Po absolutnie szalonej fazie grupowej, zawodnicy półfinalistów EPICENTER 2017 z pewnością skorzystali z dnia przerwy w rozgrywkach na ochłonięcie, przestudiowanie dotychczas rozegranych meczów i przygotowanie się pod konkretnego rywala. Dziś startuje faza pucharowa turnieju, co oznacza, że zawodnicy opuszczą swoje pokoje na rzecz gry na spektakularnej scenie przed żądną świetnego Counter-Strike’a publicznością. A sądząc po wyczynach SK Gaming, Astralis, G2 Esports i polskiego Virtus.pro w meczach grupowych, możemy być pewni, że w sobotę i niedzielę te ekipy zaserwują nam mnóstwo emocji. Zanim jednak zaczniemy gorączkować się spotkaniami, na chłodno przyjrzyjmy się obu półfinałom.

Sobotnie granie w St. Petersburgu zacznie się od szlagieru SK Gaming z Astralis, a po nim na scenie pojawi się Virtus.pro, które postara się podtrzymać rewelacyjny sen w starciu z rozpędzonym G2 Esports.

SK Gaming vs Astralis

SK Gaming vs Astralis
12:00 (BO3)

Skład

Skład

Gabriel "FalleN" Toledo Lukas "gla1ve" Rossander
Fernando "fer" Alvarenga Nicolai "dev1ce" Reedtz
Marcelo "coldzera" David Peter "dupreeh" Rasmussen
Epitacio "TACO" de Melo Markus "Kjaerbye" Kjærbye
Ricardo "boltz" Prass Andreas "Xyp9x" Højsleth

Jeszcze przed sierpniową przerwą pojedynek SK Gaming z Astralis byłby starciem pierwszej z drugą siłą światowej sceny Counter-Strike: Global Offensive. W pierwszej połowie roku Brazylijczycy i Duńczycy byli poza zasięgiem reszty ekip i rzadko kiedy pozwalali jakiejś innej drużynie zasiąść do stolika, przy którym decydowano o tym, kto będzie triumfować w następnym turnieju. Sytuacja zmieniła się po powrocie profesjonalnych graczy na serwery, kiedy to zarówno jedni jak i drudzy nieco wyhamowali. Pierwsze symptomy gorszej postawy widać już było podczas krakowskiego Majora, jednak nie do końca satysfakcjonujące miejsca (ćwierćfinał SK Gaming i półfinał Astralis) tłumaczone były przemęczeniem zawodników. Jasne, dla każdej innej drużyny ¼ czy ½ finału na turnieju o takiej randze traktowane byłoby jako sukcesik, ale mowa o przyzwyczajonych do wygrywania ekip, których nie interesuje inne miejsce od pierwszego.

Po wakacjach forma – zamiast rosnąć – spadała. Podczas DreamHack Masters Malmö Astralis po raz pierwszy od dawien dawna pożegnało się z turniejem przed półfinałem, a SK Gaming pewnie do dziś pluje sobie w brodę za sposób, w jaki udało im się roztrwonić przewagę w starciu z G2 Esports. Później było gorzej – Duńczykom nie udało się wyjść z grupy podczas ESL One New York 2017, a Latynosom podczas ELEAGUE CS:GO Premier 2017. Ze słabości ekip skorzystało FaZe, które w przeciągu kilku tygodni wyrosło na nowy światowy numer jeden.

Słabe wyniki i spadek w rankingach podziałał niczym zimny prysznic. Pierwsze do roboty wzięło się Astralis, które na wspomnianym ELEAGUE CS:GO Premier 2017 przypominało drużynę, której większość sceny normalnie chce omijać w turniejowych drabinkach. Duńczycy przez fazę grupową przeszli jak burza, a w play-offach pokazali ogromny charakter chociażby w starciu z Cloud9. Amerykanie mieli swojego rywala na widelcu, jednak upartość i wiara we własne możliwości (wypracowana m.in. przy współpracy ze sportowym psychologiem) sprawiła, że Astralis wygrało praktycznie przegrany mecz.

Nieco inaczej zareagowało SK Gaming. Brazylijczycy, świadomi napiętego kalendarza, formę zaczęli odbudowywać w meczach online. W 6. sezonie ESL Pro League i ECS Season 4 grali co mogli i rzadko kiedy zawodzili. Ich spotkaniom przestało towarzyszyć rozluźnienie, co od razu miało swoje przełożenie na rezultaty. SK zaczęło taśmowo zdobywać punkty, wyszło na prowadzenie w tabeli w obu ligach i kiedy wydawało się, że ekipa odbudowuje nieco podłamaną pewność siebie, gruchnęła informacja o chęci odpoczęcia od CS-a i powrotu do Brazylii przez João „felpsa” Vasconcellosa. Ostatecznie na pokładzie samolotu lecącego do St. Petersburga znalazł się (na razie) wypożyczony z Immortals Ricardo „boltz” Prass, który w Rosji jest jednym z najjaśniejszych punktów SK Gaming.

Forma na EPICENTER 2017

Mimo braku treningów z boltzem, SK Gaming w Rosji wygląda bardzo dobrze. Latynosi EPICENTER 2017 zaczęli od pokazu siły w starciu z Virtus.pro, którym nie dali nawet uwierzyć, że Polacy mogą ich jakoś skrzywdzić. Pojedynek od pierwszej do ostatniej rundy toczony był pod dyktando Gabriela „FalleNa” Toledo i spółki, a sam prowadzący i snajper rozegrał fenomenalne zawody. W decydującym o awansie z grupy meczu SK Gaming w końcu zmierzyło się z rozpędzonym FaZe Clanem i był to mecz, na który czekała cała scena. Finn „karrigan” Andersen, który jeszcze nigdy nie wygrał serii Bo3 z ekipą FalleNa, chciał w końcu przełamać tę klątwę i wydaje się, że wszystko było po stronie prowadzonej przez niego drużyny. Passa kolejnych wygranych z rzędu meczów na lanie, przejęcie od SK Gaming światowego numeru jeden, a do tego nieco słabsza ostatnio forma rywala i fakt, że ten w St. Petersburgu pojawił się z wypożyczonym zawodnikiem. Mimo całej listy sprzyjających warunków, górą raz jeszcze wyszedł Toledo, który co prawda nie znalazł sposobu na ogranie rywala na Inferno, jednak na Overpassie i Mirage’u jego zespół grał jak z nut.

Jeżeli chodzi o Astralis, to zawodnicy tej formacji imprezę zaczęli dla siebie dość niecodziennie, bo od porażki w pierwszym spotkaniu fazy grupowej. Duńczycy dali się zaskoczyć dobrze dysponowanemu G2 Esports, które najpierw wydarło zwycięstwo na Cache’u, by następnie rozbić metodycznych Skandynawów na Inferno. – Rywal trzymał nasze finanse w szachu i przegrywamy 4:16 – mogliśmy przeczytać na twitterowym koncie Astralis. Porażka na dzień dobry turnieju sprawiła, że Lukas „gla1ve” Rossander i spółka wylądowali na nieznanym dla siebie terytorium bycia zagrożonym odpadnięciem z imprezy już po drugim starciu. W nim Astralis nie dało jednak większych szans Teamowi Liquid, doprowadzając tym samym do duńskich derbów w meczu o być albo nie być. North miało tym razem utrzeć nosa faworytowi, jednak świetna postawa Nicolaia „dev1ce’a” Reedtza sprawiła, że St. Petersburg zawodnicy North opuszczali z poczuciem, że czeka ich sporo pracy, zanim będą w stanie napsuć krwi Astralis.

Mecze SK Gaming i Astralis na EPICENTER 2017

Mecze SK Gaming

Mecz otwarcia SK Gaming 2:0 Virtus.pro
Train 16:5
Mirage 16:7
Mecz o awans SK Gaming 2:1 FaZe Clan
Inferno 7:16
Overpass 16:2
Mirage 16:8

Mecze Astralis

Mecz otwarcia Astralis 0:2 G2 Esports
Cache 13:16
Inferno 4:16
Mecz przegranych Astralis 2:0 Team Liquid
Inferno 16:11
Train 16:12
Mecz o awans Astralis 2:0 North
Train 16:11
Mirage 16:8


Ostatnie mecze Head2Head:

SK Gaming i Astralis bardzo często kojarzone jest ze sobą w turniejach. Najczęściej ma to miejsce w ich pucharowej części, co ze względu na pozycję na scenie tych drużyn nie powinno dziwić. Przed dzisiejszym półfinałem przyjrzeliśmy się ostatnim 10 brazylijsko-duńskim starciom, które pokazują jedno: mowa o dwóch godnych siebie rywalach. Z resztą zobaczcie sami:

  • 12 listopada 2016, SK Gaming 13:16 Astralis. Faza grupowa ELEAGUE Season 2
  • 20 listopada 2016, SK Gaming 2:0 Astralis. Półfinał IEM Oakland 2016
  • 3 grudnia 2016, SK Gaming 0:2 Astralis. Półfinał ELEAGUE Season 2
  • 11 grudnia 2016, SK Gaming 0:2 Astralis. Półfinał ECS Season 2 Finals
  • 25 stycznia 2017, SK Gaming 19:17 Astralis. Faza grupowa ELEAGUE Major 2017
  • 7 kwietnia 2017, SK Gaming 12:16 Astralis. Faza grupowa SL i-League StarSeries Season 3 Finals
  • 4 maja 2017, SK Gaming 16:12 Astralis. Faza grupowa IEM Sydney 2017
  • 25 czerwca 2017, SK Gaming 2:1 Astralis. Półfinał ECS Season 3 Finals
  • 17 lipca 2017, SK Gaming 16:8 Astralis. Faza grupowa PGL Major Kraków 2017
  • 21 lipca 2017, SK Gaming 0:2 Astralis. Ćwierćfinał PGL Major Kraków 2017

Wygrane SK Gaming: 5 (7 map)
Wygrane Astralis: 5 (8 map)

G2 Esports vs Virtus.pro

G2 Esports vs Virtus.pro
16:00 (BO3)

Skład

Skład

Richard "shox" Papillon Wiktor "TaZ" Wojtas
Kenny "kennyS" Schrub Filip "NEO" Kubski
Nathan "NBK-" Schmitt Jarosław "pashaBiceps" Jarząbkowski
Alexandre "bodyy" Pianaro Janusz "Snax" Pogorzelski
Dan "apEX" Madesclaire Paweł "byali" Bieliński

O ile pojedynek SK Gaming z Astralis jest światowym klasykiem, który rozgrzewa fanów CS-a co kilka imprez, o tyle starcia tego składu G2 Esports z Virtus.pro nie należą do ogranej i znanej rywalizacji. Od momentu uformowania francuskiego superteamu drużyny nie miały okazji zmierzyć się ze sobą na lanie, co jest pokłosiem ostatniej koszmarnej formy Polaków oraz niezwykłej chimeryczności G2, której przyjrzymy się w pierwszej kolejności.

Kiedy w lutym tego roku zmęczone graniem poniżej swoich oczekiwań ekipy G2 Esports oraz Team EnVyUs postanowiły zebrać najsilniejszą piątkę, powstała w tym wyniku drużyna gwiazd miała być gwarantem sukcesów. Francuska scena w końcu doczekała się Richarda „shoxa” Papillona i Kenny’ego „kennySa” Schruba w jednym składzie i w sumie ta dwójka miała wystarczyć do tego, by gablota z trofeami organizacji Carlosa „ocelote’a” Rodrigueza zaczęła pęcznieć w zawrotnym tempie. I jasne – trafiają do niej kolejne puchary, jak chociażby ten za triumf w 5. sezonie ESL Pro League czy wygranie DreamHack Masters Malmö 2017, jednak równie często Francuzi musieli przełykać gorzką pigułkę. Na każdy większy bądź mniejszy sukces G2 zalicza turniej, który jest absolutnym rozczarowaniem. Po zwycięstwie w EPL przyszły blamaże na ESL One Cologne 2017 i krakowskim Majorze, a następnie wygrana w Malmö w mocno obsadzonym turnieju. Właśnie te ogromne wahania formy sprawiają, że przed rozpoczęciem każdej imprezy, na której ma pojawić się G2 Esports, fani tej drużyny zadają sobie pytanie: jakie G2 zobaczymy w akcji? Wiedzą o tym doskonale zawodnicy, którzy ostatnio praktycznie nie opuszczają pokoju gier podczas kolejnych bootcampów. Trenują, ile mogą, by zniwelować momenty rozprężenia, by przestać być postrzeganym jako ekipa grająca w luźnym stylu.

Virtus.pro z pewnością oddałoby wiele, by mieć takie problemy, jak ich dzisiejszy rywal. Polacy – podobnie jak ich przeciwnicy – zawodzą na niektórych turniejach, jednak w przeciwieństwie do Francuzów po jednej gorszej imprezie nie przychodzi ta lepsza. I taki stan rzeczy utrzymywał się przez większość 2017 roku. Zawodnicy polskiej formacji nie mają wątpliwości, że jest to najgorszy rok, od kiedy grają w tym składzie. Kiepskie wyniki mocno przekładają się na atmosferę w drużynie. Jak ostatnio przyznał Janusz „Snax” Pogorzelski, gracze dużo się kłócili, wytykali sobie nawzajem błędy i obarczali winą. Sam Pogorzelski wystosował bardzo ostry publiczny wpis, krytykujący postawę swoich niektórych kolegów. Z kolei Wiktor „TaZ” Wojtas powiedział, że od kiedy gra w CS-a, nie spotkał się z taką falą krytyki i silnym życzeniem niepowodzenia.

Fani („fani”?) domagali się zmian za każdym razem, kiedy Virtus.pro zawodziło na imprezie dużej rangi, co oznacza, że w ostatnich miesiącach robili to z zastraszającą regularnością. Po przerwie wakacyjnej Polacy byli najgorszą drużyną DreamHack Masters Malmö 2017 i ESL One New York 2017, a do tego jako pierwsza pożegnała się z grą w swojej grupie ELEAGUE CS:GO Premier 2017. Jednak nawet pasmo niepowodzeń nie doprowadziło do zmian personalnych, a jedynie roszad wewnątrz drużyny. Snax oddał funkcję prowadzącego w ręce TaZa i od tej chwili, jak mówi sam Filip „NEO” Kubski, gra zaczęła się poprawiać. Mimo to zespół nie przestawał notować wpadek, jak chociażby podczas polskich eliminacji do WESG czy w meczach 26. sezonu ESEA Premier.

Mówimy więc o meczu drużyn, które niejednokrotnie udowodniły, że potrafią, ale także – niestety – zdążyły przyzwyczaić do wpadek.

Forma na EPICENTER

Fani, którzy przed startem EPICENTER 2017 zadawali sobie pytanie jakie G2 zobaczymy w akcji, szybko otrzymali odpowiedź. Silne G2. Piekielnie silne G2. Francuzom w fazie grupowej przyszło zmierzyć się z naprawdę porządnymi zespołami, czyli Astralis i North, a mimo to nie stracili ani jednej mapy. Drużyna prowadzona przez gla1ve'a była bliska wygrania wybranego przez shoxa i spółką Cache'a, jednak Francuzi nie dali się złamać i wyszarpali zwycięstwo w całkiem nieswoim stylu. To sprawiło, że w szeregach G2 Esports pojawiło się sporo pewności we własne umiejętności. Kolejne trzy mapy to już absolutny popis niesamowitych umiejętności drzemiący w tej piątce. Z „piątki” nie wyszło ani Astralis na Inferno, ani North na żadnej z dwóch map meczu decydującego o awansie z grupy. G2 Esports rozbiło Duńczyków na Mirage’u, oddając świetnie przecież grającej na tej arenie drużynie tylko jedną rundę, a na Nuke’u ekipa Mathiasa „MSLa” Laudrisena była w stanie wywalczyć cztery punkty. Francuzi zademonstrowali więc absolutnie rewelacyjną formę i z miejsca stali się faworytami imprezy.

W przypadku Virtus.pro droga do półfinału nie była tak gładka, łatwa i przyjemna. Zawodnicy polskiej drużyny najpierw musieli przyjąć lanie od SK Gaming, by następnie wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności w kolejnych spotkaniach. Nie ma co się oszukiwać, już samo zwycięstwo z Gambit Esports było wielką niespodzianką, bowiem przed starciem EPICENTER mało kto liczył, że Virtusi będą tu w stanie urwać choćby mapę. TaZ i spółka w starciu ze zwycięzcą krakowskiego Majora pokazali jednak klasę i dzięki świetnej postawie na Inferno i Cache'u mogli dzień później przystąpić do meczu o awans z FaZe Clanem.

Na otwierającym to spotkanie Mirage'u europejska drużyna gwiazd zdawała się przerastać Polaków o kilka klas. Bezradni gracze VP w pierwszej połowie zdobyli tylko jedną rundę, a spuszczone głowy sugerowały, że trudno liczyć na comeback. Ten jednak miał miejsce! Świetne pierwsze połówki na Cobblestone i Inferno, a do tego wygrywanie kluczowych rund po stronie atakującej pozwoliły Virtus.pro na utarcie nosa obecnemu światowemu numerowi jeden i awans do półfinału EPICENTER 2017.

Mecze G2 Esports i Virtus.pro na EPICENTER 2017

Mecze G2 Esports

Mecz otwarcia G2 Esports 2:0 Astralis
Cache 16:13
Inferno 16:4
Mecz o awans G2 Esports 2:0 North
Mirage 16:1
Nuke 16:4

Mecze Virtus.pro

Mecz otwarcia Virtus.pro 0:2 SK Gaming
Train 5:16
Mirage 7:16
Mecz przegranych Virtus.pro 2:1 Gambit Esports
Inferno 16:6
Train 13:16
Cache 16:13
Mecz o awans Virtus.pro 2:1 FaZe Clan
Mirage 2:16
Cobblestone 16:11
Inferno 16:13


Ostatnie mecze Head2Head:

Virtus.pro, dawno się nie widzieliśmy – napisał na Twitterze Dan „apEX” Madesclaire po tym, jak Polacy wydarli awans w starciu z FaZe Clanem. Francuz ma całkowitą rację, bowiem dzisiejszy mecz będzie pierwszym pojedynkiem VP z obecnym składem G2 Esports na lanie. Wcześniej te drużyny kilkukrotnie spotkały się w internetowych rozgrywkach. Zapoznajcie się z wynikami tych meczów:

  • 26 kwietnia 2017. G2 Esports 16:13 Virtus.pro, 5. sezon ESL Pro League
  • 26 kwietnia 2017. G2 Esports 10:16 Virtus.pro, 5. sezon ESL Pro League
  • 8 czerwca 2017. G2 Esports 16:10 Virtus.pro, ECS Season 3
  • 8 czerwca 2017. G2 Esports 16:14 Virtus.pro, ECS Season 3
  • 16 października 2017. G2 Esports 8:16 Virtus.pro, ECS Season 4
  • 16 października 2017. G2 Esports 16:10 Virtus.pro, ECS Season 4

Wygrane G2 Esports: 4
Wygrane Virtus.pro: 2

Razem z nami śledźcie finałowe dni EPICENTER 2017 i kibicujcie Virtus.pro! Więcej informacji o turnieju znajdziecie w naszej relacji tekstowej (klik).