Przez minione dwanaście miesięcy Valve nie rozpieszczało nas jeśli chodzi o skalę zmian mających miejsce w Counter-Strike: Global Offensive. Bynajmniej nie jest to spowodowane faktem, że produkcja Amerykanów stała się ideałem, bo to do tego CS-owi naprawdę sporo brakuje. Naprawdę, naprawdę sporo, ale mimo to wygląda na to, że Gabe Newell i spółka niespecjalnie się tym faktem przejmują, przez co rok 2017 był pod względem innowacji bardzo nijaki. Niby były nowe mapy, niby próbowano coś tam kombinować z dźwiękiem, problem jednak w tym, że większość tych nowinek była albo nietrafiona, albo na tyle nieznacząca, że nie ma nawet o czym mówić. No ale po kolei:

Dwie nowe mapy!

Ta liczba wygląda całkiem nieźle, prawda? Niestety ma niewiele wspólnego z rzeczywistością, bo nowa mapa była tak naprawdę jedna, chociaż nikt do końca nie wie po co w ogóle się ona pojawiła. Mowa tutaj oczywiście o (nie)sławnym Canals, który stała się dostępna na serwerach dokładnie 16 marca. Od samego początku włoska arena raziła ogromem błędów, ale też nielogicznych i niefunkcjonalnych rozwiązań, przez co nikt o zdrowych zmysłach nawet nie pomyślał, by rozegrać tam mecz turniejowy. Od tamtego momentu minęło zresztą już dziewięć miesięcy i w tym czasie próżno było szukać propozycji, by dołączyć Kanały do stałej puli map, gdyż zwyczajnie nie miałoby to żadnego sensu. Najprawdopodobniej de_canals dokona swojego żywota jako ciekawostka, która już po wsze czasy okupować będzie grono map rezerwowych. Chyba, że nagle Valve coś dziwnego strzeli do głowy.

A co z tą drugą nową mapą? Cóż, tutaj trudno mówić tak naprawdę o czymś "nowym", bo odświeżony Dust 2, który powrócił do gry 18 października, to tak naprawdę ta sama arena, co dotychczas, tylko z poprawionymi teksturami. Nie ma w tym wypadku mowy o żadnej przebudowie, tak jak wcześniej chociażby na Trainie czy też Nuke'u. Tym razem Valve postanowiło nie ruszać klasyka – nie wiadomo z braku pomysłu, czy też z obawy przed linczem ze strony bardziej ortodoksyjnych fanów. Tak czy inaczej, wszyscy oczekiwali na nowego Dusta dwójkę z ogromnym napięciem, ale ostatecznie okazało się, że z małej chmury spadło zaledwie kilka kropel. Co to oznacza? Ano tyle, że większość problemów, z powodu których piaszczysta mapa pod koniec swojej bytności na wielkich turniejach była grana coraz rzadziej, nadal jest obecna, także... Dobra robota, Volvo.

Zmieńmy rundy eco w egzekucje

Pogląd jakoby pistolety w CS:GO były zbyt mocne istniał już od dłuższego czasu. No i rzeczywiście nie można było zaprzeczyć temu, że wprawiona ekipa posiadająca w swoich dłoniach tylko te podstawowe bronie nierzadko była w stanie ogrywać rywali wyposażonych w sposób o wiele bogatszy. Oczywiście nie były to sytuacje nagminne, nawet wśród profesjonalistów, ale i tak wielu mniej lub bardziej poważnych ekspertów domagało się natychmiastowego osłabienia pistoli. A jako że Valve (wybiórczo) spełnia zachcianki fanów, na pierwsze modyfikacje musieliśmy poczekać zaledwie kilka miesięcy. Już w sierpniu jako pierwszy oberwał Tec-9, który od momentu ostatniego nerfa i tak był już w pewnym sensie bronią martwą. Kilka dni później amerykańscy deweloperzy na swój celownik wzięli również Five-sevena. Obie poprawki podkreślone zostały zgrabną notką o "wstępnych zmianach w pistoletach, których celem jest większe podkreślenie umiejętnego posługiwania się bronią".

Na tym się nie skończyło. Miesiąc później zmiany dosięgły także glocka i P250. Także w tym wypadku Volvo próbowało odpowiednio zbalansować wprowadzone przez siebie modyfikacje, ale koniec końców efekt był... żaden. W internecie nadal możemy spotkać się z głosami na temat będących nazbyt OP pistol-rund, toteż można oczekiwać, że twórcy CS:GO nie powiedzieli jeszcze ostatniego słowa w kwestii. Jednocześnie można odnieść wrażenie, że niektórzy chętnie zamieniliby rundy eco w zwyczajowe egzekucje (którymi zresztą nierzadko są) i aż strach pomyśleć co się stanie, jeśli za tym samym pomysłem podążą również Amerykanie.

Dźwięk w grze nie może być gorszy? Potrzymaj mi piwo

Już w ubiegłym roku Valve postawiło sobie za cel znaczne poprawki pod względem dźwiękowym, zaś ich następstwem była zmiana brzmienia wystrzałów z poszczególnych broni. Trudno było się przestawić na inne odgłosy nieśmiertelnego AK47 czy też M4, ale ostatecznie nie było większego wyboru. W końcowej fazie 2017 roku amerykańscy deweloperzy poszli jednak o krok dalej i tym razem przemodelowali cały system dźwięku, który w zamierzeniu miał być bardziej realistyczny. Pozycjonowanie w przestrzeni miało być dokładniejsze, a cały system miał o wiele lepiej oddawać pochłanianie dźwięków przez napotykane przeszkody. A jak wyszło? Powiedzieć, że źle to tak, jakby nic nie powiedzieć. Przez pierwsze godziny po przynoszącej to aktualizacji CS:GO stało się praktycznie niegrywalne, zaś media społecznościowe wprost eksplodowały od narzekań graczy, którzy z powodu modyfikacji mieli ogromny problem z rozpoznaniem czy przeciwnik znajduje się obok nich. czy też może na drugim końcu mapy.

Zmieniacie rzeczy, które zmian nie potrzebowały. Prosiliśmy tylko o poprawki dźwięków na Nuke'u. Czym, do cholery, jest ten dźwięk niczym z bańki? Smutne, że robicie coś takiego tej grze i jeszcze jesteście z tego dumni. Aktualizując produkcje wykonujecie fatalną robotę, uczcie się od deweloperów Doty – grzmiał na Twitterze Ladislav "GuardiaN" Kovács i nie był w tym odosobniony. Po jakimś czasie twórcy starali się naprawić to, co wcześniej zepsuli, ale trudno nie odnieść wrażenia, że w tamtym momencie było to już gaszenie ognia za pomocą benzyny. Mleko się rozlało, a w świat poszła informacja o kolejnej kompletnie niezrozumiałej i nielogicznej decyzji programistów związanych z CS:GO.

Psy szczekają, karawana jedzie dalej

Nie można jednak pominąć faktu, że na przestrzeni 2017 roku otrzymaliśmy nową operację! A oprócz tego pojawiły się również trzy nowe skrzynki, a wraz z nimi tony nikomu niepotrzebnych skinów do karabinów, noży czy też rękawic. Sam fakt dodawania zawartości tego typu nie jest niczym złym, wszak w dużej mierze to ona w pewnym momencie rozpopularyzowała CS:GO. Nie byłoby to problemem, gdyby poza dodawaniem kolejnych skórek, naklejek, graffiti itp. twórcy naprawdę wprowadzali jakiekolwiek potrzebne, sensowne i, przede wszystkim, przemyślane zmiany. A trudno nie odnieść wrażenia, że w 2017 roku wyraźnie tego zabrakło.