W miniony weekend Fnatic awansowało do wielkiego finału tegorocznych Mistrzostw Świata. Drużyna Martina "Rekklesa" Larssona jako pierwsza, od ponad siedmiu lat, ekipa z zachodniej części globu zdołała wywalczyć sobie miejsce w finale Worldsów, pokonując Cloud9 w bardzo jednostronnym półfinale. Zaraz po zakończeniu tego pojedynku Fnatic pojawiło się na konferencji prasowej, na której odpowiedziało na kilka pytań odnośnie decydującego meczu z Invictus Gaming.

W jednym z pierwszych wywiadów przed rozpoczęciem Mistrzostw Świata Mads "Broxah" Brock-Pedersen jasno stwierdził, że mówienie o chęci wygrania Worldsów przez zachodnie drużyny jest swego rodzaju memem. Teraz, gdy jego ekipa jest tak blisko końcowego triumfu, Broxah postanowił zmienić swoją wypowiedź. – Oczywiście teraz chciałbym zmienić moje zdanie. Jesteśmy bliżej wygrania Worldsów niż myślałem. Miałem naprawdę spore nadzieje na to, żeby dojść do półfinałów w tym roku i może awansować do finału, po prostu stworzyć nową historię. Teraz czuję się naprawdę dziwnie, chociaż wiem, że zagraliśmy wspaniałą grę. Jeszcze nie czujemy tego hype'u. Nadal mamy sporo pracy do zrobienia. Mimo że jestem niesamowicie szczęśliwy i trochę mi ulżyło, to wciąż mamy do wykonania trochę pracy zanim poczuję się w pełni usatysfakcjonowany – wyjasnił Brock-Pedersen.

W pierwszym sezonie to właśnie Fnatic, w którym występował wówczas Maciej "Shushei" Ratuszniak, okazało się być najlepsze. Czasy jednak się zmieniły i od tamtego czasu żadna z zachodnich formacji nie zdołała awansować do finału Worlds, aż do teraz. Rekkles nie czuje jednak, że wyczyn ten będzie miał szczególne znaczenie, jeśli jego ekipa ulegnie w sobotę Invictus Gaming. – Szczerze mówiąc to nasz awans do finału nie znaczy zupełnie nic. Jeśli wygramy, to będzie to miało jakieś znaczenie, ale jeśli przegramy, to wszyscy zapomną o naszym wyczynie w przeciągu najbliższego roku. Nie sądzę, że ktokolwiek z nas jest zadowolony. Może fani, ale dla nas to tylko kolejna gra – podsumował marksman Fnatic.

Fnatic rywalizowało już z Invictus Gaming w fazie grupowej Worlds, bowiem obie ekipy zostały przydzielone do zbioru D. Tam ostatecznie lepiej wypadło Fnatic, które w drugiej serii potyczek pokonało iG dwukrotnie. Rekkles i Rasmus "Caps" Winther nie ukrywają, że to ich formacja jest tutaj faworytem i wie jak poradzić sobie ze swoimi rywalami. – Według mnie iG nadal ma problemy w pewnych aspektach gry. Wydaje mi się, że jesteśmy faworytami w finale. Jeśli poradzimy sobie dobrze i zagramy według naszego planu, to prawdopodobnie to my będziemy zwycięską ekipą – podkreśla Rekkles. Podobnie uważa Caps, który dodatkowo zaznaczył, że Song "Rookie" Eui-jin jak najbardziej jest do pokonania: – Graliśmy już na wielkich eventach, ale nigdy wcześniej nie graliśmy w finale Worldsów, więc trudno mi powiedzieć jak zagram i jak zagra reszta. Mimo to czuję, że oglądałem wystarczająco dużo gier Rookiego i grałem na niego dostatecznie dużo, aby poznać jego słabości. Wiem, co sprawia, że wyróżnia się od pozostałych midlanerów. Czuje się pewnie przed tym pojedynkiem. Myślę, że to, do czego przyzwyczaił się Rookie, będzie o wiele trudniejsze do wykonania w finale i uważam, że jesteśmy po prostu o lepszą drużyną, a poza tym wiem jak go pokonać – skwitował pewny siebie Winther.

Finał w którym Fnatic zmierzy się z Invictus Gaming zostanie rozegrany w sobotę, 3 listopada, o godzinie 9:00. Transmisja z Worlds 2018 dostępna jest pod tym adresem, a ceremonia otwarcia rozpocznie się już o 8:30. Po więcej informacji dotyczących tegorocznych Mistrzostw Świata w League of Legends zapraszamy do naszej relacji tekstowej.