Warto wiedzieć, że historia ESforce rozpoczęła się od Virtus.pro, a głównym celem jaki sobie obrałem, moją pasją, było zbudowanie światowej klasy esportowego klubu. Wyszło tak, że finansowałem jego rozwój na własną rękę; mogłem sobie na to pozwolić - to było moje hobby, moja dusza. Na pewnym etapie organizacja zwróciła koszty; zakontraktowaliśmy Polaków, zaczęliśmy wygrywać, rzeczy zaczęły wychodzić, ale esport stawał się coraz bardziej popularny, więc zaczęto w niego wpompowywać konkretne sumy pieniędzy – powiedział w wywiadzie dla Cybersport.com dyrektor ESForce, Anton Cherepennikov.

Jak zdradził w rozmowie współwłaściciel Virtus.pro, z zamiarem rynkowej ekspansji oraz zapewnienia lepszych warunków dla swoich graczy, zgłosił się on do Alexandera Kokhanovsky'ego, współzałożyciela Natus Vincere. Po naradach dwójka ta zdecydowała się na połączenie ich odbiorców i stworzenie podmiotów odpowiadających za tworzenie treści. Tak doszło do powstania Dreams Media (obecnie EPICENTER) oraz Storm Studio (obecnie RuHub) – wszystko po to, by wpłynąć na rozwój obu organizacji.

Cherepennikov zwrócił uwagę na istotność tworzenia treści dla fanów. – Wciąż nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego wiele klubów sportowych, na przykład w Rosji, nie tworzy treści, choć to bardzo ważne, między innymi dla sponsoringu. Kiedy tworzyłem strategię ESforce, nie byłem zwolennikiem poświęcenia tak dużej uwagi naszym mediom, organizacjom, cyfrowym produktom czy arenie. Powodem dla tego było jednak to, że każdy oczekiwał, że esport ich zachwyci, ale wówczas nie było infrastruktury – wyjaśnił.

W trwającej ponad pół godziny rozmowie poruszono także kwestię ESforce jako swoistego monopolu w esporcie. – Słyszałem to słowo więcej niż raz i w pewnych aspektach się zgadzam. To samo z "agresywną polityką", to była moja strategia. Nie zgodziłbym się natomiast w paru innych kwestiach. Kiedy otrzymaliśmy stumilionową inwestycję, wszyscy mniejsi finansowo konkurencji mieli przeczucie, że pieniądze zaczną do nich napływać. Zaczęli więc ustawiać się w kolejce i zapewniać nas, jakie to będą robić świetne turnieje i wręczać nam rachunki. Powiedziałem wówczas jednemu ze starszych portali esportowych: "Słuchajcie, dlaczego mamy wam płacić za zapowiedź największego turnieju w regionie WNP - EPICENTER?" Zdecydowaliśmy więc, że nie będziemy rozdawać pieniędzy całemu gangowi, co ich zaniepokoiło, więc zaczęli mówić: "Psst, psst, monopol, nie dają nam pieniędzy i to czyni z nich złych ludzi" – opowiedział dyrektor ESForce.

Pełna wersja wywiadu dostępna jest poniżej: