Po niemal miesiącu rywalizacji w walce o tytuł mistrza świata w League of Legends pozostały już tylko dwie drużyny. Na stadionie narodowym w Pekinie - po raz drugi z rzędu w wielkim finale “Worldsów” - zmierzą się SK telecom T1 i Samsung Galaxy. Jak duże szanse na rewanż za zeszłoroczną porażkę ma ekipa Crowna?

Obecność właśnie tych zespołów w bezpośrednim starciu o trofeum nie powinna dziwić, w przeciwieństwie do tego, który z nich prezentował się słabiej na przestrzeni całego turnieju. SKT zaskakująco często musiało odrabiać straty i rozgrywać pełne niepotrzebnych nerwów pojedynki, choć mierzyli się z niżej notowanymi rywalami, niż SSG. Fanów wielokrotnych mistrzów świata może martwić fakt, że dotychczasowa gra ich ulubieńców cechowała się wieloma błędami we wczesnej fazie spotkań, a dojście do finału zawdzięczają głównie indywidualnej formie legendarnego Fakera.

Samsung Galaxy, po pewnym wyeliminowaniu faworyzowanych rodaków z Longhzu Gaming i grającego u siebie World Elite, ma niepowtarzalną szansę przerwania dominacji podopiecznych kkOma. Decydujące będzie skuteczne wykorzystanie potknięć rywali na etapie early game, a także mądra gra indywidualna, z naciskiem na kontrowanie Fakera na środku.

Możemy spodziewać się niezwykle zaciętego meczu - analitycy wskazują, że bardzo prawdopodobny jest scenariusz, w którym zwycięzcę poznamy dopiero na 5. mapie. Znaczna większość, bo 77% Graczy STS uważa, że tytuł mistrza świata po raz czwarty z rzędu zgarnie SK telecom T1.

Mecz rozpocznie się już jutro o 8:00 i będzie można go obejrzeć między innymi w ESL.TV Polska.