Dokładnie rok temu, 30 października 2016 roku, SK telecom T1 uzyskało tytuł Mistrza Świata w League of Legends po raz trzeci w historii i drugi z rzędu. Nieprawdopodobna hegemonia koreańskiej formacji znalazła swoją kontynuację, po tym jak w wielkim finale ubiegłorocznych mistrzostw Faker i jego kompani zwyciężyli Samsung Galaxy w pięciu niesamowicie wyrównanych potyczkach.

Po zdobyciu drugiego mistrzostwa świata SKT T1 musiało zmierzyć się z przymusem przebudowania składu z uwagi na odejście MaRina oraz Easyhoona. Jeszcze do końca 2015 roku organizacja zakontraktowała Duke'a oraz Blanka, który w składzie miał pełnić rolę drugiego dżunglera. Na Worldsach 2016 SKT T1 nie było jedyną ekipą wynoszoną na piedestał przez entuzjastów profesjonalnych rozgrywek, a nawet wręcz przeciwnie. Oczy miłośników tej gry były skierowane ku zwycięzcom letniego splitu LCK, czyli ROX Tigers, bo to oni według oczekiwań wielu mieli największe szanse, aby przerwać zwycięską passę SKT.

Przyjrzyjmy się jednak drodze Banga i jego kolegów do wielkiego finału Worlds 2016. SKT T1 zostało przydzielone do grupy B, która wcale nie wyglądała dla nich na zbyt groźną, bowiem w zestawieniu znaleźli się Tajwańczycy z Flash Wolves, reprezentanci NA LCS, czyli Cloud9 oraz trzecia drużyna Chin, I May. Zawodnicy z Korei nie mieli zbyt wielu problemów z awansem do fazy pucharowej turnieju, zajmując ostatecznie pierwsze miejsce w tabeli. Jedyne potknięcie jakie zobaczyliśmy w wykonaniu SK telecom T1, miało miejsce czwartego dnia zawodów, kiedy to Flash Wolves okazało się być lepsze.

Losowanie par ćwierćfinałowych zdecydowanie można było uznać za korzystne dla SKT T1. Zespół Fakera w 1/4 finału natrafił na chińskie Royal Never Give Up, które w swojej grupie miało sporo problemów i rzutem na taśmę zakwalifikowało się do kolejnego etapu mistrzostw. RNG udało się zaskoczyć swoich oponentów tylko w pierwszej odsłonie serii, by następnie przegrać trzy kolejne potyczki i odpaść z turnieju.

W półfinale SKT musiało zmierzyć się z wymienianym wyżej ROX Tigers, które w oczach fanów było jedyną ekipą będącą w stanie zatrzymać Blanka i resztę. Podopieczni kkOmy świetnie weszli w ten pojedynek, wygrywając pierwszą, piekielnie wyrównaną rozgrywkę. Schody zaczęły się, gdy GorillA wyciągnął na Summoner's Rift swojego asa z rękawa, czyli MissFortune w roli supporta. Ta w połączeniu z Ashe dawała nieprawdopodobną przewagę w każdej walce drużynowej. Przy wyniku 1:2 SKT w końcu zdecydowało się banować tę postać i zaczęło grać swoje. Dwa kolejne starcia należały już do przyszłych mistrzów. ROX Tigers, choć było blisko upokorzenia SKT i odebrania im możliwości walki o kolejny tytuł, musiało obejść się smakiem.

SK telecom T1 3 : 2 Samsung Galaxy

Już od pierwszych minut tej serii gołym okiem widać było, że jest to starcie godne wielkiego finału Mistrzostw Świata. W inauguracyjnej potyczce ekipy walczyły przez niemalże godzinę, lecz ostatecznie po zabiciu Starszego Smoka to SKT T1 zgarnęło punkt. Ta wygrana bez dwóch zdań dała sporo swobody i pewności siebie Fakerowi i jego kompanom, bowiem w kolejnej rozgrywce nie dali oni najmniejszych szans swoim rywalom, rozbijając ich Nexus w niewiele ponad 30 minut.

Samsung Galaxy przełamało się dopiero w trzecim pojedynku, kiedy to po potwornie wyczerpującym i długim meczu udało im się zgarnąć swój pierwszy punkt i utrzymać się w walce o mistrzostwo. Pierwszorzędna forma Rulera dała o sobie znać również w następnej grze. Jhin w jego rękach okazał się być nie do powstrzymania dla zawodników SK telecom T1 i pomimo całkiem wyrównanej sytuacji w złocie przez większą część batalii, koniec końców Samsung doprowadził do wyrównania.

SKT miało nóż na gardle i wiedziało, że każde potknięcie może poskutkować porażką. Decydujące spotkanie na Summoner's Rift było niewyobrażalnie wyrównane. Przez ponad pół godziny nie wiedzieliśmy, kto tak naprawdę jest na prowadzeniu. Wszelkie wątpliwości rozwiał jednak Faker, który zdołał zabić Crowna i CoreJJa. Wtedy też SKT zgładziło pierwszego Barona i kontrolowało przebieg potyczki już do samego końca, przypieczętowując raz jeszcze swoją dominację na światowej scenie League of Legends.

Z racji tego, że w 2016 roku Riot Games w końcu zdecydowało się pójść śladami Valve i zwiększyć pulę nagród Worldsów poprzez kontrybucję fanowską, wszyscy uczestnicy walczyli o pokaźne 5 070 000 $. Triumfując w wielkim finale, SK telecom T1 zainkasowało na swoje konto 4 028 000 $. Nadal trudno jest uwierzyć w to, że jedna organizacja jest w stanie utrzymywać tak wysoki poziom przez tak długi czas, niemniej jednak jak udowadniają Faker i jego koledzy, jest to możliwe.

Co ciekawe, w wielkim finale tegorocznych Mistrzostw Świata Samsung Galaxy, które od roku nie zmieniło zupełnie nic w swoim składzie, znów spotka się z SK telecom T1, dzięki czemu będziemy mieli okazję zobaczyć rewanż za finał sprzed roku. Czy podopieczni kkOmy zdobędą czwarte mistrzostwo? Czy podniosą Summoner's Cup po raz trzeci z rzędu? Tego dowiemy się już w sobotę, 4 listopada. Transmisję z tego niesamowitego starcia w języku polskim znajdziecie na kanale ESL.TV Polska. Więcej informacji na temat wyników Worlds 2017 dostępne jest w naszej relacji tekstowej.