Już tylko dni dzielą nas od startu największych tegorocznych rozgrywek Heroes of the Storm, czyli HGC Finals. W najbliższy czwartek dwanaście drużyn z sześciu różnych stron świata rozpocznie walkę o miano najlepszego zespołu tego roku w HotS-a. Jednym z uczestników finałów jest drużyna z czterema Polakami i jednym Słoweńcem – Leftovers. Przed startem zawodów porozmawialiśmy z liderem tej formacji, Maksymem "Mopsio" Szczypą. W rozmowie z Cybersport.pl Mopsio wyznał między innymi, gdzie uplasowałby swój zespół w grupie B oraz dlaczego jego zdaniem organizacje nie są zainteresowane inwestowaniem w drużyny z czołówki HotS-a.


Zacznijmy od listopada zeszłego roku i dołączenia adrd do Zealots. Z czasem przerodziło się to w bliską relację między Wami, ale jak to wyglądało na początku? Jak podchodziłeś do współpracy z adrd?

Pewnego dnia Adrian napisał mi, że jest bez drużyny, a że my mieliśmy wolne miejsce na pozycję supporta albo ranged flexa, postanowiliśmy go przetestować. Wiedzieliśmy, że Adrian ma duże doświadczenie, które sprawia, że do której drużyny by nie dołączył, odniesie ona sukces. Prędzej czy później jego drafty, jego zrozumienie gry przynosi sukces drużynie. Testy przeszły w miarę pozytywnie. Wiedzieliśmy, że dużo rzeczy mamy do poprawy – adrd miał konkretne punkty, nad którymi powinniśmy pracować, żeby pojechać przynajmniej na Western Clash.

Wspomniałeś w rozmowie z Khaldorem, że Twoja synergia z adrd była na bardzo wysokim poziomie, nie tylko w grze, ale też poza nią. Również w Leftovers widać, że macie bardzo solidne zgranie. Jak porównałbyś współpracę z adrd do tego, co pokazujecie w Leftovers?

Synergia, którą mamy w Leftovers jest o wiele większa, niż ta którą miałem z adrd. Różnica między Zealots a Leftovers jest taka, że w Leftovers mamy o wiele konkretniejszą etykę pracy, czyli jesteśmy bardziej otwarci na krytykę, potrafimy rozmawiać o rzeczach, o których niektóre drużyny nie potrafią. W Zelotach tak to nie wyglądało – Adrian miał konkretne punkty i ludzie mieli dużo wymówek, zamiast pracować nad tymi punktami. Wiedziałem, że on posiada doświadczenie, aby zbudować dobrą drużynę, o ile ktoś słucha się jego rad.

Czyli był on liderem drużyny?

Adrian nie jest liderem. On jest bardziej analitykiem. Jeśli chodzi o lidera, to bardziej jest to moje zadanie, tak było w Zealots i tak jest w Leftovers. Relacje między mną i Adrianem w Zelotach były takie, że ja byłem tą głośną osobą, liderem, a Adrian był analitykiem. W Leftovers mam podobną relację z bl3kitnym, z którym działamy na bardzo podobnym poziomie, ale mam do tego graczy jak Deeaybe i PotiBoss, którzy biorą moje uwagi bardzo do serca.

Wróćmy pamięcią do marca i pierwszego Western Clasha. Czy to, że był on w Polsce wpłynęło na Ciebie w większym stopniu, czy podchodziłeś do niego jak do każdego innego lana?

Fakt, że Western Clash był rozgrywany w Polsce był bardzo wygodny, zarówno dla mnie, jak i dla adrd. Wiedzieliśmy, że będziemy grali przed polską widownią, ale nie wiedzieliśmy, czy będą nam tak mocno kibicować, jak widownie w innych krajach. Byliśmy jednak pewni, że sama obecność znajomych zainteresowanych grą, możliwość spotkania i rozmowy po meczu – czy wygranym, czy przegranym – i miłe spędzenie czasu sprawiły, że ten turniej był o wiele luźniejszy dla nas pod kątem stresu czy presji niż chociażby turniej w Los Angeles.

Wspomniałeś, że w Zealots ta współpraca nie wyglądała idealnie w stu procentach. Czy to właśnie był jeden z głównych powodów, dla których nie udało Wam zakwalifikować się na Mid-Season Brawl?

Uważam, że w Zealots każdy z nas mógł dać dużo więcej od siebie. Nie wszyscy dawali z siebie wystarczająco dużo, żebyśmy mogli dobrze funkcjonować jako drużyna i solidnie zagrać w play-offach.

Zostawmy więc przeszłość z Zealots i skupmy się na Leftovers. W rozmowie z Inven Global wyznałeś, że jeśli nie udałoby Wam się zakwalifikować na Western Clash, to po powrocie do HGC nie gralibyście aż tak na poważnie, byleby tylko uniknąć Crucible. Czy po wicemistrzostwie w Los Angeles te "ambicje" uległy zmianie?

Mieliśmy proste założenie – pojechać na Western Clash i przede wszystkim mieć tam dużo frajdy. To założenie zostało jak najbardziej spełnione. Zaraz po Western Clashu udało nam się porozmawiać i stwierdziliśmy, że jak się dostaniemy na BlizzCon, to będzie fajnie, aczkolwiek nie będziemy mieli sobie nic do zarzucenia, jeśli coś nie wyjdzie.

Powiedziałeś, że w Leftovers każdy jest otwarty na krytykę i wygląda to zupełnie inaczej, niż było to w Zelotach. Czy wiążesz swoją przyszłość z Leftover na dłużej w HGC, czy będziesz też rozpatrywał inne opcje?

Jeśli chodzi o opcje po Leftovers to nie rozważałem jeszcze żadnych zmian. Oczywiście byłoby bardzo miło gdybyśmy jako drużyna znaleźli sponsora, ponieważ dobrze się w niej czuję, aczkolwiek skupiam się głównie na swoich występach, a nie na tym co się dzieje dookoła.

No właśnie, nawet mimo sukcesu w Los Angeles po raz kolejny żadna organizacja nie postanowiła Was zakontraktować. Jak myślisz, z czego to wynika? Czemu organizacje nie chcą inwestować w Heroes of the Storm?

Wydaje mi się, że Heroes of the Storm jest dość ryzykowną inwestycją, ponieważ biorąc jakąś drużynę pod swoje skrzydła – np. Fnatic w tym momencie – nie mamy gwarancji, że pojawi się ona na jakimkolwiek lanie i nie będzie konkretnego product placementu. Dlatego to jest dość ryzykowne, co prawda niewielkim kosztem, ale to jest zawsze ryzyko. Można zainwestować w mniejszy tytuł, bardziej pewny, bardziej stabilny i mieć progres. Z mojego punktu widzenia, wolałbym zainwestować w drużynę taką jak dignitas, bardzo stabilną, pokazującą się na każdym lanie i dającą bardzo konkretny performance.

W rozmowie z adrd wspomniał on, że HGC EU nie jest wystarczająco rozwinięte, aby zmienić strukturę na turniej lanowy. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem, czy uważasz, że już można to rozważać?

Uważam, że jest to bardzo duża inwestycja ze strony Blizzarda i przy obecnych wynikach wyświetleń to może im się nie zwrócić. A wiadomo, każda firma tworzy jakiś produkt, żeby odnosić z niego korzyść. Tak samo jak Riot Games stworzył LCS w momencie, w którym League of Legends było już bardzo popularne. Moim zdaniem HGC potrzebuje innych środków promocji, niż turniej lanowy. Oczywiście więcej lanów byłoby bardzo przyjemne, aczkolwiek to są bardzo potężne koszta i ja te pieniądze przeznaczyłbym na marketing, żeby zachęcić graczy casualowych do oglądania rozgrywek esportowych. W HotS-a gra duża liczba osób, tylko jest bardzo niskie zainteresowanie esportem w tym konkretnym tytule.

Okej, czyli bardziej nastawić się na reklamę i zachęcić graczy do oglądania HGC. A są jakieś inne aspekty, które chciałbyś zmienić albo wprowadzić w HGC EU?

Przede wszystkim dołożyłbym jakiegoś lana, na przykład wprowadzić play-offy lanowe, żeby organizacje które mogą zainwestować w HotS-a nie miały sytuacji, w której drużyna albo będzie w topce i pojedzie na lana, albo będzie poza czołówką i na lana nie pojedzie. Nie oszukujmy się, organizacje zarabiają na sprzedawaniu zasięgów danych produktów, a nie będzie zasięgów, jeśli nie będzie lana. Wystarczyłby drobny lan w małym studiu, np. tym w Kolonii. Drużyny miałyby okazję się pokazać, miałyby kontakt z fanami. To byłoby bardzo proste.

Tylko wtedy zmianie musiałaby ulec struktura play-offów, bo pierwsza i zależnie od wyniku Western Clash druga drużyna nie muszą brać w nich udziału.

Bardzo ważnym aspektem wydaje mi się jest też, aby wprowadzić też mecze o seeding poza meczami o awans. Wszystkie drużyny powinny zagrać w play-offach łącznie z tą, która już wygrała slota na lana. A ostatni mecz nie byłby meczem o wyjazd, tylko o seeda.

Zostawmy już kwestie organizacyjne HGC EU i skoncentrujmy się na finałach na BlizzConie. Mało kto wierzył w sukces Leftovers, pewnie dla Was też było to choć w pewnym stopniu zaskoczeniem. Po raz kolejny podchodzicie do turnieju jako tzw. "underdog". Podzielasz to zdanie czy uważasz, że już czas przestać rozpatrywać Was w kategorii "chłopców do bicia"?

To co ludzie mówią to jedno, to jak my się czujemy to drugie. Ludzie mogą nas stawiać nawet jako potencjalnego kandydata do wygrania BlizzCona, ale nas to nie interesuje. My się skupiamy na sobie, nastawiamy się, że to my jesteśmy underdogami i przyjeżdżamy tu dobrze się bawić. Wychodzimy z założenia, że jeśli drużyna dobrze się bawi, to rezultaty przyjdą same, a jeśli dani gracze sami nakładają na siebie presję, że muszą dobrze zagrać, że muszą się postarać, to wtedy najczęściej przynosi to odwrotny skutek. Wiem to po sobie z 2016 roku.

Mimo że wolicie koncentrować się na swojej wydajności, czy już oceniłeś, gdzie mniej więcej uplasujecie się w grupie B? Oprócz Was są tam między innymi Team Dignitas, Tempest oraz The One.

Oczywiście, rozmawialiśmy o tym w drużynie i doszliśmy do wniosku, że prawdopodobieństwo naszego wyjścia z grupy jest olbrzymie, można nawet powiedzieć, że stuprocentowe. Nie widzimy się na przegranej pozycji, zwłaszcza na te mniejsze regiony czy nawet na Amerykę. Uważam nawet, że możemy wyjść z drugiego miejsca, ponieważ każdy mecz grupowy jest w formacie Bo2, więc możemy nawet wyciągnąć jakieś nietypowe strategie przeciw mocniejszym zespołom, a te słabsze drużyny ograć standardowo mocną grą.

Powiedziałeś, że nawet z drugiego miejsca, czyli jak rozumiem na pierwszym Team Dignitas?

Widzimy nas, dignitas i Tempest jako potencjalną trójkę tych drużyn, które mogą się uplasować w czołówce.

Oprócz profesjonalnej gry prowadzisz też sesje treningowe. Jak zmieniło się zainteresowanie Twoimi usługami szkoleniowca na przestrzeni ostatnich miesięcy, zwłaszcza po wicemistrzostwach na Western Clashach?

Jeśli chodzi o trenowanie graczy indywidualnych i amatorskich drużyn, którym się zajmuję, to zainteresowanie wzrosło, aczkolwiek ja zawsze podkreślałem, że moim priorytetem jest przygotowanie się do rozgrywek HGC i nie mam za dużo czasu na to. Mam nadzieję, że ludzie, którzy byli dotychczas zainteresowani będą chcieli skorzystać w przerwie między sezonami, kiedy czas na to pozwoli. Zainteresowanie jest duże, ale ja nie mam za dużo czasu, aby sobie na to pozwolić, bo muszę pracować, żeby dostarczyć jak najlepsze wyniki.

W rozmowie z Khaldorem wspomniałeś też, że obecnie rola profesjonalnego trenera w HotS-ie nie jest wystarczająco stabilna. Czy mimo to planujesz zająć się trenerką, gdy już odwiesisz klawiaturę i myszkę na kołek?

Uważam, że tak długo jak jestem dobrym graczem, będę chciał być graczem, a potem... Zależy od tego, w jakim kierunku pójdzie gra. Jeśli będzie się rozwijać, tak jak League of Legends czy Dota i będzie na naprawdę wysokim poziomie, to nie widzę najmniejszego problemu, abym trenował profesjonalne drużyny, ponieważ wydaje mi się, że posiadam to coś, co pozwoliłoby graczom się rozwinąć oraz jestem liderem, który mógłby poprowadzić drużynę do zwycięstwa, co robię teraz jako gracz. Na razie staram się wyciągnąć ile się da jako zawodnik. To jest niesamowita przygoda, która pozostaje do końca życia.

Dzięki wielkie za wywiad i powodzenia na finałach.

Dziękuję bardzo, przyda się (śmiech). Tym bardziej, że to jest pierwszy raz na scenie światowej. Europejska czy amerykańska to pół biedy, ale w starciu na Koreę... zobaczymy, nie możemy się doczekać jako drużyna, chcemy troszkę agresji dodać, swoistego młynu w gierkach.


Światowe finały tegorocznego sezonu HGC rozpoczną się już 25 października. W puli nagród turnieju znalazł się okrągły milion dolarów, a zwycięzca zainkasuje połowę tej kwoty. Więcej informacji dotyczących HGC Finals znajdziecie pod tym adresem (artykuł w języku angielskim).