Niech żałują ci, którzy w trakcie finałowego starcia Esports Championship Series Season 6 byli w trakcie snu. Kiedy spora część kibiców przewracała się na drugi bok, w Arlington działy się niesamowite rzeczy. Mimo że w wielkim finale oglądaliśmy tylko dwie mapy, to te wynagrodziły nam zdecydowanie brak trzeciej. I tak, Astralis znowu wygrało duży turniej, ale tym razem MIBR był absolutnie równorzędnym rywalem.

Astralis 2 : 0 MIBR

(Esports Championship Series – wielki finał)
16 8 Inferno 7 14
8 7
 (7) 22 7 Overpass 8 20 (5)
8 7
Mirage

Początek zmagań nie przyniósł niespodzianki. Lepsze wejście w mecz zaliczyło Astralis, jednak po dwóch wygranych Duńczyków przyszedł czas na MIBR. Kilka minut później bohaterem brazylisjko-amerykańskiej formacji był Gabriel "FalleN" Toledo, który w heroiczny sposób wygrał clutcha na wagę drugiego punktu dla swojej drużyny. Na ekipie z Europy nie zrobiło to jednak większego wrażenia, dowodem czego był rezultat 6:2 na korzyść Skandynawów. Przeciwnik musiał więc wziąć się na dobre do pracy, a na ustach kibiców ponownie znalazł się FalleN, tym razem za sprawą ace'a. MIBR zbliżyło się do rywala na jedno oczko przed przerwą, ale po zmianie stron długo oglądaliśmy teatr jednego aktora. W końcu jednak drużyna zza oceanu doszła do głosu, zapewniając kibicom niezwykle interesujące widowisko. Dopiero w 30. rundzie podopieczni Danny'ego "zonica" Sørensena postawili kropkę nad "i", zamykając pierwszą mapę wynikiem 16:14!

Na Overpassie MIBR znowu musiał gonić wynik. Wszystko za sprawą triumfu Astralis w pierwszych trzech rundach batalii. Ze swojego zadania Jacky "Stewie2K" Yip i koledzy wywiązali się na piątkę. A nawet na szóstkę, bo poza zrównaniem się dorobkiem z rywalem, drużyna złożona z trzech Brazylijczyków i dwóc Amerykanów wysforowała się na prowadzenie. Cztery oczka wydawały się solidnym zapasem punktowym, ale zawodnicy ze Skandynawii nie zamierzali zapewnić rywalom takiego komfortu na dalszą część meczu. W efekcie Astralis przed przerwą traciło już dystans tylko jednej rundy. Różnica została zniwelowana zaraz po zmianie stron, ale kiepski początek nie załamał MIBR-u. Faworyci publiczności w Arlington po chwili rozpoczęli swój marsz w stronę zwycięstwa na drugiej mapie. Gdy wszystkim wydawało się, że prowadzenia 15:11 nie można wypuścić z rąk, o swojej klasie przypomnieli widzom gracze z Danii, wygrzebując się z wyjątkowo kiepskiej sytuacji i przedłużając mecz o dodatkowe rundy.

W dogrywce działy się rzeczy, którym śmiało można byłoby poświęcić osobny artykuł. W ostatniej potyczce w dogrywce MIBR zmagało się z problemami finansowymi, a Astralis było o jeden punkt od triumfu w turnieju. Brazylijsko-amerykańska formacja po chwili straciła jedynego wyposażonego w M4 zawodnika, ale nawet mimo samych CZ-75 i UMP-45 w ekwipunku odparła wejście na bombsite A. Kolejna dogrywka znowu przyniosła nam nieprawdopodobne emocje. Duńczycy mogli znaleźć się w sytuacji dwóch punktów turniejowych, ale z pomocą dla przeciwnika przyszedł Tarik "tarik" Celik, który ustrzelił ace'a, z czego aż cztery fragi trafiły na jego konto w sytuacji 1 na 4. Jednak już po chwili cztery eliminacje autorstwa Lukasa "gla1ve'a" Rossandera pozwoliły  Astralis zdobyć przewagę w kluczowym momencie meczu. Tym razem najwyżej notowany zespół na świecie nie zaprzepaścił swojej szansy i wreszcie przypieczętował triumf w nieprawdopodobnej serii!

Klasyfikacja końcowa imprezy wygląda następująco:

1. Astralis 250 000 $
2. MIBR 120 000 $
3-4. Ninjas in Pyjamas, North 65 000 $
5-6. mousesports, NRG Esports 45 000 $
7-9. Cloud9, Team Liquid 35 000 $