Po ciężkim trzymapowym pojedynku Virtus.pro pokonało G2 Esports w półfinale EPICENTER 2017. Przed Polakami już tylko mecz z SK Gaming. Co ciekawe, dla VP będzie to jednocześnie pierwszy finał na imprezie tej rangi od czasu lutegowego DreamHack Masters Las Vegas 2017.

G2 Esports 1 : 2 Virtus.pro

(półfinał EPICENTER 2017)
9 7 Cache 8 16
2 8
16 8 Nuke 7 14
8 7
10 5 Inferno 10 16
5 6

Starcie na Cache'u niespodziewanie lepiej rozpoczęli Virtusi. Polacy dzięki wygranej pistoletówce szybko wyszli na trzypunktowe prowadzenie, które nie zostało zmącone okazjonalnymi tylko odpowiedziami G2 Esports. Gracze z Francji przebudzili się dopiero przy wyniku 2:6, ale gdy nadsekwańska maszyna wreszcie ruszyła to zrobiła to zrobiła to konkretnie. W efekcie Virtus.pro tylko cudem zachowało przewagę, która jednak zmalała do zaledwie jednego oczka. Niemniej Filip "NEO" Kubski i spółka nie zrazili się takim obrotem spraw, dzięki czemu po przerwie z jeszcze większą determinacją kroczyli przed siebie po wygraną. Duża w tym zasługa zwłaszcza Jarosława "pashyBicepsa" Jarząbkowskiego – 29-latek był dziś katem Francuzów i niejednokrotnie udanymi zagraniami ratował skórę swoim kolegom. Zawodnicy G2 znalaleźli się w ogromnym kryzysie, zaś ich zupełnie nieskuteczne próby ataków sprawiły, że do końca meczu powiększyli oni swój dorobek tylko o punkty. Triumf VP wynikiem 16:9 stała się faktem.

Na odpowiedź podopiecznych Edouarda "SmithZza" Dubourdeaux nie trzeba było długo czekać. Kilkanaście minut później na Nuke'u kompletnie zdominowali oni rywali, w szczytowym okresie wygrywając z nimi aż 6:0! Druga część pierwszej połowy należała już jednak tylko do polskiej piątki. Ta błyskawicznie odrobiła wszelkie straty i w 14. rundzie doprowadzając do remisu 7:7. Tak czy inaczej, ostatnie słowo należało do G2, które tuż przed zmianą stron mogło cieszyć się ze skromnej przewagi w stosunku 8:7. Potem nastały długie minut, w trakcie których ekipa znad Sekwany jeszcze raz odskoczyła Polakom i wyglądało na to, że tym razem zrobiła to skutecznie. Nic bardziej mylnego! Virtusi ani myśleli złożyć broń, przez co druga mapa do samego końca trzymała w napięciu. Ostatni zryw graczy Jakuba "kubena" Gurczyńskiego sprawił, że ich oponenci do samego końca musieli drżeć o wynik, a przez długi czas pachniało nawet dogrywką. Niestety, to zwycięzcy DreamHack Masters Malmö 2017 dopięli swego, przez co losy całego meczu rozstrzygnąć się miały na Inferno.

A tam lepiej zaczęło VP. Piątka znad Wisły z każdą upływającą minutą z łatwością powiększała swój dorobek, pozwalając sobie tylko na jeden fragment słabszej gry, w trakcie którego G2 ugrało trzy punkty z rzędu. Poza tym przewaga Virtusów pozostała niezachwiana, toteż nie ma się co dziwić, że kończyli oni pierwszą połowę ze spokojnym prowadzeniem 10:5. Co więcej, już po chwili Polacy podwyższyli rezultat na 13:5, co zdecydowanie zbliżyło ich do upragnionego triumfu. I chociaż G2 zdobyło się jeszcze na ostatnią próbę comebacku, która pozwoliła nieco zminimalizować rozmiary porażki, nie zdało się to nic. Virtus byli skuteczni, Virtusi byli rozpędzeni, wreszcie Virtus byli zwycięzcy. Formacja znad Wisły ostatecznie wygrała 16:10 i jutro zmierzy się z SK w wielkim finale EPICENTER 2017.

EPICENTER 2017 powróci już jutro. Najpierw o godzinie 10:30 w meczu o trzecie miejsce spotkają się Astralis oraz G2 Esports. Cztery godziny później rozpocznie się natomiast wielki finał, w którym SK Gaming stanie naprzeciwko Virtus.pro. Oba spotkania będzie można za pośrednictwem oficjalnego kanału EPICENTER na Twitchu. Po więcej informacji na temat zawodów zapraszamy do naszej relacji tekstowej.