. Europejska drużyna nie przegrała do końca ani jednej rundy i wyrównała stan rywalizacji w półfinale na 1:1.

Decydująca mapa – a jakże – rozpoczęła się od wygranej mousesports w rundzie pistoletowej. Tym razem nieco szybciej obudziło się Virtus.pro, które nie pozwoliło rywalowi rozgościć się pomiędzy pociągami i doprowadziło do stanu 2:2. Kolejne rundy upływały, a żadnej z drużyn na dłużej nie udawało się przejąć kontroli nad mapą. Kiedy wydawało się, że Virtusi są na dobrej drodze, by tak się stało, po raz kolejny na drodze stanęły problemy techniczne. Po kilkudziesięciu minutach zawodnicy w końcu wrócili na serwer. Co prawda pierwsza runda padła łupem mouz, ale w kolejnych – dzięki świetnym zagraniom byaliego i TaZa, który wygrał clutcha 1vs3 – Polacy pokazali siłę i zaczęli odskakiwać rywalowi. Popularnym Myszkom udało się zatrzymać VP dopiero przy ostatniej próbie, tym samym kończąc pierwszą połowę wynikiem 9:6 na korzyść Polaków.

W decydującej połówce w końcu – W KOŃCU! – Virtus.pro wygrało rundę pistoletową, a wszystko za sprawą niesamowitej celności pashyBicepsa. Drużyna z kraju nad Wisłą zachowała czujność i bez większych problemów dopisała na swoje konto kolejne dwa oczka. Przy stanie 6:12 mousesports wzięło się za odrabianie strat i bez większych problemów doprowadzili do stanu 11:12. Virtusom udało się co prawda wygrać kolejną rundę, jednak w kolejnych rozdaniach nie do powstrzymania byli oskar i spółka. Przy stanie 13:15 genialnie zagrał Janusz „Snax” Pogorzelski, który tym samym utrzymał VP przy życiu. Niestety, ostatnia runda należała do mousesports, które tym samym awansowało do wielkiego finału ESG Tour Mykonos 2017. Virtus.pro tym samym zagra jutro o trzecie miejsce.

W drugim półfinale, który powinien rozpocząć się za kilkanaście minut, SK Gaming zagra z Liquid. Ten mecz śledzić będzie można na oficjalnym kanale ESG Tour. Po więcej informacji dotyczących imprezy zapraszamy do naszej relacji tekstowej.