Podczas minionego IEM Expo oficjalnie dowiedzieliśmy się, że Venatores to od teraz x-kom team. Już w najbliższy piątek zespół ten już pod nową nazwą rozpocznie rywalizację na V4 Future Sports Festival w Budapeszcie. Węgierska impreza to pierwsza w historii tej ekipy szansa, by zmierzyć się na lanie z kilkoma formacjami ze światowej czołówki. Na kilka dni przed startem turnieju udało nam się porozmawiać z jednym z członków zespołu, Patrykiem "ponczkiem" Witesem. 22-latek opowiedział nam co nieco o przygotowaniach do V4, odczuciach związanych ze zbliżającym się meczem z Virtus.pro oraz swoim cichym pojawieniu się w składzie. Zapraszamy!


Maciej "MaPet" Petryszyn: Niedawno z Venatores staliście się x-kom teamem. Co ta zmiana dla was jako zawodników oznacza, czy ona w ogóle wpływa na cokolwiek w waszej sytuacji?

Patryk "ponczek" Wites: Wydaje mi się, że jest to na pewno jakiś boost motywacyjny, ponieważ teraz staliśmy się w pełni profesjonalną drużyną. Na pewno dało nam to kopa, byśmy coraz mocniej pracowali i coraz więcej trenowali. Chcemy po prostu więcej trenować, chcemy więcej wygrywać.

Podczas ogłoszenia, które miało miejsce przy okazji IEM Expo, mogliśmy usłyszeć, że obecnie wspiera was nie tylko IMD, gdyż współpracują z wami również inne osoby. Mógłbyś powiedzieć nam kto jeszcze, poza waszym trenerem, zajmuje się waszą drużyną?

Mamy menadżera, Maxa, który wykonuje świetną robotę. Jest u nas od niedawna i naprawdę pomógł nam już w wielu rzeczach. Ogarnia nam wszystko, więc nie mamy się o co martwić jeśli chodzi o wyjazdy na turnieje itd. Mamy także trenera mentalnego. Odbyliśmy już spotkanie z nim i naprawdę mi się to spodobało. Pomógł mi w naprawdę wielu rzeczach, dzięki czemu skupiam się na graniu i inne rzeczy mnie nie interesują.

Czy w związku z tym, że zyskaliście jakby nie patrzeć możnego sponsora, także oczekiwania względem was wzrosły? Czy postawiono przed wami jakieś konkretne cele, które macie osiągnąć?

Nie mamy jakichś z góry określonych celów. Wydaje mi się, że organizacja nam ufa. Wierzą tam w nasze możliwości i umiejętności. Chodzi tylko o to, byśmy grali, także jakiejś większej presji ze strony organizacji nie ma.

Skoro już jesteśmy przy grze to warto wspomnieć, że przed wami wasz pierwszy poważny lan, czyli V4. Jak wyglądają wasze przygotowania? Czy różnią się one w jakiś szczególny sposób od waszych treningów przed polskimi lanami?

Tydzień przed turniejem byliśmy na bootcampie. Niestety Goofy nie mógł być z nami, ponieważ chodzi jeszcze do szkoły. Teraz mamy przed sobą dwa turnieje z rzędu, co znaczyłoby, że w sumie opuściłby aż miesiąc lekcji, dlatego zdecydowaliśmy się, że pojedziemy w piątkę, wraz z IMD, zaś Goofy będzie dołączał do nas po szkole i wtedy będziemy trenować. Generalnie jesteśmy dobrze przygotowani i naprawdę możemy zaskoczyć.

Nie da się ukryć, że do samych zawodów przystępujecie raczej jako outsider, jako drużyna, na którą nikt nie stawia. Czy uważasz, że taki brak ciśnienia, brak presji z zewnątrz pomaga?

Na pewno. Po prostu nie mamy nic do stracenia, cieszymy się, że tu jesteśmy. Po prostu chcemy udowodnić, że nasz pobyt tutaj nie jest przypadkowy. Chcemy grać i wygrywać.

Los nie był dla was zbyt łaskawy, wasza grupa jest dość wymagająca grupa. Taką truskawką na torcie będzie na pewno mecz z Virtus.pro, które Venatores jeszcze bez ciebie ograło podczas eliminacji do WESG. Jak w ogóle wygląda kwestia takich spotkań z rodakami, czy to jest dodatkowa motywacja czy też dodatkowa presja?

Chłopaki poznali już smak zwycięstwa nad Virtus.pro i teraz byłoby czymś niesamowitym wygrać z nimi jeszcze na lanie. Wydaje mi się, że dodaje coś takiego motywacji. To jest spotkanie odmienne od innych i na pewno będzie też jednym z ważniejszych, bo stawiamy na to, że wyjdziemy w grupy, więc mecze z VP i eXtatus będą decydujące.

Nie da się ukryć, że Virtusi ostatnio nie zachwycają formą. Czy właśnie w tej gorszej dyspozycji NEO i spółki upatrujecie swoich szans w meczu z Polakami?

Na pewno, ponieważ uważamy, że nie jesteśmy drużyną specjalnie słabszą od nich. Dużo na nich trenowaliśmy, chociaż wiadomo, że PCW to tylko PCW i nie ma co na to patrzeć, ale na pewno możemy z nimi powalczyć. Na pewno możemy wygrać, a co będzie to zobaczymy.

A jak twoje nastawienie przed samym turniejem, bo dotychczas ani ty, ani żaden z twoich kolegów nie mieliście okazji, by mierzyć się z tak znanymi drużynami i to do tego jeszcze na lanie.

Teraz nikt nie czuje jeszcze presji, ale zobaczymy co będzie, gdy siądziemy przed komputerami. Pierwszy mecz z rana gramy na mouz i gramy go poza sceną, więc myślę, że wtedy presja może jeszcze nas nie złapać. Ale kolejny spotkanie, na eXtatus, gramy już na głównej scenie i wtedy będzie prawdziwy sprawdzian czy damy sobie radę tą presją. Na pewno będzie to jak do tej pory jeden z najważniejszych meczów w naszym życiu.

Wcześniej w Pompie nie miałeś raczej do czynienia z presją, jaka teraz na was czeka.

Na pewno. Myślę, że każdy z nas do tej pory nie czuł takiej presji. W sumie taki tłum będzie nas oglądał i będziemy grać na najlepsze drużyny na świecie.

fot. ESL

Właśnie, skoro wspomniałem już o Pompie – powiedz jak w ogóle wyglądała kwestia twojego przyjścia do Venatores? W sumie ty pojawiłeś się w składzie, nigdzie nie było to ogłaszane, nie było żadnej oficjalnej informacji. Dlaczego?

Pod koniec roku dostałem propozycję od Venatores, chcieli mnie tam po prostu do składu, na początku na testy. Więc zwróciłem się do IsAmU, informując go, że jest taka możliwość, a ja chciałbym się rozwijać itd. On zaś powiedział, że nie ma problemu, że jeśli chcę się rozwijać to nie będzie mnie blokować i po prostu puścił mnie. Bo wydawało mi się... wydaje mi się do tej pory, że jest to na pewno krok naprzód w mojej karierze i przejście do takiego zespołu na pewno otworzy mi jakieś nowe furtki. Chociażby ta, gdzie teraz jestem. Wracając, trafiłem do Venatores na testy, które przeszedłem dosyć szybko, i nie było żadnej oficjalnej informacji, ponieważ czekaliśmy cały czas aż do tego momentu, kiedy zostanie ogłoszone, że wchodzi x-kom. To miało być takie dwa w jednym.

A teraz po kilku miesiącach gry jakby zadomowiłeś się w składzie na dobre, znalazłeś tam swoje miejsce?

Tak, wydaje mi się, że dość szybko wpasowałem się w drużynę. Gramy solidnie. Nie zmienialiśmy też zbyt wiele w kwestii ról zawodników. Ja po prostu przyszedłem, zabrałem rolę Patitka i myślę, że robię to dobrze. Jest dobrze.

Powiedz mi, ciebie jako zawodnika nie przeraża trochę to, co dzieje się na polskiej scenie? No bo widzimy, że drużyny nie są zbyt stabilne, tak? Zmiany są w sumie na porządku dziennym. I jak takie coś, co dzieje się w większości polskich ekip, wpływa na was, na graczy?

Wydaje mi się, że Polska od zawsze ma taką renomę, że składy są tu "szuflowane" co trzy miesiące, co pół roku. Czasami możesz myśleć, że właśnie to ciebie dotknie, może to ty zaraz dostaniesz kozika z drużyny. Jakoś to... Jakoś nie odczuwam tego, po prostu tak już od zawsze było i tyle.

Jeśli chodzi o was jako drużynę to ostatnimi czasy wasza forma jest dość niestabilna. Czasami osiągacie dobre wyniki na klasowe drużyny, czasami zaś przegrywacie z rywalami na waszym poziomie albo nawet tymi teoretycznie słabszymi. Z czego to wynika?

Myślę, że nie mamy jeszcze w stu procentach dopracowanych wszystkich map. I jeśli wejdziemy dobrze w mecz to do końca już ciągniemy wynik i z reguły szybko kończymy mecz. A jeśli wejdziemy słabo w mecz – przegramy pistoletówkę, przegramy pierwszego fulla – to potem jest nam trochę trudniej się podnieść, morale trochę spadają. Musimy nad tym popracować i, tak jak mówiłem na początku, musimy dopracować mapy, bo przez to, że Goofy nie był z nami na bootcampie, nasz czas był nieco bardziej ograniczony. Dopiero gdy ogarniemy to do końca to wydaje mi się, że powinno być stabilnie.

A nie sądzisz, że pośrednio wpływ na waszą formę mogły mieć też ostatnie zawirowania z waszym składem? Bo było to całe zamieszanie z Patitkiem, twoje przyjście, w pewnym momencie nie do końca znana była także przyszłość starka, więc może w jakimś stopniu także to wpływa na wasze wyniki?

Myślę, że tak. Na pewno to wpłynęło na rozwój naszej drużyny i nasze wyniki. Był taki okres, że przez dwa tygodnie w ogóle nie trenowaliśmy, ponieważ nie wiedzieliśmy jak nasz skład w ogóle będzie wyglądał. Nie było sensu w ogóle brać się za trening. Jakiś czas trenowaliśmy nawet z Patitkiem, bez starka. Ale w końcu wszystko się ułożyło, stark wrócił do zespołu i teraz naprawdę jesteśmy zgraną drużyną. Teraz awansowaliśmy na V4 i myślę, że w końcu inne sukcesy też przyjdą.

Właśnie, co do Patitka. Powiedz mi czy jest już znana jego przyszłość? Bo był wypożyczony do tomorrow.gg, ale teraz nie znalazł się na liście zawodników zgłoszonych do ESL Mistrzostw Polski. Czy zatem wiadomo już co dalej?

Na pewno jego wypożyczenie kończy się 23 marca i wówczas wróci do x-komu na ławkę rezerwowych. A co dalej będzie to tylko czas pokaże.

Teraz przed wami V4, ESL Mistrzostwa Polski, w perspektywie także Polska Liga Esportowa. A co z lanami, czy są już jakieś rzeczy, które możecie ogłosić, gdzie będzie można was zobaczyć w najbliższym czasie?

Po tym turnieju wracamy na jeden dzień do Warszawy i potem następnego dnia wylatujemy do Kopenhagi na Copenhagen Games. To taki nasz najbliższy lan i więcej na ten moment nie wiadomo. Na razie tylko V4 i Kopenhaga.

No to pozostaje życzyć mi powodzenia i na V4, i na przyszłych zawodach.

Dziękuję i pozdrawiam!


Turniej V4 Future Sports Festival rozpocznie się już 23 marca i potrwa w sumie trzy dni. Jego łączna pula nagród to 500 tysięcy euro, z czego zwycięzca wielkiego finału zgarnie 200 tysięcy. Po więcej informacji na temat imprezy zapraszamy do naszej relacji tekstowej.