Najbliższy tydzień będzie bardzo ciekawym okresem dla fanów Counter-Strike'a. Organizator wrześniowego Majora – FACEIT – poinformował bowiem, iż uczestnicy tych prestiżowych zmagań mają czas do 5 sierpnia, by potwierdzić skład, jaki zostanie wysłany do stolicy Wielkiej Brytanii. Zasada ta nie dotyczy jednak ekip, które awans na Majora wywalczyły sobie podczas niedawno rozegranych Minorów. Te formacje nie mogą już dokonać żadnych zmian w swoich ustawieniach.

Dodatkową nowością wprowadzoną przez FACEIT jest możliwość skorzystania z usług zawodników, którzy pojawili się w Londynie podczas wspomnianych Minorów, ale zakończyli rywalizację na pozycji trzeciej lub niższej. Jest to oczywiście spora różnica w porównaniu z poprzednimi cyklami kwalifikacji do Majora, kiedy po występie w zamkniętych eliminacjach czy samym Minorze gracze tracili zdolność do gry w innych barwach. W praktyce oznacza to, iż reprezentanci na przykład Teamu Kinguin czy NRG Esports mogą bez żadnych przeszkód zostać zakontraktowani przez któregoś z uczestników FACEIT Major 2018.

Warto zauważyć, iż sami zainteresowani o odświezeniu regulaminu dowiedzieli się znacznie wcześniej od opinii publicznej. Nie zmienia to jednak faktu, że omawiana aktualizacja przepisów wydaje się być darem od losu dla czterech konkretnych drużyn. Cloud9, North, G2 Esports oraz Virtus.pro – bo o nich mowa – nie posiadają pełnego składu i desperacko szukają graczy, którzy zapełnią powstałe luki. Przyjrzyjmy się zatem, jak wygląda obecna sytuacja każdego z tych zespołów.


Cloud9

fot. Turner Sports/ELEAGUE  

Początek tego roku dla Cloud9 to historia jak z bajki. Podopieczni tej organizacji pod koniec stycznia zostali pierwszymi północnoamerykańskimi zwycięzcami zawodów o randze Major. Nieprawdopodobny występ Tylera "Skadoodle'a" Lathama i spółki na długo pozostanie w naszej pamięci, nie tylko ze względów sportowych. Niestety po zmaganiach w Bostonie dyspozycja piątki zza oceanu znacząco się obniżyła. Po czterech przeciętnych turniejach jasne już było, że nadszedł czas na zmiany. Nikt jednak nie mógł się spodziewać, że skala zamieszania w szeregach Cloud9 będzie aż tak ogromna. Jake "Stewie2k" Yip przyjął ofertę ówczesnego SK Gaming, a Skadoodle zawiesił karierę. W tym momencie C9 sięgnęło po doświadczonego Pujana "FNS-a" Mehtę, który przejął rolę prowadzącego. Dwa tygodnie później do ekipy wrócił snajper zespołu i wreszcie rozpoczęto mozolną próbę powrotu do czołówki.

Transfer Kanadyjczyka z compLexity Gaming nie okazał się magicznym lekiem na wszystkie kłopoty Cloud9. Drużyna z Ameryki Północnej w trakcie trzech kolejnych turniejów tylko raz przebrnęła przez fazę grupową, a większość graczy razem z trenerem uznała, że koncepcja FNS-a nie pasuje do stylu zespołu. Na finałach ECS Season 5 w Londynie 26-latek wystąpił już tylko w roli zmiennika, a pod koniec lipca definitywnie opuścił Cloud9. Miejsce zwolnione prze Mehtę wypełnił kolejny rezerwowy - Martin "STYKO" Styk. Słowak tuż przed ESL One Cologne został odsunięty od wyjściowej piątki mousesports i z chęcią zgodził się pomóc kolegom z USA. Zawody w Niemczech nie stały się kompletną katastrofą tylko dzięki wyraźnej wygranej z Ninjas in Pyjamas w inauguracyjnym pojedynku. Potem C9 uległo Astralis oraz Na`Vi i szybko wróciło do domu.

Chwilę później los znów zadrwił z ekipy Skadoodle'a. Cloud9 miało uzupełnić swój skład, a straciło kolejnego z kluczowych graczy. Tarik "tarik" Celik zdecydował się bowiem podążyć śladami Stewiego2k i wzmocnił MIBR. Postawiony pod ścianą północnoamerykański zespół na ELEAGUE Premier ponownie wystąpił razem ze STYKO, a dodatkowo wezwał z rezerwy Fnatic Maikila "Goldena" Selima. Zgodnie z oczekiwaniami dyspozycja C9 w Atlancie pozostawiła wiele do życzenia. Golden i spółka nie byli w stanie wygrać nawet mapy, choć, jak twierdzi Will "RUSH" Wierzba, formacja pokazała kilka elementów, które mogą zwiastować lepszą przyszłość.

Jakie są możliwe scenariusze na najbliższe tygodnie dla Cloud9? Najprostszym rozwiązaniem wydaje się utrzymanie składu ze STYKO i Goldenem z ostatniego turnieju. Europejczycy będą mieli czas, by lepiej wkomponować się w północnoamerykańską drużynę, ale nie wiadomo, czy Słowak i Szwed zechcą na stałe opuścić Stary Kontynent. Podopieczni Sohama "valensa" Chowdhury'ego w przeszłości interesowali się Danem "apEXem" Madesclaire i Nathanem "NBK-" Schmittem z G2 Esports. Ostatecznie transfer nie doszedł do skutku ze względu na zbyt wysokie kwoty odstępnego ustalone przez hiszpańską organizację. Dramatyczna sytuacja może skłonić C9 do wyłożenia większych pieniędzy za Francuzów, ale to mało realna opcja.

Inaczej wygląda sprawa chociażby Adila "ScreaMa" Benrlitoma czy Fabiena "kioShiMy" Fieya. Ci utalentowani zawodnicy nie są obecnie związani żadnymi kontraktami i mogą skorzystać z okazji powrotu do walki o najwyższe cele. Pozostając w Ameryce Północnej, logicznym rozwiązaniem byłoby zwrócenie się na przykład do Ethana "nahtE" Arnolda. Ciężko jednak uwierzyć, by reprezentant NRG zdecydował się opuścić wciąż rozwijający się skład na rzecz tonącego statku, jakim w ostatnim okresie jest Cloud9.


North

fot. DreamHack/Adela Sznajder

North do tego artykułu trafiło dosyć niespodziewanie. Owszem, drużyna Mathiasa "MSL-a" Lauridsena od dawna pozostaje w cieniu swoich rodaków z Astralis, ale nic nie zapowiadało odsunięcia od składu Daniela "mertza" Mertza. 19-latek to wychowanek akademii duńskiej organizacji, który na przełomie stycznia i lutego został przesunięty do pierwszego składu. Ruch ten razem z transferem Markusa "Kjaerbyego" Kjaerbyego miał pozwolić North na stałe zawitać do światowej czołówki. W trakcie ostatniego półrocza wyniki zespołu były jednak co najwyżej przeciętne. Tak, Duńczycy mogą pochwalić się dwoma wygranymi turniejami z cyklu DreamHack Open, ale rezultaty osiągane na najważniejszych zmaganiach nie należały do najchwalebniejszych.

Podczas wygranego DreamHack Open Valencia North wypróbowało międzynarodowy model zespołu z Oscarem "mixwellem" Canellasem. Hiszpan nie jest już jednak dostępny dla Duńczyków, gdyż podjął próbę stworzenia w pełni iberyjskiego składu. Jakiś czas temu w sieci pojawiły się informacje mówiące, iż Skandynawowie zainteresowani są Joshem "jdm64" Marzano. Snajper ten kiedyś reprezentował Counter Logic Gaming i Team Liquid, ale od lutego pozostawał nieaktywny. Dyspozycja Amerykanina to jednak spory znak zapytania. Czy North będzie skłonne zaryzykować tuż przed najważniejszymi rozgrywkami sezonu? Bardzo wątpliwe.

Sięgnięcie po zagranicznego zawodnika okazało się sukcesem, ale Duńczycy wciąż mogą zdecydować się na wzmocnienie z obrębu własnej sceny. W tym przypadku potencjalnymi kandydatami mogliby być Jacob "dragonfly" Lund z Fragsters i Niels Christian "NaToSaphiX" Sillassen ze Sprout. Ruch w tę stronę byłby jednak ponownym wejściem do tej samej rzeki. North nie ma już czasu na kształtowanie bądź co bądź dopiero zyskujących doświadczenie graczy. Z kolei Jacob "Pimp" Winneche świetnie czuje się w roli eksperta i nic nie wskazuje, by planował powrót do profesjonalnej gry. Chociaż, kto wie, oferta od drugiej najlepszej drużyny w kraju i uczestnika FACEIT Majora mogłaby zmienić nastawienie byłego zawodnika Teamu Liquid czy dignitas.


Virtus.pro

Virtus.pro StarLadder
fot. StarLadder

Nie tak pierwszą połowę tego roku wyobrażali sobie zarówno zawodnicy, jak i kibice Virtus.pro. Po fatalnym występie na ELEAGUE Major Boston 2018 zespół dokonał historycznej zmiany i pożegnał się z Wiktorem "TaZem" Wojtasem. Kłopoty polskiego składu nie były jednak związane tylko ze słabą dyspozycją TaZa i dotyczyły znacznie bardziej fundamentalnych kwestii. Pozyskanie Michała "MICHU" Müllera nie stało się impulsem wystarczającym do przezwyciężenia problemów targających rodzimą piątką.

W ciągu czterech miesięcy Virtus.pro odnotowało zaledwie dwa udane turnieje lanowe. Finały V4 Future Sports Festival i CS:GO Asia Championships nie zaspokoiły oczekiwań polskich graczy. Pod koniec czerwca niezadowolony z braku lepszych widoków na przyszłość Janusz "Snax" Pogorzelski skorzystał z szansy przejścia do międzynarodowej formacji i zasilił szeregi mousesports. Jeszcze w styczniu wydawało się to niemożliwe, ale w drugą część 2018 roku Virtus.pro wchodziło tylko z trzema z pięciu triumfatorów EMS One Katowice 2014.

Zadanie wypełnienia powstałej luki powierzono Piotrowi "morelzowi" Taterce. Zwycięzca trzeciego sezonu Polskiej Ligi Esportowej w roli zmiennika pojawił się na DreamHack Open Valencia. W Hiszpanii Polacy zostali rozgromieni przez wspominane wcześniej Fragsters oraz G2 Esports. Były zawodnik PRIDE czy tomorrow.gg otrzymał kolejną szansę i poleciał z Virtus.pro także do Azji na IEM Shanghai. Taterka może się jednak niepokoić o swoje miejsce w polskim zespole. Główny menadżer rosyjskiej organizacji potwierdził bowiem negocjacje z jedną z ekip z czołowej dwudziestki rankingu HLTV. Według doniesień prasowych drużyna Filipa "NEO" Kubskiego pragnie zwerbować Michała "snatchiego" Rudzkiego z AGO Esports.

Virtus.pro pod koniec sierpnia weźmie udział w światowych finałach ZOTAC Cup Masters. Zawodnik, który zaprezentuje się nam w Hongkongu, niemal na pewno zagra też na FACEIT Majorze. Mało prawdopodobne, by byłby to ktoś spoza dwójki morelz/snatchie.


G2 Esports

fot. ESL/Bart Oerbekke

Na koniec warto raz jeszcze przywołać G2 Esports. Organizacja Carlosa "ocelote'a" Rodrigueza na początku czerwca przeprowadziła gruntowną przebudowę swojego składu i zaufała projektowi Richarda "shoxa" Papillona. Dzięki temu na trzech ostatnich turniejach zachodnioeuropejska drużyna prowadzona była przez Kevina "Ex6TenZa" Droolansa. Belg występował w barwach G2 tylko jako zmiennik. Do tej pory nie dotarła do nas informacja o zmianie tego stanu rzeczy, więc teoretycznie Droolans może nie być pewny wyjazdu do Anglii. Hipotetycznie Francuzi mogą przywołać z ławki rezerwowych apEXa lub NBK-a. Według wszelkiego prawdopodobieństwa do tego ruchu jednak nie dojdzie, gdyż shox i spółka wielokrotnie wyrażali zadowolenie z pracy belgijskiego dowodzącego.