Virtus.pro ponownie podzieliło się punktami w dwumeczu rozgrywanym w ramach 4. sezonu Esports Championship Series i ponownie miało to miejsce w starciu z francuską drużyną. Tym razem rywalem Polaków byli reprezentanci G2 Esports, którzy dopiero co wrócili z Atlanty.

16 października
21:00 G2 Esports 8:16 Virtus.pro Inferno
22:00 Virtus.pro 10:16 G2 Esports Cache

Reprezentanci rosyjskiej organizacji, choć ostatnio nie grzeszą formą, jak na razie całkiem udanie radzą sobie w ECS. Po czterech meczach podopieczni Jakuba „kubena” Gurczyńskiego mają na koncie sześć punktów, co pozwala drużynie na zajmowanie czwartego, premiowanego awansem na offline’owe finały, miejsca. Jak na razie VP wygrało i przegrało z Teamem EnVyUs, a wczoraj powtórzyło ten scenariusz w dwumeczu z G2 Esports, choć tym razem biało-czerwoni nie dali się stłamsić na drugiej mapie.

Choć początek Inferno nie zwiastował takiego scenariusza, Virtus.pro wygrało na tej mapie bez większych problemów. G2 potrafiło nawiązać walkę tylko w pierwszej połowie, którą to wygrało 8:7. O ile Francuzi radzili sobie z obroną bombsite’ów, o tyle atakowanie – delikatnie ujmując – nie wychodziło im najlepiej. Virtus.pro odkurzyło tryb „plow” i dzięki dziewięciu wygranym z rzędu rundom mogło się cieszyć ze zwycięstwa.

Na Cache’u sytuacja na serwerze układała się już nieco inaczej. G2 Esports zaczęło od totalnej dominacji, którą później – stopniowo – starało się zmniejszyć VP. Francuzi wygrali pierwszą połowę do czterech, a po zmianie stron dorzucili także zwycięstwo w rundzie pistoletowej. Postawieni pod ścianą zawodnicy rosyjskiej organizacji rzucili się do odrabiania strat, jednak udało się tylko poprawić wynik, zdobywając łącznie 10 rund.