Jeszcze do niedawna fani Wojciecha "Tabasko" Kruzy mogli mieć cichą nadzieję, że wkrótce zakończy on swoją przerwę od profesjonalnej gry i znów zobaczą go na Summoner's Rift. Niemniej jednak jeden z najlepszych i najbardziej charyzmatycznych zawodników naszego kraju postanowił odwiesić myszkę i klawiaturę na kołek, definitywnie kończąc karierę profesjonalnego gracza. Tabasko zdecydował się porozmawiać z naszym serwisem na temat braku motywacji do gry, presji, nienawistnych komentarzy, a także zmianach w jego byłej drużynie, czyli Illuminar Gaming.


Daniel Kasprzycki: Gdy rozmawialiśmy trzy miesiące temu stwierdziłeś, że zrobisz sobie przerwę od profesjonalnej gry. Dziś wiadomo już, że to koniec i nie masz zamiaru wracać do rywalizacji. Długo zastanawiałeś się nad takim krokiem? Dlaczego postanowiłeś ostatecznie zakończyć karierę?

Wojciech "Tabasko" Kruza: Nie zastanawiałem się nad tym jakoś szczególnie długo. Myślałem o tym wszystkim już jakoś rok temu. Zastanawiałem się nad tym każdego dnia, gdy tylko grałem. Teraz jednak nie rywalizuję, ani praktycznie nie gram od prawie czterech miesięcy. Zbliżały się otwarte kwalifikacje do ESL MP, więc pomyślałem, że może spróbuję się w jakiejś drużynie, ale wszedłem w solo kolejkę i miałem taki moment, że chciałbym nawet zagrać scrima. Dopiero później zapytałem samego siebie - kogo ja tak naprawdę oszukuję? Mi się wcale nie chce grać. Nie potrafię się już do tego zmusić, nie potrafię tryhardować. Myślę, że to była taka decyzja z dnia na dzień. Stwierdziłem, że napiszę post, bo muszę to wreszcie oddzielić i definitywnie powiedzieć "stop, przestaję, już nie będę grał". Moi fani cały czas zastanawiali się czy będę jeszcze kiedyś grał, czy też nie, dlatego chciałem to zakomunikować i powiedzieć jasno, że już mnie nie zobaczą. Dlaczego tak postanowiłem? Wziąłem pod uwagę to, gdzie teraz jestem. Mam normalną pracę i myślę, że nawet jakbym teraz wrócił do grania, to prawdopodobnie za rok, dwa lata i tak bym przeszedł na emeryturę. Nie wiem czy potem znalazłbym taką pracę, jaką mam teraz. Prawdopodobnie wyglądałoby to tak, że poszedłbym pracować w jakimś kinie albo na jakiejś stacji. Nie wiem czy po tym roku, czy tam dwóch, znalazłbym dla siebie sensowną pracę w esporcie. Po prostu nie mam pojęcia jakby to wszystko się zmieniło.

W oświadczeniu napisałeś, że gdy jeszcze grałeś dla Kinguin trenowałeś po kilkanaście godzin dziennie i nie byłeś zadowolony z waszych wyników. Co było takim momentem, gdy motywacja zaczęła spadać?

Spadki motywacji zaczęły się dopiero po zakończeniu przygody z Reign. W Kinguin było tak, że bardzo dużo z siebie dawałem. Miałem takie podejście, że jeśli postaram się najlepiej, jak tylko mogę, to dostanę w zamian coś od świata. Niestety, nigdy tak nie było. Często było natomiast tak, że w oficjalnych spotkaniach nie prezentowałem takiej formy, jaką pokazywałem na treningach. Potem odszedłem, bo nie byłem z siebie zadowolony. Miałem rozmowę z psycholog i powiedziałem jej co ja muszę zrobić, żeby stać się lepszym graczem, ale to nie było możliwe do zrobienia w dwa lub trzy miesiące. Nie chciałem trzymać tej drużyny w miejscu i wiedziałem, że nadal będzie tak, jak było wcześniej i absolutnie nie będę lepszy. Czułem wtedy, że muszę zrobić sobie rok przerwy i wszystko będzie lepiej. 

Mimo wszystko takim najsłabszym, pod względem poziomu motywacji, momentem była końcówka gry w Reign. Nie dostaliśmy się, dostałem ofertę od Wind and Rain jako gracz, a potem w dzień przed zamknięciem okienka transferowego grałem w Borderlands z IceBeasto oraz Woolitem i wtedy Paweł wyciszył się na teamspeaku, bo rozmawiał z właścicielem WAR. Po chwili przyszedł czas na rozmowę ze mną i wtedy dowiedziałem się, że za mnie wejdzie Dan. I to właśnie wtedy to wszystko do mnie dotarło, po prostu nie widziałem w tym przyszłości. Zacząłem się wtedy tak strasznie zniechęcać. Przeprowadziłem się z Grudziądza do Warszawy i stwierdziłem, że okej, zostanę tym trenerem. Z perspektywy czasu wiem, że to był najgorszy moment i moja motywacja wtedy drastycznie spadła. 

Potem wróciłem do gry na polskiej scenie i podeszliśmy do tego w ten sposób, że chcemy grać tylko polskie turnieje. Najpierw podjęliśmy PLE jako Emeryci, następnie występowaliśmy już jako Illuminar. Po rozegraniu wszystkich polskich zawodów, mieliśmy się rozejść w swoje strony, to nie miało być nic poważnego. Dla mnie takie podejście było w porządku. Tylko potem przyszły turnieje międzynarodowe, EU Masters, organizacja i codzienne treningi... Powinienem był wtedy odpuścić, ale tak naprawdę dalej się oszukiwałem i nie miałem motywacji. Mówiłem wszędzie, że chcę, że mam motywację, chciałem się zmuszać do grania, ale wewnątrz brakowało mi chęci. Wszystko zaczęło się po Reign i przez rok grałem bez motywacji. Brnąłem w to, ale tak się nie da.

Wspomniałeś, że w Kinguin mieliście dostęp do pomocy psychologa. Myślisz, że gdybyś miał możliwość współpracy z psychologiem również w Reign, WAR i później w Illuminar, to sytuacja wyglądałaby inaczej?

Myślę, że tak. Kurczę, sam nie wiem czy chodziłoby w tym przypadku o pomoc psychologa, czy może jakaś inna zmienna by tu pomogła. Może wtedy to wszystko inaczej by wyglądało. Sądzę, że jakbym współpracował z psychologiem indywidualnie, to prawdopodobnie by mi jakoś pomógł z poprawą motywacji, ale ciesze się, że nie miałem okazji z nikim takim współpracować, bo nie byłoby mnie tu, gdzie jestem. W tym momencie wolałbym pozostać w tym miejscu, niż grać w LCS-ie. Nawet jeżeli grałbym jak Jankos, to oczywiście, że wolałbym być na jego miejscu. Nie chciałbym być natomiast na miejscu Selfiego, który gra w LCS i według mnie jest top 6 midlanerem. Wiadomo, miałbym motywację i byłbym na tym wysokim poziomie, ale nie chciałbym tego, bo skończy się LCS i co potem? Aktualnie nie muszę się martwić tym "co potem?", ale myślę, że gdyby był ten psycholog, to może wszystko by się ułożyło, z tym że wszystko pewnie odbiłoby się na mnie później.

Ten stan, brak motywacji i oszukiwanie samego siebie, wpływał na Twoje występy w znaczącym stopniu?

Prawdopodobnie tak. Pamiętam, że przy okazji Clash of Nations miałem taki mały powrót motywacji, bo to był LAN za granicą. Po tym jak już wróciliśmy, to miałem sporą motywację, bo powiedzmy sobie szczerze, nie zagrałem w półfinale CoN szczególnie dobrze. Miałem wtedy spore chęci, myślałem już o EU Masters. Rozpisałem sobie cele i chciałem wygrywać wszystko, myślałem, że motywacja ze mną zostanie. Wytrwałem mniej więcej do finałów PLE, a potem wszystkie chęci się rozeszły. Także były takie momenty, że byłem zmotywowany, ale po PLE kompletnie mi się odechciało i trudno było cokolwiek zmienić.

Gdy grałeś w Kinguin wszyscy na Was liczyli, bo reprezentowaliście Polskę w Challenger Series. Potem w Illuminar deklasowaliście wszystkie polskie formacje i walczyliście na wysokim poziomie w Europie. Czy ta presja ze strony fanów jakoś szczególnie Cię uderzała?

Tak, bardzo mnie to dotykało. Cały czas słyszałem komentarze, że i tak Illuminar nic nie ugra, bo Tabasko znów słabo zagra na scenie. Bez przerwy ogólny odzew fanów był taki, że i tak nic nie zdziałamy. Każdy z nich chciał, żebyśmy zdobyli pierwsze miejsce, ale z drugiej strony mówili, że nie mamy najmniejszych szans. Kiedy do składu wszedł Kikis i iHG pojechało na EU Masters to podejście się zmieniło, każdy myślał, że chłopaki nic nie ugrają i ludzie cieszyli się z byle czego po fazie grupowej. Z kolei kiedy ja grałem w Illuminar, to nieważne było jak zagramy, nawet jak zdeklasowaliśmy przeciwników i tylko raz któryś z nas zginął, to i tak ludzie nas hejtowali, pisząc że najlepsza drużyna w Polsce nie może sobie pozwalać na takie błędy. Nie mogliśmy pozwolić sobie na jakikolwiek błąd, nie mogliśmy przegrać żadnej mapy.

Pamiętam też, że gdy przegraliśmy jedną z map w meczu ze SneakyFoxEZ w PLE, to był po prostu dramat na teamspeaku. Strasznie się zdenerwowałem, zacząłem kląć i pytać chłopaków co jest z nami nie tak, skoro przegrywamy. To nie było tak, że my od siebie tyle oczekiwaliśmy, bo każdy z nas miał podejście, że i tak wszystko wygramy, jeżeli tylko będziemy spokojnie trenować. Braliśmy pod uwagę, że możemy przegrać w którymś ze spotkań, ale najważniejsze było dla nas, żeby wygrać w play-offach. Mimo wszystko wtedy przez te oczekiwania fanów po prostu zbzikowałem i nie dawałem rady od tej presji. Ta presja mnie zjadła. Zresztą widać to było też na finałach V4. 

Te przesadne oczekiwania fanów to chyba dość częsta sytuacja w naszym kraju. Widać to też na przykładzie Virtusów, którzy są obrzucani błotem za każdym razem, gdy powinie im się noga.

Tak. Podobnie jest w przypadku AGO Esports. Od początku chwalono te drużynę, teraz mają nieco słabszy okres, zaczęli troszeczkę więcej przegrywać niż wygrywać i od razu ludzie zaczynają ich jeść w komentarzach, po prostu ich wyzywają. 

Po waszej przegranej na V4 wylano na Ciebie Ci na głowę wiadro pomyj i zaczęto obwiniać Cię za przegraną. Jak radziłeś sobie z tą nienawiścią, jak to na Ciebie wpływało?

Pamiętam, że po przegranej z eSubą usiadłem na scenie i płakałem przez dobre kilka minut. Po prostu nie wiedziałem już jak sobie z tym poradzić. Pierwszy raz miałem taki turniej, gdzie zagrałem tak fatalnie, że przez to przegraliśmy. Zdarzało się oczywiście, że grałem słabiej, ale reszta ekipy dawała radę. Zdarzało się w mojej karierze, że ja dobrze zagrałem, lecz i tak przegrywaliśmy, bo reszta zespołu nie podołała. Nie miałem wtedy żadnego żalu, bo wiedziałem, że ja zrobiłem wszystko, co mogłem. Po V4 trudno było mi sobie z tym poradzić i widziałem to też w oczach drużyny, że zdawali sobie z tego sprawę, że to moja wina. Do dziś nie wiem, czy obwiniają mnie za te porażkę, mam nadzieję, że nie. Po finale w Budapeszcie musiałem wyjść i zadzwonić do mojego serdecznego przyjaciela Bartosza, którego pozdrawiam. Powiedział mi wtedy, że następnego dnia wejdę na Facebooka i inne strony i wszyscy będą mnie obwiniać. Tej nocy, po przegranej, nie wszedłem na żaden z moich profili. Następnego dnia sprawdziłem komentarze, ale przez jego słowa aż tak się tym nie przejmowałem. Decyzji o odejściu z Illuminar też nie podjąłem pod presją fanów, a raczej przez to, że nie mogłem dać z siebie stu procent, podczas gdy chłopaki byli w dobrej formie. Nie chciałem ich powstrzymywać od rozwoju. Zresztą gdybym nie zasugerował tej zmiany, to nikt by o niej nie powiedział. Nie byłoby żadnych zmian, bo w tej drużynie każdy czuł się bezpiecznie. Nie byłoby żadnych modyfikacji, pojechałbym na EU Masters, może nie wyszlibyśmy z grupy, dostałbym pieniądze, ale to by nie miało żadnego sensu. 

Zdecydowałeś się więc na przerwę, ale pozostawiłeś promyk nadziei, że jeszcze kiedyś zagrasz, podejmiesz pracę trenera, ewentualnie menadżera. Czy w tym czasie przerwy miałeś jakiekolwiek propozycje współpracy z drużynami z Polski lub innych krajów?

Na początku nie miałem żadnych, co mnie mocno zdziwiło. Mimo to w któryś dzień wspomniałem, że nikt do mnie nie pisze z ofertami po odejściu z Illuminar i wtedy otrzymałem kilka propozycji. Problem jednak w tym, że wtedy byłem związany z Kinguin, a kiedy tam pracowałem, to musiałem się jakoś utrzymywać, więc nie mogłem za bardzo zająć się profesjonalnym graniem, bo nie miałem na to czasu. Kiedy pożegnałem się już z Kinguin, to dostałem jeszcze może jedną lub dwie oferty.

Otrzymałem propozycje z większości drużyn w Polsce, zdarzały się też z Hiszpanii, z Włoch. Miałem nawet oferty pracy jako trener. Te propozycje cały czas spływają. Piszą do mnie nawet organizacje z Turcji, ale nie zdecydowałem się na żadną z wymienionych ofert. Myślę, że mógłbym bez problemu pójść do tej Turcji, dostać te 2-2,5 tysiąca euro miesięcznie i odkładać sobie, ale po co mi to? Nie widzę w tym rozwoju i źle czułbym się ze sobą, wiedząc, że nie daję z siebie stu procent. Jestem taką osoba, że muszę być zaangażowany w to, co robię na sto procent, a gdybym był w jakiejś organizacji tylko po to, by odcinać kupony, to nie wytrzymałbym ze sobą i prędzej czy później po prostu bym odszedł. Nie widziałem najmniejszego sensu, żeby gdziekolwiek grać, chociaż mam oferty i wiem, że ludzie mnie chcą.

Wspomniałeś o ofercie podjęcia się pracy szkoleniowca. Miałeś swój epizod w Wind and Rain jako trener. Nadal sądzisz, że taka rola nie jest dla Ciebie?

Tak, dalej mam takie wrażenie, że to nie dla mnie. Co prawda od niedawna pracuję nad swoim charakterem, więc może za rok, może za pół roku będę na tyle zadowolony z siebie, że powiem sobie, że to jest ten moment, kiedy mogę być trenerem. Wiem, że mam wiedzę, dalej śledzę te wszystkie ligi i metę, nadal doskonale wiem, co się gra i w jaki sposób. W tej chwili widziałbym siebie jedynie w roli drugiego trenera. W Polsce raczej tego jeszcze nie widzimy, a więc jedyną drogą byłby LCS, ale nawet w to nie celuje. Są tam o wiele lepsi specjaliści ode mnie. Myślę, że mógłbym być właśnie takim asystentem głównego trenera albo szóstym graczem, który nie gra aktywnie, lecz pomaga drużynie.

Może właśnie kiedyś przejmiesz młodzików z ESL Mistrzostw Polski albo Polskiej Ligi Esportowej?

Może tak. Myślałem nad tym, że kiedyś może przyjść taki okres, kiedy scena odżyje na nowo. Możliwe, że powiem wtedy jakimś chłopakom, że pomogę im i sprawdzę się przez chociażby dwa tygodnie w roli trenera. Jeżeli będę bezużyteczny to zostawię ich i pomogę im w jakiś inny sposób i poszukam im kogoś innego na moje miejsce. Może kiedyś tak będzie, nie wykluczam takiego scenariusza. 

Powiedziałeś również, że nadal interesujesz się LoL-em i będziesz śledził wszelkie rozgrywki. Na pewno słyszałeś zatem o odejściu Kikisa i Veggiego z iHG. Jak te zmiany wpłyną na drużynę?

To zaboli najbardziej. To było widać, że gdy przyszedł Veggie, to różnica w naszej grze nie była aż tak duża, jak po grze z Kikisem przez zaledwie miesiąc. Ja sądzę, że Veggie dużo wprowadzał do tej drużyny, ale Kikis był takim liderem. On po prostu trzymał ich za gęby i mówił jak wszystko dokładnie ma wyglądać. Tak naprawdę w pewnym momencie to była drużyna Kikisa. Nie wiem czy ktokolwiek dobrze wypełni lukę po Kikisie. Nawet jakby za niego wszedł Jankos, to mogłoby to nie wychodzić tak dobrze. Wiadomo umiejętności i komunikacja Jankosa są na super wysokim poziomie, ale nie wiem czy jest na tyle dobrym liderem, żeby ich poprowadzić. Ja bym nawet powiedział, że Kikis ma w sobie coś z Mokatte, z tym że jest lepszy mechanicznie. Mokatte w MYM-ie w pewnym momencie trochę odstawał poziomem, ale był takim zawodnikiem, który trzymał te drużynę w ryzach. Według mnie Kikis w tym aspekcie był do niego bardzo podobny. Kto wie, gdyby Illuminar było w LCS, to może zaszłoby gdzieś wysoko. Niemniej, wydaje mi się, że po odejściu Kikisa trudno będzie im się pozbierać. 

Jeżeli chodzi o Polskę to Illuminar dalej może wygrywać, bo według mnie IceBeasto to nadal najlepszy toplaner w naszym kraju i nikt nie ma do niego podjazdu. Duet Pawłów grał bardzo dobrze na EU Masters i na finałach ESL MP, chociaż mam zmartwienie o aktualną metę, bo Woolite potrafił zadawać najwięcej obrażeń, ale grając postaciami typu AD Carry. Co prawda w drugim sezonie grał na topie, więc wie jak wykorzystać Vladimira i innych bohaterów, ale mimo wszystko boje się o ten botlane. Pozostaje jeszcze Sebekx, który zawsze jest w topce Polski, więc oni dalej posiadają najlepszych graczy w naszym kraju, tylko zastanawiam się co się stanie, gdy zaczną przegrywać. Myślę, że po odejściu Kikisa nie będzie już 7-0 w ESL MP i czasem zdarzy im się przegrać. Ciekawi mnie to jak w takiej sytuacji sobie poradzą, bo jeżeli uda im się to opanować, to dalej będą wygrywać. Natomiast jeśli zaczną się denerwować, że przegrywają na jakichś Jaśków, że nie wygrali jakiejś mapy, że z Kikisem było lepiej, to drużyna może się po prostu rozpaść. 

Na temat Veggiego pojawiało się wiele przeróżnych opinii. Ty miałeś okazję grać pod jego wodzą w różnych zespołach. Myślisz, że jego odejście może spowodować jakiś szczególny spadek poziomu tej drużyny?

Mimo wszystko myślę, że też. Veggie jest taki, że wchodzi na teamspeaka i możesz odnieść wrażenie, że rozmawiasz z debilem. Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. On po prostu wchodził do nas na scrimy i pytał o takie najprostsze i losowe rzeczy, bo próbował to wszystko zrozumieć. Często się wtedy na niego denerwowałem, bo zastanawiałem się czemu on w ogóle jest trenerem, skoro nie rozumie takich prostych rzeczy. Veggie potrafił zapytać nas o dziesięć głupich rzeczy, na które znaliśmy odpowiedź, ale potem zapytał o jedenastą i nagle nikt nie znał odpowiedzi. On ciągle pytał nas dlaczego gramy tą i tą postacią. Odpowiadaliśmy, że tym grają w LCS-ie. Veggie nie dawał wtedy za wygraną i drążył dalej, pytając dlaczego grają daną postacią w tych ligach. On po prostu tak długo męczył graczy, że wydobywał z nich jak najwięcej wiedzy. Jak ja z nim współpracowałem, to często mnie denerwował swoimi głupimi pytaniami, ale jak już przestałem z nim pracować, to zdałem sobie sprawę z tego, że on po prostu robił to wszystko wręcz idealnie. Nigdy nie potrafiłem tego zauważyć, gdy był naszym trenerem. Kiedy Veggie był moim trenerem to najzwyczajniej mnie denerwował, ale może od tego właśnie powinien być trener, żeby móc na niego wylać całą frustrację. Fryderyk jest wspaniałym człowiekiem i trenerem i genialnie się z nim współpracuje, tylko że ja zauważam to dopiero po jakimś czasie. Każdy z nas się z nim czasami gryzł. On non stop się nas o wszystko pytał, dopóki nie zrozumiał to bez przerwy pytał nas o przeróżne rzeczy. To tak jakby jakiś Maciuś wszedł do kogoś na streama i zapytał "ej, dlaczego grasz ten bolid?" i ty mu musisz wytłumaczyć dlaczego. I Veggie jest takim Maciusiem z czatu, który męczy cię o to czemu, po co i skąd.

W wywiadzie dla naszego serwisu VoV powiedział, że nie czuje się jeszcze na siłach, by prowadzić drużyny z LCS-u i nadal sporo mu brakuje, by przejąć drużynę po odejściu Veggiego. Jak sądzisz, czy VoV poradzi sobie w nowej roli?

To jest ciekawa sprawa, bo według mnie VoV nadawałby się na trenera każdej drużyny w Polsce, ale nie wiem czy Illuminar. Chodzi o to, że gdy do składu wszedł Kikis, to miał ogromny respekt innych, bo osiągnął sporo i tak samo było w przypadku Veggiego. Natomiast VoV, pomimo tego że jest już długo w Illuminar i robi naprawdę fantastyczną robotę, to może nie będzie tak bardzo szanowany w drużynie. VoV sam z siebie niczego nie ugrał tak jak zrobili to Kikis i Veggie. Gracze często mają takie podejście, że mogą nie szanować takiego trenera i o to się najbardziej boję. Nie wiem jakie jest teraz podejście w Illuminar, naprawdę. Każdy go lubi, ale może w tej perspektywie rywalizacji. Abstrahując, Veggie powiedział kiedyś, że pojechał na tydzień do Szkocji, wrócił i był totalny młyn w składzie. Więc skoro wtedy było tak źle, to ciekawe jak teraz poradzą sobie po odejściu Kikisa i Veggiego.

Czy według Ciebie mamy w ogóle zawodników, którzy są w stanie zastąpić Kikisa? Większość dżunglerów pozostaje poza granicami naszego kraju.

To jest bardzo trudne pytanie. Pierwsza myśl jaka mi się nasuwa to "nie". Z drugiej strony mamy kilku młodych zawodników, którzy mają talent. Jest CrAzY, który pokazuje się na tych wszystkich lanach. To samo w przypadku Shlatana. Są ci młodzi dżunglerzy, ale może we wrześniu, jak już skończy się liga hiszpańska i drużyny Polaków nie dostaną się na EU Masters, to może Cinkrof albo SelfMade dołączą do iHG tylko na czas turnieju. Trudno jest mi znaleźć dobrego dżunglera, bo wielu z nich jest naprawdę na wysokim poziomie, tak jak CrAzY, Shlatan, czy nawet Rybson. Oni wszyscy są dobrymi dżunglerami, tylko nie wiem czy takich właśnie potrzebuje Illuminar. To jest ten problem. Widzę dużo kandydatów, tylko nie wiem, czy oni wpasują się w tę drużynę. To może skończyć się tak jak ze mną. Ja byłem dobry mechanicznie i tak dalej, ale nie byłem liderem tej drużyny. Starałem się nim być, ale to nie było naturalne i wątpię, żeby ktoś z polskich dżunglerów będzie takim liderem, który poprowadzi ten zespół. Może jednak się mylę, przyjdzie młody dżungler do składu i nagle IceBeasto albo delord staną się liderami. Kto wie, może wtedy okaże się, że ta ekipa będzie jeszcze lepsza, grając z młodym talentem. Trudno jest to ocenić, bo jest dużo aspektów, na które składa się to, czy dany dżungler pasuje, czy też nie. Ze mną, czyli bez lidera, było jak było. Z Kikisem, czyli z liderem, było już o wiele lepiej. Może któryś z graczy zmieni się tak, że przejmie tę pałeczkę lidera, czas pokaże. Jestem strasznie ciekaw pierwszego meczu Illuminar z nowym dżunglerem.

Jeśli przyjdzie młody, niedoświadczony dżungler, to raczej sam będzie chciał, żeby to ktoś nim pokierował, a nie na odwrót. Skoro nie będzie Kikisa, czyli osoby, która jak sam powiedziałeś złapie ich za gęby i utrzyma te drużynę w ryzach, to może być różnie.

Wydaje mi się, że IceBeasto, Woolite czy też delord są w stanie pokierować tymi ludźmi. Nie potrafię tego inaczej wytłumaczyć, ale zawsze będę podawał ten przykład z Kikisem. Po prostu po jego dołączeniu od razu było widać różnicę w całej drużynie - w tym jak się zachowywała i można było też zauważyć agresywny styl gry. Trudno jest mi o tym rozmawiać. 

Zanim odszedłeś zaproponowałeś drużynie grę w sześcioosobowym składzie z dwoma dżunglerami. Drugim miał być Inspired. Myślisz, że teraz Illuminar mogłoby spróbować grać w takim układzie?

Gdybyśmy cofnęli czas i Inspired zgodziłby się na sześcioosobowy skład, to dla mnie byłaby to najgorsza decyzja. Nie miałem już wtedy motywacji i widziałem, że drużyna gra przez to słabiej. Chciałem po prostu zostać z chłopakami, z Illuminar, prezesem i całą resztą. Tonący brzytwy się chwyta. Stwierdziłem, że przyjdzie Inspired, będzie prawdopodobnie lepszy ode mnie, ja zostanę na scrimach i może jak zobaczę, że z nim radzą sobie lepiej, to dostanę jakiegoś zastrzyku motywacji i będę chciał dalej grać. Może i by się tak stało, kto wie, może teraz dalej grałbym w Illuminar albo Inspired zostałby w Illuminar, a ja skończyłbym tu, gdzie jestem. Mimo wszystko dobrze, że się nie zgodził i w sumie nie wiem czy ktokolwiek w Polsce jest w stanie poprowadzić sześcioosobowy skład z dwoma dżunglerami. Działa to w Korei i Chinach, ale w Polsce raczej nie mamy takich trenerów. Mamy teraz Fake Team, gdzie jest Snoower i Matislaw i nie mam pojęcia jak to będzie działać. Ja wiem ze swojego doświadczenia, że gdyby Inspired grał, to ja bym się strasznie denerwował i nie wiem czy pomagalibyśmy sobie, czy kopalibyśmy pod sobą dołki. Taka jest polska mentalność i wydaje mi się, że to mogłoby wyjść drużynie na gorsze.

Gdy rozmawialiśmy w kwietniu byłeś niesamowicie podekscytowany nowym wyzwaniem, jakim była praca w Teamie Kinguin. Dlaczego Twoja przygoda z Kinguin tak szybko się skończyła?

Ludzie w biurze byli naprawdę sympatyczni. Sama praca bardzo mi się podobała. Pożegnaliśmy się z powodów, których nie chciałbym wyjawiać, ale naprawdę było mi tam dobrze. Jedyne, co mi się nie podobało, to że nie było tam nic związanego z League of Legends. Ja jednak jestem typowo związany z LoL-em i mimo, że śledzę scenę i oglądam Counter-Strike'a, to jednak nie czuje tego, tak jak LoL-a, czy nawet StarCrafta. W momencie, gdy tam pracowałem, była tam tylko dywizja PUBG, Dota 2 i CS-a. Ja po prostu nie czułem tych gier i nie miałem się przy czym zaczepić, przez co najzwyczajniej w świecie przestałem tam pracować.

Pozostaje zapytać jakie są Twoje plany na przyszłość. Świetnie sprawdzałeś się w roli analityka oraz komentatora, poza tym zajmujesz się jeszcze Lolkiem i Kawunią. Planujesz coś jeszcze dołożyć?

Na pewno będę planował pojawiać się na turniejach typu Polska Liga Esportowa, ESL Mistrzostwa Polski i tak dalej. Oczywiście jako ekspert, niekoniecznie jako komentator, bo ja czasami seplenię i nie wiem czy to irytuje słuchających mnie ludzi, ale mnie osobiście strasznie to denerwuje. Starałem się chodzić do logopedy, ale pochodziłem kilka razy i zabrakło mi czasu. Nie miałem też czasu na robienie tych wszystkich ćwiczeń, bo zajmowały mi one około godziny dziennie. Chętnie będę pojawiał się na tych wszystkich eventach jako analityk, jeżeli tylko będę zapraszany, a tak poza tym to pracuję aktualnie we Frenzy i zajmuje się tym, co kocham, czyli esportem.