Nie ma mocnych na Astralis w 2018 roku! Choć trzeba zdecydowanie oddać zawodnikom MIBR-u, że tej nocy stoczyli bój jak równy z równym przeciwko dominatorom tego sezonu. Pomijając jednak okoliczności, na konto Duńczyków powędrowało trofeum za zwycięstwo w szóstym sezonie Esports Championship Series. O wybór najlepszego zawodnika turnieju znów było niezwykle trudno, ale ostatecznie tytułem MVP został odznaczony Nicolai "device" Reedtz.

23-latek ma powody do świętowania. Po raz kolejny w znacznym stopniu przyczynił się do zgarnięcia najwyższego lauru przez skandynawską drużynę, choć oczywiście w przypadku Astralis zwykliśmy mówić o równej pracy całej piątki. Nie mniej jednak device jest swego rodzaju fenomenem, jeśli chodzi o nagrody dla najbardziej wartościowego zawodnika turnieju. Wyróżnienie w Arlington jest jego szóstym w tym roku kalendarzowym, a przecież ciągle będzie miał jeszcze okazję powiększyć swój dorobek.

Duńczyk miał swoje momenty na turnieju w Stanach Zjednoczonych. W pamięci kibiców na pewno zapadł jego występ na trzeciej mapie pojedynku z Ninjas in Pyjamas w półfinale imprezy. Tam device wykręcił niebotyczne statystyki – 28 eliminacji i tylko 9 śmierci. Sugerując się wyliczeniami portalu HLTV, Reedtz najwięcej dał swojemu zespołowi w inauguracyjnej potyczce. W meczu przeciwko Cloud9 utalentowany gracz zanotował rating 2.0 w wysokości 2,08!

Astralis na pewno nie może liczyć jeszcze na zasłużony odpoczynek. Choć w tym roku gracze ze Skandynawii niczego już nie muszą, to ciągle widać wśród nich głód kolejnych trofeów. Kolejna okazja już za kilka dni. Od 4 grudnia Duńczycy przed własną publicznością zawalczą o zwycięstwo w ósmym sezonie ESL Pro League. Wzniesienie pucharu przed szalejącą z radości duńską widownią będzie najbardziej pożądanym widokiem dla podopiecznych Dany'ego "zonica" Sorensena.