Za nami pojedynek, który zapisze się na kartach historii polskiej sceny Counter-Strike: Global Offensive – AGO Esports pokonało Virtus.pro na lanie. Po polskich derbach, do których doszło w Kijowie, serwis HLTV.org porozmawiał z Mateuszem "TOAO" Zawistowskim.

W pewien sposób przewidywaliśmy, że w pierwszej rundzie trafimy właśnie na Virtus.pro. Mam na myśli to, że wiedzieliśmy, że jest taka możliwość – przyznał gracz AGO. Nie ma co ukrywać, był to prawdopodobnie najbardziej wyczekiwany mecz polskich drużyn 2018 roku. – Dla fanów to ekscytujący pojedynek i, tak jak powiedziałeś, wcześniej nie graliśmy przeciwko Virtus.pro na lanie. Cieszymy się, że mogliśmy na nich zagrać, w końcu spotkaliśmy się na turnieju offline i zapewniliśmy ciekawy mecz zarówno dla nas, jak i dla osób oglądających.

AGO przed dzisiejszym pojedynkiem z Virtus.pro nie stosowało żadnych szczególnych form treningu. Triumfatorzy 16. sezonu ESL Mistrzostw Polski nie przygotowywali się również specjalnie akurat pod przeciwnika. – Przygotowywaliśmy się tak, jak zwykle. Nauczyliśmy się na naszych błędach, że jeżeli robimy za dużo rzeczy, to to może nie zadziałać. Robiliśmy to, co do nas należy i poprawiliśmy tylko kilka małych rzeczy. Po prostu dobrze na nich zagraliśmy – przyznał TOAO.

Choć Zawistowski nie ukrywa zadowolenia z dzisiejszego zwycięstwa nad VP, to żałuje, że on i jego kompani nie spotkali się z tą formacją wcześniej, kiedy była ona w lepszej formie. – Chciałbym pokonać Virtus.pro, kiedy grało bardzo dobrze. Teraz także cieszymy się ze zwycięstwa, ale czuliśmy po prostu, że ich pokonamy, bo my idziemy w górę, a oni radzą sobie nieco słabiej. Wiedzieliśmy, że powinniśmy wygrać.

Reprezentanci AGO Esports i Virtus.pro kolejne mecze w Kijowie rozegrają już jutro, ale jeszcze nie wiedzą z kim przyjdzie im stanąć w szranki. Aktualne informacje na temat zawodów możecie znaleźć w naszej relacji tekstowej.

Pełna wersja rozmowy z Mateuszem "TOAO" Zawistowskim dostępna jest tutaj.