Virtus.pro nie miało dziś łatwego zadania w pierwszym meczu fazy pucharowej ESEA Premier Season 26. Na drodze Polaków stanął może i niedoświadczony rywal, ale zdecydowanie nie był to rywal, który miał zamiar od razu się poddać. Fińska ekipa świetnie wchodziła w obie mapy, ale impetu starczało jej tylko na pierwsze połówki, co skrzętnie wykorzystali podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego.

Virtus.pro 2 : 0 SuperJymy

(ESEA Premier Season 26 - ćwierćfinał)
16 5 Inferno 10 12
11 2
19 4 Cobblestone 11 15
11 4
Mirage

Virtus.pro nieprzerwanie boryka się z problemem słabego wchodzenia w mecz. Tak było na obu rozegranych dzisiaj mapach. Zarówno na Inferno, jak i Cobblestonie nasi rodacy nie potrafili bronić się przed atakami fińskiej formacji, przez co w drugiej części rywalizacji musieli gonić wynik. Na pierwszej lokacji mieli do nadrobienia 5-rundową stratę i, co trzeba Polakom oddać, świetnie sobie z tym poradzili. W ataku skandynawska piątka zgarnęła bowiem zaledwie dwa oczka.

Sytuacja powtórzyła się na wspomnianym Cobble'u, gdzie SuperJymy po pierwszych piętnastu rundach prowadziło 11:4. Po zmianie stron raz jeszcze jednak dało o sobie znać doświadczeni naszych rodaków. Ci zaczęli w ekspresowym tempie minimalizować straty, aż w końcu na tablicy wyników pojawił się remis 11:11, a chwilę później było już 14:11 na korzyść zespołu Jarosława "pashyBicepsa" Jarząbkowskiego. Wydawało się, że SuperJymy nie będzie w stanie już absolutnie nic zrobić, jednak Verneri "BONA" Junkalai jego kompani znaleźli siły na jeszcze jeden zryw, co sprawiło, że po kilku minutach doszło do dogrywki. Ta była jednak teatrem tylko jednego aktora i było to Virtus.pro.

Kolejny mecz w play-offach ESEA Premier Season 26 Virtus.pro rozegra już jutro. Rywalem Polaków będą - w zależności od wyniku trwającego pojedynku - podopieczni AGO Gaming lub Teamu Singularity. Spotkanie będziecie mogli oglądać w ESL.TV Polska.