Bieżący rok to dla Virtus.pro okres niezwykle burzliwy. Legendarna formacja w ostatnich miesiącach dokonała już dwóch roszad personalnych, ale jak dotychczas nie przyniosły one oczekiwanych rezultatów. A przecież FACEIT Major London 2018 już za pasem.

W ostatni piątek Polacy kompletnie rozczarowali na światowych finałach ZOTAC Cup Masters 2018, które były ich inauguracyjnym lanem z nowo pozyskanym Michałem "snatchiem" Rudzkim w składzie. Gracze znad Wisły z azjatycką imprezą pożegnali się już jednak po zaledwie jednym meczu, uznając wyższość teoretycznie niżej notowanego MVP PK z Korei Południowej. W związku z tym niepowodzeniem głos postanowił zabrać trener VP, Jakub "kuben" Gurczyński, który w kilku zdaniach odniósł się do ostatnich wydarzeń wewnątrz drużyny, by nieco szerzej nakreślić obecną sytuację:

Niestety nasz debiut ze snatchiem nie przebiegł tak, jakbyśmy tego chcieli. (...) I proszę, nie traktujcie tego tak, jakbym szukał wymówek – zaczął 30-latek. – Przedstawię kilka przyczyn naszej obecnej słabości. Od dwóch miesięcy zmagamy się z problemami związanymi z naszym składem. W trudnym dla nas momencie Snax zdecydował się odejść. Wówczas mieliśmy naprawdę ograniczoną możliwość wyboru piątego gracza jako zmiennika. Ostatecznie jednak udało nam się znaleźć naprawdę dobrego gracza – morelza. To niesamowity i inteligentny gracz, jednak od samego początku wiedzieliśmy, że będzie to zmiana tylko tymczasowa, gdyż naszym głównym celem było zakontraktowanie snatchiego – przyznał wprost.

Nie jest tajemnicą, że Virtusi nie mieli zbyt wiele czasu na przygotowania w nowym składzie. Krótko po zakończeniu Intel Extreme Masters Shanghai członkowie zespołu udali się na wakacje, przez co po raz pierwszy ćwiczyli ze snatchiem zaledwie kilka dni temu, efekty były więc łatwe do przewidzenia:

Gdy my byliśmy w Szanghaju, inne drużyny były już na wakacjach, dzięki czemu mogły zacząć treningi wcześniej – stwierdził Gurczyński. – Z tego, co wiem, to zespoły, takie jak MIBR i Kinguin były na tygodniowych bootcampach w tym okresie. Team MVP, nasi ostatni rywale, również mieli możliwość, by trenować od dwóch czy trzech miesięcy w tym samym składzie – to był ich pierwszy wspólny lan. Oczywiście więc byli naprawdę żądni sukcesu. I znowu tak jak mówiłem wcześniej, nie szukam wymówek, tylko wyjaśniam dlaczego dwa dni treningów po dziesięciodniowej przerwie oraz problem z dostępnością komputerów uniemożliwiły nam wejście w odpowiedni rytm – wyjaśnił.

Dziś nad ranem niespodziewanie ogłoszono, iż nadchodzący Major będzie jednocześnie ostatnią imprezą, na jakiej Paweł "byali" Bieliński będzie reprezentować barwy Virtus.pro. We wspomnianym wcześniej oświadczeniu kuben nie krył, że rozstanie z kolejnym z graczy także miało duży wpływ na postawę całej drużyny. Mimo to członek legendarnej Złotej Piątki zachowuje optymizm, dodając, że jego podopieczni nadal wierzą, iż uda im się powrócić do czołówki:

W głowach mieliśmy również świadomość kolejnego problemu, o którym zapewne wkrótce usłyszycie – zaczął szkoleniowiec VP. – Pomimo tego, że staramy się grać jak najlepiej, trudno jest grać, gdy wiemy, że po następnym turnieju znowu będziemy musieli zmienić nasz skład. Nasz zespół może być nazywany rodziną niekoniecznie z uwagi na wewnętrzne relacje, ale bardziej dzięki wzajemnemu zrozumieniu zarówno poza grą, jak i w niej. (...) Nadal chcemy wygrywać wszystko, czego tylko od nas oczekujecie. Fakt, że byliśmy czołową drużyną w przeszłości nie oznacza, że nie będziemy walczyć, by stać się nią ponownie, bo naprawdę walczymy i naprawdę tego chcemy. Zmagaliśmy się z pewnymi rzeczami, ale nie tracimy wiary. Jesteśmy optymistami i wierzymy, że pewnego dnia powrócimy przynajmniej do czołowej dziesiątki świata – zakończył.

Pełną treść oświadczenia Jakuba "kubena" Gurczyńskiego w języku angielskim znaleźć można pod tym adresem.