Triumfatorzy 28. sezonu ESEA Mountain Dew League, Team 3DMAX, z przytupem rozpoczęli kolejną edycję rozgrywek. Po wczorajszej przekonującej wygranej nad EURONICS Gaming gracze znad Sekwany dziś okazali się lepsi od Virtus.pro, dla którego był to pierwszy mecz w nowym składzie.

Team 3DMAX 16 : 11 Virtus.pro

(ESEA Mountain Dew League)
16 11 Inferno 4 11
5 7

Polacy już od pierwszych minut mieli ogromne problemy z grą po stornie atakującej. Już łatwo oddana runda pistoletowa zwiastowała, że dla Virtusów nie będzie to łatwy mecz, a kolejne minut tylko to potwierdziły. Ale nie mogło być inaczej, skoro podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego nie mieli nawet najmniejszej kontroli na mapie. Zamiast tego dali się zamykać swoim rywalom z 3DMAX, bez walki oddając im banana. W tych okolicznościach fakt, że VP kończyło pierwszą połowę z aż siedmiopunktową stratą, nie zaskakuje, bo biorąc pod uwagę ogólną postawę całej drużyny na więcej nie można było liczyć.

Po chwili jednak łupem VP padła druga pistoletówka, w czym zresztą spora zasługa Filipa "NEO" Kubskiego, który samodzielnie wyeliminował czterech przeciwników. To dało polskiej piątce kopa, dzięki któremu odrobili aż pięć punktów, mając wyraźną chrapkę na doprowadzenie do remisu. Ale ten nie nastąpił, bo skuteczny atak 3DMAX na bombsite A skutecznie pozbawił graczy znad Wisły tej nadziei. Powoli stawało się jasne, że zawodnicy kubena na wygraną nie mają już co liczyć i faktycznie – do końca pojedynku powiększyli oni swój dorobek jeszcze tylko o jedno oczko, przegrywając tym samym w stosunku 11:16.

Dla Virtus.pro był to dopiero pierwszy mecz w bieżącym sezonie ESEA Mountain Dew League. Przypomnijmy, że na zapleczu ESL Pro League występują również dwa inne zespoły z Polski, Team Kinguin oraz PACT, ale one jeszcze nie miały okazji rozegrać ani jednego spotkania.