Każde dziecko czeka na ten jeden, jakże szczególny miesiąc – grudzień – kiedy czy to Święty Mikołaj, czy Gwiazdor, czy Dzieciątko przynosi im prezenty. Czemu by nie wcielić się w takiego dzieciaka i nie podsumować prezentów, jakie dostaliśmy w tym roku od sceny Ligi Legend? Co prawda mikołajki już za nami, ale warto dokładnie przyjrzeć się prezentom, które przyniósł nam Święty Mikołaj.

Moim zdaniem mogą to być dwa najciekawsze splity w historii tej gry. Okienko transferowe obfitowało w niespodziewane decyzje, a fani mogą stawiać sobie wiele, a nawet bardzo wiele znaków zapytania przed najbliższym sezonem. Dobrym pomysłem może być zaopatrzenie się w spory zapas popcornu, bo w dosłownie każdej lidze jest coś, co może nas, fanów LoL-a, zaciekawić.

Powrót SKT i Fakera?

Tegoroczne splity w wykonaniu trzykrotnych Mistrzów Świata były po prostu tragiczne. Czwarta lokata na wiosnę była rozczarowaniem, ale nikt nie spodziewał się jeszcze większego spadku latem. Faker z ekipą postanowili niemile zaskoczyć swoich fanów, kończąc sezon na siódmej pozycji. Ostatnią szansą były Regional Finals, jednak po raz kolejny nic z tego nie wyszło i szanse na uczestnictwo w Mistrzostwach Świata zostały pogrzebane.

Działalność SK telecom T1 na rynku transferowym pod koniec tego roku może się podobać. Organizacja sprowadziła co najmniej jednego gracza na każdą pozycję oprócz środka. Tam królował będzie prawdopodobnie najlepszy gracz w historii – Lee "Faker" Sang-hyeok. Włodarze SKT najwidoczniej wyszli z założenia: "Mamy geniusza, budujemy nowiutki skład wokół niego" i moim zdaniem było to prawidłowe podejście. Wielu krytykowało Koreańczyka i twierdziło, że jego czas minął i pora na zmianę. Według mnie problem leżał gdzieś głębiej, a nie tylko w jednym czy dwóch graczach. Wymiana znacznej części składu przy pozostawieniu jego podstawy może zarazem wyeliminować problemy w relacjach między zawodnikami, jak i pozostawić znaczną część pozytywnych cech drużyny.

Skład zespołu na papierze wygląda w tym momencie wręcz niesamowicie. Kim "Khan" Dong-ha, który reprezentował w ubiegłym sezonie barwy KINGZONE DragonX, zagra na górnej alejce i już teraz możemy śmiało powiedzieć, że będzie to jeden z głównych filarów ekipy. Bardzo solidnym graczem jest także Cho "Mata" Se-hyeong, który dołączył do SKT po całkiem udanym roku z kt Rolster. Pozostałe dwie pozycje zostały obsadzone przez stosunkowo młodą krew. Mowa tutaj o Kimie "Clidzie" Tae-minie oraz Paruk "Teddym" Jin-seongu, czyli odpowiednio byłym dżunglerze JD Gaming oraz byłym marksmanie Jin Air Green Wings. Od miksu gwiazd i młodych talentów już teraz oczekuje się dominacji w lidze, ale jak wszyscy wiemy, to czy tak się stanie będziemy mogli rzetelnie ocenić dopiero po pierwszych kilku spotkaniach w LCK.

SKT i Faker są jak Barcelona i Messi, albo jak kto woli, Real i Crist... (tutaj miało być porównanie dla kibiców Realu, jednak letni transfer mi je popsuł). Liga Mistrzów bez tych dwóch ekip i bez tych dwóch graczy jest dokładnie tym samym, co Worldsy bez SK telecom T1. Czy szykuje nam się wielki powrót? To dobry temat na oddzielny artykuł i głębszą analizę, jednak osobiście liczę na bardzo dobry występ ze strony trzykrotnych Mistrzów Świata.

O NA też wspomnieć trzeba...

... ponieważ zmiany tam wykonane też wydają się być całkiem ciekawe. Największą jest prawdopodobnie pozyskanie przez Team Liquid Nicolaja "Jensena" Jensena, który w tym roku dotarł aż do półfinału Worldsów razem z Cloud9. Czy to już ten moment, kiedy Yiliang "Doublelift" Peng osiągnie coś więcej niż trzecie miejsce w fazie grupowej Mistrzostw Świata? Oczywiście, że nie, ale zawsze warto spróbować. Jeśli teraz się nie uda, to może powinien rozważyć powrót na pozycję wspierającego? Pomyślicie, że może boli mnie głowa, ale w rzeczywistości w sezonie pierwszym jako support wywalczył najlepsze w karierze, czwarte miejsce.

Wracając do tematu, dla mnie transfer Jensena jest bardziej osłabieniem Cloud9 niż wzmocnieniem Teamu Liquid. Nie ujmując nic Duńczykowi, moim zdaniem prezentował się w on C9 bardzo dobrze między innymi dzięki swojemu otoczeniu. Eric "Licorice" Ritchie oraz Dennis "Svenskeren" Johnsen to gracze, którzy potrafią wprowadzić totalny młyn podczas gry i 23-latek idealnie wpasował się w ten styl. Jak to mówią – pożyjemy, zobaczymy. Na ten moment trudno nam jest cokolwiek przewidzieć, bo Jensen grał w Cloud9 przez niecałe 4 lata i nagła zmiana otoczenia może odmienić styl jego gry o 180 stopni.

Obiecałem sobie, że nie wykorzystam więcej niż dwóch akapitów na NA LCS, ale ciężko nie wspomnieć o Koreańczyku mającym zamiar podbić... ekhem, zarobić jak najwięcej w Ameryce. Bae "Bang" Jun-sik to gracz, który wydaje się być u schyłku swojej kariery. Dwukrotny Mistrz Świata, trzykrotny zdobywca mistrzowskiego tytułu LCK itd. Można by tak wymieniać i wymieniać. Przejście do 100 Thieves jest raczej sygnałem w stylu "przechodzę na esportową emeryturę", ale nie można nikogo skreślać, bo gracze są w stanie coś ugrać... oszczędzę Wam. Jeśli Bang z ekipą w roku 2019 zdołają uzyskać coś więcej niż trzecie miejsce w grupie na Worldsach, to za wszystko przeproszę, ale jak na razie ciężko mi o tym w ogóle pomyśleć. Tym bardziej, że reszta składu po prostu nie powala.

Chwała wielkiej Europie!

Jako Europejski fan muszę zacytować sławne już słowa Sławomira Peszko: "Będzie się działo". Kiedy wydawało się, że Fnatic złożyło niemal idealny skład, który trzeba tylko i wyłącznie doszlifować i wprowadzić lekkie poprawki, jeden z najważniejszych zawodników odchodzi. Żeby jeszcze tylko odszedł! Dołączył do największego rywala i to jeszcze na pozycję, która była obstawiona przez prawie że równego poziomem gracza. Luka "Perkz" Perković postanowił jednak nagle zmienić sobie "miejsce zamieszkania", bo czemu nie? Przenosiny na inną linię zawsze wychodziły drużynom na dobre. Dobrze pamiętamy np. Remigiusza "Overpowa" Puscha na górnej alejce oraz Enrique "xPeke" Cedeño Martíneza na pozycji marksmana...

Będąc już całkiem poważnym, jako fan G2 nieco obawiam się o swoją ulubioną drużynę. Co prawda, jeśli wypali, to zostaną Mistrzami Świata, ale jeśli nie wypali, to w ich składzie będzie tylko nominalny marksman, a w środku sezonu ciężko będzie pozyskać kogoś na poziomie top 2-3 Europy. Ze zmiany jestem jednak, bądź co bądź, zadowolony, bo w ciągu ostatniego roku dynamiczna, zaskakująca gra i kieszonkowe wybory miały ogromne znaczenie w ogólnym rozrachunku. Midlaner na dolnej alei może takich pocket picków wyciągnąć mnóstwo, co jest w stanie niesamowicie zaskoczyć przeciwników.

Patrząc na skład Rogue czasami mam wrażenie, że to drużyna graczy, którzy zostali odrzuceni przez swoje organizacje. Ogromna szkoda Mateusza "Kikisa" Szkudlarka, który w letnim sezonie znacząco przyczynił się do sukcesu Vitality, a jednak nie udało mu się pozostać w tamtym, moim zdaniem, lepszym składzie. Kim "Wadid" Bae-in to kolejny gracz reprezentujący całkiem przyzwoity poziom jak na europejskie standardy. Wcześniej wspomniane ogromne zmiany w G2 zdecydowały o tym, że musiał znaleźć inną formację – padło na Rogue. O pozostałej trójce tego składu niestety nie mam ochoty nawet wspominać, bo są to gracze, którzy znacząco odstają od wyżej wymienionej dwójki, jednak liczę, że w jakiś cudowny sposób się obudzą i pokażą coś sensownego w tym roku.

Na koniec zostawiłem sobie przyszłoroczny skład Misfits Gaming. Nie dlatego, że to jakaś najważniejsza zmiana, ani nie dlatego, że najmniej ważna. Po prostu pisząc o trzech pozostałych graczach przypomniałem sobie o Sencuxie, który został wyrzucony z tego składu. Przechodząc jednak do rzeczy, formacja ma ogromny potencjał na podbicie europejskiej oraz światowej sceny. Dobrze pamiętamy co się stało, kiedy ostatnim razem u boku Stevena "Hans samy" Liva stanął Koreańczyk. Kang "Gorilla" Beom-hyeon to nie byle kto, jednak jest on jeszcze starszy od Banga i nie wiem, czy ma jeszcze siły na grę na topowym poziomie po wielu latach zmagań. W każdym razie, cały skład wygląda na pewno bardziej poważnie niż ten 100 Thieves.

To już wszystkie prezenty, które w tej karuzeli transferowej przyniósł nam Święty Mikołaj. Co prawda, zmiany nadal są w toku, więc być może z którymś się spóźni, dlatego warto napisać jeszcze raz listę życzeń. Przejście Capsa do G2 pokazuje, że być może nawet te najbardziej nierealne się spełnią.


Był to pierwszy felieton z serii "Pątko w piątki". Kolejne z moich tekstów będą pojawiały się w każdy, jak sama nazwa wskazuje, piątek w godzinach wieczornych. Możecie mnie również śledzić na Twitterze.