Cloud9 było ostatnio niesamowicie krytykowane za swoją postawę i była to krytyka w pełni słuszna. Teraz nie ma to już jednak znaczenia – Amerykanie dokonali fantastycznego comebacku, dzięki któremu pokonali 2:1 SK Gaming, chociaż długo wydawało się, że to właśnie Brazylijczycy zatriumfują. Teraz to już pewne – C9 zagra na Spodku w ćwierćfinale Intel Extreme Masters Katowice 2018.

Cloud9 2 : 1 SK Gaming

(IEM Katowice 2018 – trzecia runda LB grupy A)
9 8 Cache 7 16
1 9
16 7 Mirage 8 12
9 4
16 4 Inferno 11 13
12 2

Ciężar tego meczu początkowo w mniejszym stopniu doskwierał graczom Cloud9, którzy dzięki wygranej pistoletówce szybko zapewnili sobie prowadzenie aż 6:1. Pewna gra Amerykanów w defensywie sprawiała, że SK naprawdę długo musiało szukać odpowiedniego sposobu, który pomógłby przejąć którykolwiek z bombsite'ów. Udało się dopiero w rundzie numer siedem, ale jednocześnie miało to daleko idące konsekwencje. Gabriel "FalleN" Toledo i jego koledzy wreszcie wskoczyli na właściwe tory i chociaż koniec końców nie zdołali utrzymać przewagę aż do przerwy to i tak tracili do rywali zaledwie jedno oczko.

Napędzeni takim tokiem wypadków Latynosi z przytupem zainaugurowali drugą połowę i bardzo długo nie chcieli pozwolić C9 na skuteczną odpowiedź. Ta nadeszła przy wyniku 8:12, ale była tylko łabędzim śpiewem i nie niosła za sobą nic więcej. Triumfatorzy ostatniego Majora kompletnie się pogubili i nie byli w stanie nawiązać równorzędnej rywalizacji z oponentami z Ameryki Południowej. Ci natomiast nie mieli żadnych skrupułów i już po chwili mogli świętować zwycięstwo w stosunku 16:9.

Chwilę później przeżywaliśmy swoiste déjà vu – dobry początek Cloud9, który nie miał swojego przełożenia na późniejszy rozwój pojedynku. Mimo tego pechowego początku SK i tak z czasem przejęło inicjatywę, tym razem wykorzystując ją na tyle, by móc zmienić stronę w jeszcze lepszych humorach. Prowadzenie 8:7 nie było może szczególnie okazałe, ale jednocześnie stanowiło dobry prognostyk na przyszłość.

Gdy na początku drugiej połowy latynoska piątka ugrała pistole, losy tego pojedynku i także całego meczu wydawały się być przesądzone. Gdy wszyscy powoli oswajali się z myślą, że mistrzowie ELAEGUE Major Boston 2018 polegną z kretesem, w tych wstąpiła nagle nowa siła. Podopieczni Sohama "valensa" Chowdhury'ego niespodziewanie stworzyli wreszcie silną defensywę, która zaczęła odpierać ataki rywali. SK nie było gotowe na taki obrót spraw, przez co w kolejnych minutach zdobyli tylko jedno oczko. Z kolei C9 spokojnie dotarło do końca, wygrywając 16:12.

Niezrażeni niepowodzeniem Brazylijczycy przenieśli się na Inferno jak gdyby nigdy nic. Mimo gry po teoretycznie trudniejszej stronie, błyskawicznie zepchnęli oponentów do rozpaczliwej defensywy. Czas mijał, a sytuacja nie ulegała zmianie, zaś Cloud9 tylko okazjonalnie było w stanie zatrzymać ofensywne poczynania SK. Dokładniej mówiąc – coś takiego miało miejsce cztery razy, przez co gracze zza oceanu kończyli pierwszą połowę ze stratą aż siedmiu punktów!

Wtedy stało się coś nieprawdopodobnego. Ta krótka chwila przerwy, w trakcie której obie piątki zmieniły się stronami, podziałała niezwykle pobudzająco na Amerykanów. Nagle to oni przyjęli rolę dominatorów, niwelując wszystkie atuty przeciwników, a pokazując jednocześnie własny wachlarz umiejętności. I nagle z wyniku 4:11 nie zostało absolutnie nic – C9 doprowadziło do remisu, a później m.in. dzięki fantastycznej akcji Tylera "Skadoodle'a" Lathama na BS-ie B zwyciężyli! Comeback stał się faktem, zaś SK Gaming może sobie tylko pluć w brodę, bo pozwoliło wytrącić sobie z rąk pewny niemal awans.

Już za kilkanaście minut następne dwa mecze, w których North podejmie Ninjas in Pyjamas, zaś FaZe Clan zmierzy się z Fnatic. Wybrane spotkania wraz z polskim komentarzem oglądać można za pośrednictwem ESL.TV Polska. Po więcej informacji na temat IEM Katowice 2018 w CS:GO zapraszamy do naszej relacji tekstowej.