Zarywanie nocek w środku tygodnia nie grzeszy praktycznością. Każdy z nas ma jakieś obowiązki – czy jest to szkoła, czy uczelnia, czy też praca – i raczej nikt nie chce już w środę wstawać totalnie niewyspanym, z worami pod oczami sięgającymi brody. No ale są sytuacje, w których zarywanie nocek ma sens. I naszym zdaniem jedną z nich jest ELEAGUE CS:GO Premier 2017, które dziś startuje z play-offami! W najbliższych dniach czekają nas pojedynki najlepszych drużyn Counter-Strike’a na świecie, które mogą potrwać nawet do 3 w nocy. Dlaczego więc warto zaparzyć cały dzbanek kawy i zostać do tej godziny, śledząc wydarzenia z Atlanty?

Światowa czołówka w akcji

Faza pucharowa turnieju takiej rangi, jak ELEAGUE CS:GO Premier 2017 gwarantuje obecność najlepszych z najlepszych. Nie inaczej jest teraz, choć już na fazie grupowej zęby połamali sobie zawodnicy SK Gaming, którzy dość sensacyjnie okazali się gorsi od Heroic. Tym samym zabraknie ich w Atlancie. Brazylijczycy ostatnio nie prezentują już tak dobrej formy, jak jeszcze kilka miesięcy temu, ale ciągle są oni światowym numerem jeden i ich absencja w najlepszej ósemce tak ważnego turnieju jest sporym zaskoczeniem. Wyłączając brak zespołu Gabriela „FalleNa” Toledo, w studio ELEAGUE zobaczymy ekipy, które usilnie naciskają na SK i obecnie prezentują bardzo dobrą formę. Mowa o G2 Esports, North, FaZe Clanie oraz Astralis, czyli zespołach zajmujących miejsca 2-5 w rankingu HLTV.org.

Wystarczy rzut oka na ostatnie wyniki tych drużyn, by dojść do wniosku, że są to obecnie najsilniejsze ekipy na świecie. G2 triumfowało w piekielnie mocno obsadzonym DreamHack Masters Malmö, w którym North doszło do finału. FaZe w nowym składzie zaczęło prezentować bestialską formę i zdobyło puchar za zwycięstwo w ESL One New York 2017 bez najmniejszych problemów, a jeżeli chodzi o Astralis, to ekipa z łatwością awansowała z najtrudniejszej grupy i w ostatnich tygodniach prezentuje się tak, jak przed wakacjami.

Dobre granie już od początku

Nie ma wątpliwości, że w ELEAGUE CS:GO Premier 2017 będziemy świadkami rewelacyjnego CS-a już od pierwszej rundy pierwszego ćwierćfinałowego pojedynku. Nie tylko jesteśmy na etapie, na którym – cytując klasyka – „nie ma słabych drużyn” – ale także pary ćwierćfinałowe obiecują po sobie sporo fajerwerków.

Jednym ze starć, które budzi sporo emocji jeszcze przed oddaniem pierwszego strzału na serwerze, jest pojedynek North z Heroic, czyli bratobójcze starcie drugiej i trzeciej siły w Danii. ELEAGUE CS:GO Premier 2017 jak na razie jest pokazem siły duńskiej sceny, którą w Atlancie reprezentować będą aż trzy zespoły! W piłce nożnej mówi się, że derby rządzą się własnymi prawami i śmiało tę teorię można przenieść na esportowy grunt. Nietrudno sobie wyobrazić, że lokalny pojedynek w globalnym otoczeniu budzi w zawodnikach dodatkowe pokłady motywacji i chęci zwycięstwa. O ile o North można powiedzieć, że od zawiązania tej ekipy żyje ona w cieniu Astralis, o tyle Heroic żyje w cieniu North. I teraz, w momencie, w którym na obie drużyny patrzy cały esportowy świat, zarówno jedni jak i drudzy dołożą wszelkich starań, by udowodnić, że już tak nie jest.

Smaczku dodaje również to, że najnowszy nabytek North Valdemar „valde” Bjørn Vangså zmierzy się z zespołem, w którym podziękowano mu za grę. 22-latek zdążył pokazać światu, że jest on brakującym elementem układanki w nowej ekipie i teraz z pewnością chciałby udowodnić byłym kolegom, że popełnili spory błąd, usuwając go ze składu Heroic.

Kolejnym niezwykle interesującym starciem jest pojedynek Fnatic z Astralis. Obie drużyny miały ostatnio okazję zmierzyć się w 6. sezonie ESL Pro League i dwukrotnie znacznie lepsi okazali się Szwedzi. Jasne, to tylko mecze internetowe, jednak pokazały one jedno – nowe, odświeżone o prowadzącego Maikila „Goldena” Selima i strzelca Jonasa „Lekr0” Olofssona Fnatic zaczyna nabierać kształtu. Swoje utracone „ja” zdaje się odzyskiwać także Astralis, które po niesatysfakcjonujących wynikach w Malmö i Nowym Jorku wraca do formy. Symptomy poprawy były widoczne w fazie grupowej, w której Duńczycy przejechali się po Heroic i Teamie Liquid. Tym samym Liquid, które jeszcze kilkanaście dni wcześniej wygrało z nimi podczas ESL One.

Oba zespoły mają więc coś do udowodnienia w studio ELEAGUE – Fnatic chce pokazać światu progres, jaki zespół poczynił od czasu letniego shuffle’a, zaś Astralis zamierza udowodnić, że wszyscy w drużynie zapomnieli o ostatnich niepowodzeniach i są gotowi do rozpoczęcia kolejnej serii turniejów, w których Duńczycy dochodzą co najmniej do półfinału.

Obiecująca drabinka

ELEAGUE CS:GO Premier 2017, jak każdy turniej, ma swoich faworytów. W Atlancie głównymi pretendentami do końcowego zwycięstwa będzie bez wątpienia FaZe, G2 Esports i Astralis. Europejski zespół pokazał próbkę swoich możliwości w Nowym Jorku, kiedy nic nie zrobił sobie z obecności innych klasowych rywali i każdego z nich odprawiał z kwitkiem, nie pocąc się przy tym szczególnie. W rozgrywkach internetowych ekipa także (głównie) dominuje, co w turnieju, w którym aż siedem z ośmiu drużyn to ekipy ze Starego Kontynentu, stawia FaZe na pole position. Jeżeli chodzi o francuski superteam oraz duńską maszynę, to jedni i drudzy wielokrotnie potwierdzali swoją klasę na offline’owych zmaganiach.

I tu właśnie do gry wkracza drabinka zawodów. Ta ułożyła się naprawdę ciekawie, bowiem bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym Astralis i G2 Esports zmierzą się ze sobą w półfinale. Równie prawdopodobne jest to, że zwycięzca tego pojedynku o nagrodę główną w postaci pół miliona dolarów powalczy właśnie z FaZe, które znalazło się po drugiej stronie drabinki. Musicie przyznać, że półfinały w postaci G2 Esports z Astralis oraz FaZe z North już teraz spędzają Wam sen z powiek.


Szczegółowe informacje na temat ELEAGUE CS:GO Premier 2017 możecie znaleźć w relacji tekstowej.