Rok 2017 to jeden z najtrudniejszych okresów w historii Virtus.pro. Polska formacja, ze wszech miar słusznie, stała się obiektem zmasowanej krytyki, umotywowanej kolejnymi słabymi występami. Z jednej strony mieliśmy obóz wiernych fanów, którzy ciągle wierzyli, że VP wróci. Z drugiej natomiast nacierali niezadowoleni, nierzadko sfrustrowani, którzy życzyli graczom znad Wisły kolejnych porażek, które mogłyby przyspieszyć wyczekiwane przez nich zmiany w składzie. Każdy z obozów miał trochę racji, każdy nierzadko uciekał się do głoszenia głupot lub absurdów. A pośrodku tego wszystkiego byli TaZ, NEO, pashaBiceps, Snax i byali, którzy z każdą porażką wyglądali na coraz bardziej zagubionych. A przecież zaczęło się nieźle, bo od trzeciego miejsca na światowych finałach WESG 2017. Bo od wielkiego finału ELEAGUE Major 2017 w Atlancie. Wreszcie od zwycięstwa podczas prestiżowych zawodów DreamHack Masters Las Vegas 2017.

A jednak nagle coś przestało działać, a w tryby tej, wydawało się, perfekcyjnie naoliwionej maszyny, wpadały kolejne ziarnka piasku, psując to, co wypracowano przez tyle lat. Ten moment nastąpił w okolicach Intel Extreme Masters w Katowicach, gdzie Virtusi przed własną publiką nie byli w stanie wyjść z grupy. Potem było już tylko gorzej. A na koniec nadeszła nadzieja w postaci EPICENTER. Wobec tego momentu zwrotnego, jakim, mamy nadzieję, będzie turniej w Petersburgu, warto przyjrzeć się jak każdy z Polaków radził sobie na dotychczas rozegranych turniejach. Pod uwagę wzięto tylko imprezy, na których wystąpiło co najmniej osiem drużyn i których pula nagród osiągnęła minimum 100 tysięcy dolarów.

Wiktor "TaZ" Wojtas

Jeszcze do niedawna o TaZie można było bez wahania mówić, że jest jak wino – im starszy tym lepszy. Mający już na karku 31 lat zawodnik nadal imponuje energią, którą zaraża wszystkich dookoła. Problem w tym, że w ostatnich miesiącach w parze z tym niewątpliwie pozytywnym wizerunkiem nie szły indywidualne wyniki. Wojtas po całkiem niezłym początku roku z czasem zaczął spuszczać z tonu, a już podczas ESL One w Kolonii zawiódł po całej linii. Jeden z członków legendarnej Złotej Piątki automatycznie znalazł się na celowniku wszystkich kibiców, którzy to właśnie w nim upatrywali potencjalnego kandydata do opuszczenia VP. Sam zawodnik nic sobie z tego nie robił, chociaż po niektórych jego komentarzach dało się wyczuć, że mimo tak dużego doświadczenia, nie najlepiej radzi sobie z potężną falą krytyki, która spadła na zespół. Przydatność TaZa na serwerze zmalała w niesamowitym stopniu, dlatego też wrześniową decyzję, by to właśnie jego uczynić nowym prowadzącym należy ocenić jak najbardziej na plus. Nawet nie strzelając tak celnie jak jeszcze kilka miesięcy temu WojTaZ w nowej roli mógł wreszcie dać ekipie namacalne korzyści, które najwyraźniej dały owoce podczas EPICENTER w Petersburgu.

Wiktor "TaZ" Wojtas
Suma
Fragi 350 220 191 84 41 35 149 28 118 36 49 257 1558
Śmierci 297 203 190 89 59 58 142 36 134 53 62 305 1628
K/D 1,18 1,08 1,01 0,94 0,69 0,60 1,05 0,78 0,88 0,68 0,79 0,84 0,88
HS% 51,4 55 53,9 58,3 29,3 42,9 49 42,9 46,6 52,8 49 48,6 48,3
Rating 2.0 1,14 1,07 1,00 0,99 0,84 0,61 1,05 0,82 0,95 0,64 0,81 0,91 0,90
fot. Virtus.pro

Flip "NEO" Kubski

Legenda CS-a 1.6 ma za sobą fatalny okres. NEO zaczynał rok jako IGL Virtus.pro, ale po rozczarowującym występie podczas Intel Extreme Masters Katowice 2017 zrzekł się tej funkcji, by móc bardziej skupić się na grze. Efekty tego były opłakane w skutkach. Słaba forma, którą wcześniej 30-latek mógł maskować obowiązkami prowadzącego, wyszła na jaw z całą siłą, obnażając wszelkie niedociągnięcia w grze doświadczonego riflera. Powiedzieć, że Kubski nie zachwycał to tak, jak nic nie powiedzieć. A gdy już wydawało się, że dawny Filip powrócił, notując całkiem obiecujący występ podczas PGL Major Kraków 2017, ten kompletnie zawiódł na kolejnych zawodach. DreamHack Masters Malmö 2017 było katastrofalne w wykonaniu całego VP, ale NEO będzie wyjazd do Szwecji wspominać szczególnie źle. Tylko nieco lepiej (ale nadal bardzo słabo) było podczas ELEGUE Premier i ESL One w Nowym Yorku. Wydawało się, że będzie już tylko gorzej, jednak wtedy przyszło EPICENTER. W Petersburgu gracz Złotej Piątki nie prezentował się może jak za swoich najlepszych lat, ale wieloma zagraniami wyraźnie do nich nawiązywał i gdyby nie pechowo przegrany finał, to pewnie on mógł cieszyć się ze statuetki MVP całej imprezy.

Filip "NEO" Kubski
Suma
Fragi 339 179 211 89 47 43 146 15 133 28 41 305 1576
Śmierci 287 213 186 92 57 63 143 34 145 53 69 289 1631
K/D 1,18 0,84 1,13 0,97 0,82 0,68 1,02 0,44 0,92 0,53 0,59 1,06 0,85
HS% 32,7 38,5 37,9 38,2 34 46,5 36,3 46,7 39,1 39,3 39 40,3 39
Rating 2.0 1,16 0,94 1,14 1,03 0,87 0,85 1,08 0,58 1,00 0,62 0,68 1,08 0,92
fot. Virtus.pro

Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski

O 2016 roku w wykonaniu pashy i on sam, i wszyscy kibice chcieli by prawdopodobnie jak najszybciej zapomnieć. Polski biceps momentami grał tragicznie i aż nie chciało się wierzyć, że ten sam zawodnik w 2014 roku został wybranych trzecim graczem świata. Tymczasem nadszedł 2017, a Jarząbkowski niespodziewanie odżył. Co więcej, podczas większości turniejów to własnie on zdawał się być wiodącą postacią całego VP. Trudno jednoznacznie orzec czy był to efekt słabszej postawy jego kolegów, czy też nagłego przebudzenia 29-latka. Prawdopodobnie po części i jedno, i drugie. Faktem jest natomiast to, że popularny El Papito wielokrotnie grał tak, jak za swoich najlepszych lat, w czym wyraźnie pomógł mu powrót do AWP. Swego czasu to właśnie pasha był pierwszym snajperem drużyny, z czasem jednak spadł w hierarchii, ustępując miejsca Snaxowi oraz NEO i okazjonalnie tylko przejmował tę broń na niektórych mapach. Tymczasem podczas EPICENTER jego karabin snajperski budził postrach, ale nie ma się co temu dziwić. Były członek Złotej Piątki w Rosji zanotował w sumie 167 fragów z AWP (nikt nie ustrzelił więcej), osiągając średnią 0,39 zabójstwa na rundę.

Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski
Suma
Fragi 340 225 211 105 46 53 168 22 143 36 66 297 1712
Śmierci 306 213 186 92 60 59 155 32 128 59 67 304 1661
K/D 1,11 1,06 1,13 1,14 0,77 0,90 1,08 0,69 1,12 0,61 0,99 0,98 0,97
HS% 38,5 39,1 33,2 45,7 43,5 35,8 29,8 22,7 25,2 22,2 27,3 22,6 32,1
Rating 2.0 1,12 1,09 1,12 1,15 0,85 0,92 1,11 0,73 1,14 0,65 1,05 1,00 0,99
fot. Virtus.pro

Janusz "Snax" Pogorzelski

Nie da się ukryć, że Snax, mimo o wiele mniejszego doświadczenia, był przez fanów Virtus.pro wielokrotnie traktowany na równi z NEO czy TaZem. Niemniej Pogorzelski sam sobie na to zapracował, bo eksperci z całego świata wielokrotnie rozpływali się w zachwycie nad jego inteligencją czy też umiejętnościami czytania gry. Przez wiele miesięcy to właśnie 24-latek był kluczową postacią zespołu, która w pojedynkę ugrywała najtrudniejsze spotkania. Niestety w okolicach IEM-u w Katowicach coś się popsuło. Popularny Dzik przestał imponować pewnością siebie, zamieniając ją na proste błędy, które, jak się wcześniej wydawało, nie mają prawa mu się zdarzyć. Ale zdarzały się, a każda kolejna taka sytuacja miała coraz gorszy wpływ na postawę Snaxa. Lekarstwem na to miało być powierzenie byłemu graczowi ALSEN-Teamu roli IGL-a, ale plan ten już na starcie skazany był na porażkę. Nieszablonowy styl zaproponowany przez Pogorzelskiego kompletnie nie zgrywał się z upodobaniami reszty drużyny, a on sam, przytłoczony nadmiarem obowiązków, zaczął grać jeszcze słabiej. W młodym zawodniku wyraźnie narastała frustracja, której upust dał w emocjonalnym poście, w którym informował o pożegnaniu się z funkcją prowadzącego. Od tego momentu mógł on w pełni skupić się na tym, co dotychczas robił najlepiej, czyli na strzelaniu, ale jak na razie nie przyniosło to widocznych efektów.

Janusz "Snax" Pogorzelski
Suma
Fragi 377 262 237 85 49 50 152 23 125 40 45 251 1696
Śmierci 277 186 179 87 58 57 147 32 137 51 59 295 1565
K/D 1,36 1,41 1,32 0,98 0,84 0,88 1,03 0,72 0,91 0,78 0,76 0,85 0,99
HS% 34,7 31,3 37,1 41,2 38,8 38 41,4 8,7 38,4 37,5 37,8 42,6 32,6
Rating 2.0 1,27 1,28 1,24 0,98 0,91 0,93 1,06 0,81 1,00 0,92 0,82 0,95 1,01
fot. Virtus.pro

Paweł "byali" Bieliński

23-latek nigdy specjalnie się nie wyróżniał. Wszyscy wiedzieli, że byali posiada w swojej dłoni niesamowitego aima, dzięki czemu wielokrotnie otwierał rundy karkołomnymi fragami. Nigdy jednak nie znajdował się on na świeczniku, ustępując tam miejsca bardziej medialnym i przebojowym kolegom. Zmieniło się to dopiero w ostatnich miesiącach, gdy Bieliński wespół z pashą wobec indolencji reszty składu musiał przejąć w VP pałeczkę pierwszeństwa. Tym sposobem niepostrzeżenie były gracz GF-Gaming zaczął regularnie otwierać tabelę w kolejnych spotkaniach, nierzadko nawet mając kluczowy wpływ na ich końcowy wynik. Fajerwerków nadal nie było, ale przecież nie o to tutaj chodzi. Ważna jest skuteczność, a ta w wypadku byaliego na przestrzeni kolejnych turniejów wyglądała naprawdę dobrze. To w dużej mierze dzięki fragom Bielińskiego Virtus.pro dotarło aż do półfinału PGL Major Kraków 2017, co pozwoliło chociaż na moment przerwać fatalną serię kolejnych imprez, na których Polacy odpadali już w fazie grupowej. Co więcej, najmłodszy z Virtusów nadal podtrzymuje przyzwoitą formę, czego dowód dał podczas dopiero co zakończonego EPICENTER.

Paweł "byali" Bieliński
Suma
Fragi 377 201 227 89 32 43 163 30 151 38 55 305 1711
Śmierci 292 213 204 89 63 58 142 33 142 55 66 308 1665
K/D 1,29 0,94 1,11 1,00 0,51 0,74 1,15 0,91 1,06 0,69 0,83 0,99 0,94
HS% 48,5 48,8 43,6 58,4 46,9 55,8 55,2 56,7 53,6 60,5 52,7 52,1 52,7
Rating 2.0 1,27 1,00 1,16 1,03 0,61 0,85 1,12 0,94 1,18 0,79 0,94 1,04 0,99
fot. Virtus.pro

Podsumowanie

Jeśli przyjrzymy się ratingom osiąganym przez poszczególnych zawodników, łatwo da się zauważyć, że najrówniej grającym z Virtusów był pasha. Jarząbkowski, tak jak i reszta ekipy, miewał co prawda wahania formy, ale nie były one tak ogromne, zwłaszcza w pierwszych miesiącach 2017 roku. Najgorzej prezentuje się natomiast sytuacja Snaxa, który, jeśli przyjrzeć się poniższemu wykresowi, zanotował ogromny regres. Jeszcze podczas światowych finałów WESG 2016 24-latek był jedynym z najlepszych uczestników całej imprezy, a tymczasem na kończącym to zestawienie EPICENTER był jednym z najsłabszych w drużynie – słabiej zagrał tylko TaZ. Tak czy inaczej, dotychczasowe osiągnięcia Polaków to swoista sinusoida, która po całkowicie nieudanym okresie zdaje się obecnie powoli mknąć do góry. Nie wiadomo tylko czy podczas zbliżającego się StarLadder i-League Shanghai Invitational 2017 będzie ten ruch kontynuować czy też, podobnie jak wcześniej w tym roku, zacznie pikować.

Dotychczasowa forma graczy Virtus.pro w 2017 na podstawie ratingów HLTV
(po kliknięciu wykres otworzy się w większej rozdzielczości)

Na zakończenie warto byłoby jeszcze wyjaśnić kilka kwestii. Czy warto kibicować Virtus.pro? Jak najbardziej, wszak to polska drużyna, a w większości przypadków zawsze miło jest, gdy rodacy odnoszą sukcesy w sportowej rywalizacji. Czy należy VP krytykować? Oczywiście, bo kibicowanie to nie tylko wspieranie, ale także i oczekiwania, nierzadko podsycane przez samych zawodników. A w przypadku, gdy oczekiwania te nie zostają spełnione, należy dać temu wyraz. Warto jednak odróżnić krytykę, popartą argumentami, analizami itp. od czystego hejtu, motywowanego niezrozumiałą nienawiścią.

I na koniec – czy do Virtusów wypadałoby mieć szacunek? W zupełności. Przez lata obecności na światowej scenie piątka Polaków osiągnęła nieprawdopodobne rzeczy, niejednokrotnie dając swoim kibicom chwile radości w momentach triumfu, ale także i smutku w przypadku porażek na ostatniej prostej. Niemniej, szacunek nie oznacza immunitetu, nietykalności. Wszak szacunek to czyste uznanie, świadomość czyjejś wielkości jako sportowca, który jednak nadal pozostaje człowiekiem. A jako człowiek potrafi także się mylić oraz popełniać błędy. A z tych należy rozliczać każdego bez wyjątku, niezależnie od tego czy gra na serwerach społeczności, czy tez kilka lat temu wygrał Majora.

Śledź autora tekstu na Twitterze – MaPetCed