Wczorajsza porażka Virtus.pro z SK Gaming nie napawała fanów rodzimej ekipy optymizmem. Podobnie było po tym, co Gambit Esports pokazało w meczu z FaZe Clane. Jednak nasi rodacy stanęli na wysokości zadania i wygrali swój drugi grupowy mecz na EPICENTER 2017, utrzymując się w zawodach!

Gambit Esports 1 : 2 Virtus.pro

(EPICENTER 2017)
6 5 Inferno 10 16
1 6
16 8 Train 7 13
8 6
13 7 Cache 8 16
6 8

Najpierw obie drużyny trafiły na Inferno, mapę wybraną przez Virtus.pro. To właśnie polska formacja dobrze weszła w mecz, zgarniając pistoletówkę. Na odpowiedź Gambit nie trzeba było jednak długo czekać, gdyż zespół z Europy Wschodniej wygrał drugą rundę i zaczął budować swoją przewagę. Rustem "mou" Telepov i jego kompani pewnie pokonywali VP także w kilku kolejnych starciach, doprowadzając do wyniku 5:1. Polakom udało się jednak w końcu przerwać złą passę i to oni przejęli inicjatywę. Podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego zaczęli odrabiać straty. Virtusi najwyraźniej potrzebowali kilku minut na znalezienie odpowiedniego sposobu na bronienie się przed Gambit, bo licznik tej ekipy do końca pierwszej części zatrzymał się na piątce, zaś nasi rodacy zakończyli ją z dziesięcioma rundami. Drugie pistole również trafiły na konto ekipy Filipa "NEO" Kubskiego, co znacząco przybliżyło ją do zwycięstwa. Fani polskiej formacji nie musieli na nie długo czekać, gdyż ta po zmianie stron oddała swojemu rywalowi tylko jedno oczko, a sama zgarnęła pozostałe punkty.

Początek drugiej mapy także nie wyglądał najbardziej obiecująco dla reprezentantów Virtus.pro. Formacja Pawła "byaliego" Bielińskiego na Trainie zaczęła po stronie CT i znów potrzebowała czasu, by przyzwyczaić się do ataków rywali. Przebudzenie nastąpiło dopiero po ośmiu rozegranych rundach, gdy Gambit prowadziło 7:1. Naszym rodakom na szczęście udało się wrócić do gry, dzięki czemu na półmetku mieli tylko punkt straty do oponenta. W większości kazachski skład triumfował również w rundzie otwierającej drugą część potyczki, co pozwoliło mu odskoczyć na kilka punktów. VP zdołało jednak się odgryźć w odpowiednim momencie, dzięki czemu znów zaczęło toczyć wyrównany pojedynek z Gambit. Sytuacja wyjaśniła się dopiero w samej końcówce, a ze zwycięstwa mogli się cieszyć podopieczni Andrey'a "Andiego" Prokhorova.

By tradycji stało się zadość, Virtus.pro słabo zaczęło również na trzeciej mapie. Gambit wyprowadziło kilka udanych ataków, które dały tej ekipie prowadzenie 5:0. Dla naszych rodaków wyglądało to naprawdę źle, jednak w końcu zaczęli grać swoje. A to znalazło swoje odzwierciedlenie w wyniku, gdyż na konto formacji Jarosława "pashyBicepsa" Jarząbkowskiego zaczęły wpadać kolejne punkty. Po piętnastu rundach VP prowadziło ostatecznie 8:7. Polacy nie pozwolili rywalowi na szybkie odrobienie niewielkiej straty i sami wygrali rundę pistoletową. W tym właśnie momencie zaczął się w zasadzie ich marsz po zwycięstwo. Gambit próbowało jeszcze rzucać Virtusom kłody pod nogi, ale te nie przeszkodziły im w odniesieniu zwycięstwa. Polacy wygrali 16:11.

Niebawem rozpocznie się pojedynek Astralis z Teamem Liquid, który także zadecyduje o tym, która z drużyn odpadnie z EPICENTER 2017. Aktualne informacje o turnieju możecie znaleźć w relacji tekstowej.