Team Liquid to drugi obok Astralis zespół, który zapewnił sobie awans do wielkiego finału Intel Extreme Masters Chicago 2018. Reprezentanci gospodarzy mimo nie najlepszego początku poradzili sobie ostatecznie z FaZe Clanem i pozostają w grze o 100 tysięcy dolarów.

FaZe Clan 1 : 2 Team Liquid

(IEM Chicago 2018 – półfinał)
16 9 Inferno 6 7
7 1
1 1 Mirage 14 16
0 2
4 3 Cache 12 16
1 4

Pojedynek rozpoczął się na Inferno, które było wyborem Liquid, nic więc dziwnego, że w pierwszych minutach to właśnie ta ekipa rozdawała karty. Podopieczni Wiltona "zewsa" Prado, mimo konieczności gry po stronie atakującej, zgarnęli pistoletówkę i w pewnym momencie mogli pochwalić się nawet spokojnym trzypunktowym prowadzeniem. W ósmej rundzie FaZe się jednak wreszcie przebudziło i to w sposób zdecydowany, bo gracze z Ameryki Północnej, którzy jeszcze przed chwilą kontrolowali przebieg spotkania, wówczas zostali zepchnięci do roli statystów. A FC natomiast m.in. dzięki fantastycznej postawie Nikoli "NiKo" Kovača zdobyło aż siedem punktów z rzędu i jeszcze przed przerwą samo zyskało przewagę w postaci trzech oczek. Po zmianie stron dominacja Europejczyków zresztą trwała i TL nie miało już większych szans na odwrócenie losów potyczki. Dość powiedzieć, że reprezentanci gospodarzy w obronie powiększyli swój zarobek zaledwie o jeden i z kretesem polegli 7:16.

To niepowodzenie musiało ewidentnie podrażnić ambicje Liquid, bo na Mirage'u ujrzeliśmy już zupełnie inny zespół. I to lekko mówiąc, bo o takiej dominacji, jaka była na tej mapie udziałem graczy zewsa, nikt raczej nawet nie marzył. Startujące po stronie terrorystów FaZe też najwyraźniej się tego nie spodziewało i bardzo długo nie było w stanie przejść szyków obronnych przeciwnika. W efekcie na przestrzeni całej pierwszej połowy podopieczni Roberta "RobbaNa" Dahlströma ugrali zaledwie jeden punkt, a w trakcie drugiej nie poprawili już tego bilansu, boleśnie przegrywając 1:16.

Na rozegranym kilkadziesiąt minut później Cache'u wcale nie było lepiej – tam TL także od samego początku dominowało nad rywalami i tylko w pojedynczych sytuacjach pozwalało im na jakąkolwiek zdobycz. Ale nie było tego dużo – tuż przed przerwą piątka ze Starego Kontynentu traciła do oponentów już dziewięć oczek i, jak można się było spodziewać, nie odrobiła już tej straty, w efekcie czego finalnie poległa 4:16.

Już dziś o godzinie 21:00 startuje wielki finał zawodów, w którym Astralis podejmie Team Liquid. Po więcej informacji na temat Intel Extreme Masters Chicago 2018 zapraszamy do naszej relacji tekstowej.