Turniej w Petersburgu okazał się dla naszej najlepszej rodzimej formacji zbawienny. Słabe występy na poprzednich zawodach offline, mizerna forma, a do tego liczne wpadki w rozgrywkach online. Wszyscy zastanawiali się kiedy ta fatalna dla Polaków sytuacja się odmieni. Dla licznego grona fanów wyjściem miały być roszady w składzie. Weterani z Virtus.pro po raz kolejny udowodnili jednak, że to nie jest konieczne. EPICENTER zakończyło się dla podopiecznych Jakuba "kubena" Gurczyńskiego lepiej niż dobrze. Do hurraoptymizmu raczej nam daleko, ale drugie miejsce w tak prestiżowych zmaganiach pozwala myśleć, że najgorszy okres jest już za nimi.
Niespodziewany finał
Do takiego początku turnieju w swoim wykonaniu zawodnicy Virtus.pro zdążyli nas już przyzwyczaić. O grupowym spotkaniu z SK Gaming można powiedzieć w zasadzie niewiele. Różowe okulary to za mało, by wynieść z niego jakieś pozytywy dla Polaków. Któż mógłby spodziewać się, że kolejny mecz nie będzie gwoździem do ich trumny, a dopiero początkiem wspaniałej przygody?
O pozostanie w rozgrywkach i uniknięcie kolejnego blamażu TaZ i jego koledzy zagrali z Gambit Esports. Triumfator Majora w Krakowie u szczytu formy raczej nie jest, ale dla znajdujących się w kiepskiej sytuacji Polaków były to i tak za wysokie progi. Znaczy... tak myśleliśmy do czasu, kiedy w szeregach Virtus.pro coś błysnęło. Po dość zaciętej walce nasi rodacy ostatecznie wygrali, a w głowach fanów pojawiła się nadzieja, że dojdzie do wskrzeszenia dawnego potwora. No i tak się stało!
Zawodnicy Virtus.pro o wyjście z grupy musieli zawalczyć z faworyzowanym FaZe, które przez wielu uznawane było za najlepszy zespół na świecie. Szanse były znikome, a resztki nadziei zmiotła pierwsza mapa. Po raz drugi jednak Złota Piątka pokazała nam, jak bardzo się myliliśmy. Spójrzcie tylko na radość naszych chłopaków:
Skoro udało się z wynoszonym pod niebiosa Dream Teamem, to dlaczego nie miałoby się udać z G2 Esports? Pojedynek z francuską formacją nie należał rzecz jasna do najłatwiejszych, ale polskim zawodnikom udało się zwyciężyć. Zespół, który pierwszego dnia turnieju musiał uznać wyższość polskiego AGO Gaming, nagle znalazł się w wielkim finale z drużyną, która dosłownie przejechała się po nim w inauguracyjnym meczu.
Droga Virtus.pro do finału EPICENTER:
SK Gaming | 2:0 | Virtus.pro |
|
||
Virtus.pro | 2:1 | Gambit Esports |
|
||
Virtus.pro | 2:1 | FaZe Clan |
|
||
G2 Esports | 1:2 | Virtus.pro |
|
Statystyki niewspółmierne do wyniku
Osiągniecie Virtus.pro, jak zresztą wspominaliśmy wcześniej, może radować. Radość jest o tyle większa, że do końcowego triumfu brakowało naprawdę niewiele. Dobrze pamiętamy przecież ostatnie rundy na decydującej mapie - Cobblestonie. Gdyby nie pewne aspekty indywidualne, sytuacja mogłaby wyglądać jeszcze lepiej.
To właśnie statystyki indywidualne mogą martwić i wskazywać na to, że Virtus.pro jeszcze nie jest w takiej formie, w jakiej być powinno. Wiadomym jest, że polska drużyna od zawsze bazowała na grze drużynowej, ale gdy statystyki Snaxa są na minusie, lampka zaświeca się w głowie. Nasz rodzimy zespół zajął (UWAGA!) drugie miejsce, natomiast pod względem statystyk drużynowych plasuje się dopiero na piątej pozycji.
Miejsce | Drużyna | Rozegrane mapy | Różnica Z/Ś | Z/Ś | Rating 2.0 | |
1. | SK Gaming | 12 | +197 | 1.20 | 1.16 | |
2. | G2 Esports | 10 | +99 | 1.12 | 1.11 | |
3. | FaZe Clan | 9 | +3 | 1.00 | 1.05 | |
4. | Astralis | 11 | -49 | 0.95 | 1.01 | |
5. | Virtus.pro | 16 | -86 | 0.94 | 1.00 | |
6. | Gambit Esports | 6 | -41 | 0.94 | 0.99 | |
7. | Team Liquid | 5 | -39 | 0.92 | 0.98 | |
8. | North | 7 | -95 | 0.85 | 0.93 |
Sprawa ze statystykami indywidualnymi Virtusów to fenomen. Pozytywny rating osiągnęło tylko dwóch z pięciu naszych zawodników – NEO oraz byali. Sporo usprawiedliwia rzecz jasna sroga porażka w pierwszym spotkaniu, kolejne pojedynki też nie należały zresztą do najłatwiejszych, ale takie zjawisko nie zdarza się w świecie CS:GO często. Spójrzcie sami:
Nick | Różnica Z/Ś | Z/Ś | Rating 2.0 |
Filip "NEO" Kubski | +16 | 1.06 | 1.08 |
Paweł "byali" Bieliński | -3 | 0.99 | 1.04 |
Jarosław "pasha" Jarząbkowski | -7 | 0.98 | 1.00 |
Janusz "Snax" Pogorzelski | -44 | 0.85 | 0.95 |
Wiktor "TaZ" Wojtas | -48 | 0.84 | 0.91 |
EPICENTER to tylko przedsmak
Takiego występu jak w Petersburgu naszym rodakom brakowało od dawna. Jak mówi jednak popularne powiedzenie - nie warto chwalić dnia przed zachodem słońca. EPICENTER to dla reprezentantów Virtus.pro świetne odbicie od dna, jednak prawdziwe sprawdziany wciąż przed nimi.
Już 2 listopada rozpoczyna się SL i-League Invitational w Szanghaju, gdzie Virtus.pro znalazło się w grupie z Renegades, HAVU oraz chińskim Flash. Pod względem obsady turniej ten to dwie półki niżej niż EPICENTER, ale patrząc na to przez pryzmat wcześniejszych poczynań Polaków, może być to zaleta. O triumf będzie dużo łatwiej, a jeśli do takiego dojdzie, to będzie można potwierdzić, że wielkie Virtus.pro powróciło.