Kilka ostatnich miesięcy to istny rollercoaster dla sympatyków Cloud9. Dla północnoamerykańskiej formacji obecny rok rozpoczął się w najlepszy możliwy sposób. Tarik "tarik" Celik i spółka sprawili ogromną sensację sięgając po tytuł zwycięzców ELEAGUE Major 2018 przed własną publicznością. Tymczasem Cloud9 swoją przygodę z turniejem w Bostonie mogło zakończyć już w fazie grupowej. Po spotkaniu ze Space Soldiers zawodnicy stanęli przed widmem odpadnięcia z turnieju, bowiem ich położenie było wyjątkowo niewygodne. Reprezentanci C9 nie mieli już żadnego marginesu błędu, gdyż nawet jedna przegrana mapa w systemie szwajcarskim eliminowała ich z dalszej rywalizacji.

fot. ESL/Adela Sznajder

Obecnie drużyna posiada tylko trzech zawodników w składzie, nie wliczając w to znajdującego się na ławce rezerwowych Pujana "FNS-a" Mehty. Na trwającym ELEAGUE Premier ekipa Cloud9 korzysta z usług dwóch zmienników – Martina "STYKO" Styka oraz Maikila "Goldena" Selima. Tego, czy obaj zawodnicy pozostaną w organizacji na dłuższy okres powinniśmy dowiedzieć się po FACEIT Major. Do tego czasu możemy mieć pewność, że pozostałe trio, które sięgnęło po triumf w styczniu, nie opuści szeregów organizacji. Jest to podyktowane zasadą przyznawania miejsc na turniejach rangi Major. Dlaczego Cloud9 nie utrzymało się na szczycie i czy jest szansa, aby kiedykolwiek na niego wróciło?

Wszystko rozpoczęło się niepozornie. Od wygranego finału z FaZe Clanem drużyna zanotowała wyraźny spadek formy. Być może nie należał on do kategorii najbardziej drastycznych, jednak wciąż był zauważalny. Zawodnicy Cloud9 nie udźwignęli presji oczekiwań, która pojawiła się na ich barkach po nieoczekiwanym sukcesie w Bostonie. Żeby nie być gołosłownym, warto przytoczyć rezultaty formacji podczas kolejnych zmagań: 9-11. miejsce podczas StarSeries i-League Season 4 czy 5-6. miejsce na IEM Katowice 2018.

Wydawało się, że przełamaniem impasu Cloud9 mogą być rozgrywki WESG 2017 World Finals odbywające się w chińskim Haikou. Formacja z przytupem przebrnęła przez fazę grupową, przegrywając zaledwie jedno starcie przeciwko Fnatic. Północnoamerykańscy gracze byli zdecydowanymi faworytami w ćwierćfinałowym spotkaniu z TeamemOne, jednak nie podołali zadaniu. Nierówna dyspozycja stała się pożywką dla obserwatorów, którzy coraz częściej poddawali w wątpliwość zwycięstwo C9 na Majorze. Mimo wszystko stwierdzenia, że drużyna zgarnęła trofeum w przypadkowy sposób, są wyssane z palca. Nikt nie ma prawa podważać pracy oraz trudu przygotowań włożonych przez zawodników w osiągnięcie tego celu.

Konsekwencją słabszej postawy ekipy było odejście ze składu Jake'a "Stewiego2k" Yipa. 20-latek zdecydował się na taki ruch po dwóch latach grania pod banderą organizacji i zaledwie dwa miesiące po turnieju ELEAGUE Major 2018. Stewie2k był kluczową postacią w układance Cloud9. Razem z Timothym "autimaticiem" Ta stanowił główną siłę napędową zespołu często popisując się indywidualnymi zagraniami. Transfer zwycięzcy Majora do ówczesnego SK Gaming można rozumieć jako cios w plecy dla Cloud9. Organizacja nie tylko straciła utalentowanego gracza, ale co gorsza, nie potrafiła go odpowiednio zastąpić. Usprawiedliwiając organizację, wypełnienie luki po tak uniwersalnym oraz nieprzewidywalnym zawodniku na mapie jakim jest Stewie można uznać za trudne.

Z drugiej strony jeszcze trudniejsze jest znalezienie rozsądnych argumentów za pozyskaniem Pujana "FNS-a" Mehty. Nie ujmując klasy 26-latkowi, nie jest on graczem z najwyższej światowej półki. Prowadzone przez niego drużyny nie osiągały spektakularnych rezultatów, a wpływ samego zainteresowanego na wydarzenia w grze był niewielki. Dlaczego organizacja lekką ręką zapłaciła za jego wykup 200 tysięcy dolarów? Pomijając fakt samych umiejętności byłego reprezentanta CLG, jego rola w zespole była już na dobrą sprawę obsadzona. Zakontraktowanie FNS-a miało na celu odciążenie tarika z funkcji in-game leadera oraz uwolnienie jego potencjału strzeleckiego. Cloud9 bardzo szybko zwątpiło w projekt drużyny pod batutą doświadczonego Kanadyjczyka, który aktualnie znajduje się na liście transferowej. Rzeczywistość jest taka, że organizacja nie ma co liczyć na odzyskanie zainwestowanych w niego środków, o ile w ogóle uda jej się sprzedać FNS-a. Transfer 26-letniego zawodnika z pewnością jest mocnym kandydatem do miana najmniej przemyślanego ruchu w historii Counter-Strike'a.

fot. ESL/Helena Kristiansson

Mówiąc o ruchach kadrowych, należy wspomnieć o wszystkich plotkach oraz doniesieniach na temat Cloud9, które przewijały się w ostatnim czasie. Pierwsze przymiarki do zastąpienia Stewiego2k nastąpiły jeszcze zanim oficjalnie opuścił on skład. Brakującym ogniwem drużyny miał być usunięty z Ninjas in Pyjamas Richard "Xizt" Landström. Co więcej, blisko przenosin do C9 miał być również snajper Josh "jdm64" Marzano, znany z występów w Teamie Liquid. Ostatecznie żaden z wymienionych zawodników nie założył biało-niebieskiego trykotu. W przypadku jdm-a wszystko opierało się na końcowej decyzji Tylera "Skadoodle'a" Lathama, który pierwotnie ogłosił zawieszenie kariery. Brak stabilnego składu oraz nieustanne informacje na temat zmian w drużynie działały negatywnie na psychikę graczy. Nie mieli oni żadnej gwarancji, że będą częścią organizacji w kolejnych miesiącach, bowiem nawet osoby nią zarządzające nie wiedziały jaką ścieżkę obrać w przyszłości. Taka sytuacja nie ma prawa się wydarzyć, niezależnie od poziomu czy osiągnięć drużyny. Nic więc dziwnego w decyzji tarika o poszukaniu nowych wyzwań w barwach MIBR-u. Posiadający tureckie korzenie zawodnik ma mentalność zwycięzcy, pragnie kolejnych sukcesów. 22-latek zrozumiał, że jego prywatne ambicje nie będą mogły zostać spełnione w Cloud9.

Będąc szczerym wątpię, aby Golden i STYKO mogli stanowić rozwiązanie problemów dręczących Cloud9. Najbardziej sensownym wyjściem z opresji wydaje się być skierowanie swojej uwagi na solidnych północnoamerykańskich zawodników, których nie brakuje. Koncepcja międzynarodowego składu powinna być alternatywą, ale tylko w przypadku możliwości pozyskania graczy o wysokich umiejętnościach. Na ten moment pozostało po raz pierwszy pochwalić organizację za odpowiednią reakcję na zaistniałe wydarzenia. Tym razem nikt nie wpadł na pomysł natychmiastowego wypełnienia wakatów w drużynie, których obecnie jest dwa. Postanowiono odłożyć roszady personalne na okres po Majorze, gdy wiele formacji zdecyduje się na odświeżenie posiadanego składu.

Czy Cloud9 wyłoży karty na stół i w końcu powróci do normalności? Wszystko w rękach organizacji, która musi zachować szczególną ostrożność przy dobieraniu zawodników. Kibicom "chmurek" pozostało mieć nadzieję, iż przyszłość będzie jawiła się wyłącznie w jasnych barwach.