W momencie, gdy kibice przekrzykiwali się, próbując ustalić która z polskich drużyn jest obecnie najlepsza, PACT niepostrzeżenie przemknął się do krajowej czołówki i najwyraźniej zadomowił się w niej na dobre. Organizacja to jednak nie tylko obecni wicemistrzowie ESL Mistrzostw Polski w CS:GO, ale również składy Rainbow Six: Siege czy też Zuli. A na tym może się nie skończyć – tak przynajmniej sugeruje właściciel PACT, Marcin "padre" Kurzawski, który w rozmowie z Cybersport.pl podsumował mijający powoli rok, opowiedział o swoim podejściu do gatunku battle royale, a także odniósł się do naszych doniesień z czerwca na temat rzekomych problemach z renegocjacją umów z zawodnikami Counter-Strike'a.


Maciej "MaPet" Petryszyn: Ten rok 2018, można odnieść takie wrażenie, był dla PACT rokiem przełomowym. Zgodzisz się z takim stwierdzeniem?

Marcin "padre" Kurzawski: No nie wiem w jakim sensie przełomowym. My generalnie realizujemy nasze założenia i nasze plany.

No tak, ale pod kątem wyników, pod kątem osiągnięć, pod kątem tego, jak się rozwijaliście w kontekście różnych gier to było lepiej niż np. w roku poprzednim.

Tak, bo na tym polega progres i generalnie cały czas mamy zamiar iść w górę. Jeżeli byśmy szli tym tokiem myślenia to mam nadzieję, że kolejny rok będzie równie przełomowy. Natomiast owszem, pod koniec 2016 założyliśmy PACT. Startowaliśmy na początku roku w Pucharze Polski Cybersport jako debiutanci no i udało nam się tam dojść do finałów, zajęliśmy czwarte miejsce. Myślę, że był to debiut całkiem niezły dla organizacji. Potem cały czas budowaliśmy świadomość marki, rozwijaliśmy się bijąc coraz bardziej utytułowane ekipy. Byliśmy chyba we wszystkich ESL Mistrzostwach Polski od tamtego czasu, byliśmy też w PLE. W zasadzie nie było chyba takiej sytuacji, byśmy w którychś z tych ważnych rozgrywek nie brali udziału, więc progres przez ten cały 2017 rok był cały czas, aczkolwiek doszliśmy gdzieś do pewnego momentu, gdzie mieliśmy już tę świadomość, że z poprzednim składem jesteśmy w stanie trzymać się polskiej czołówki, ale nie pójdziemy krok naprzód – to byśmy nazwali przełomem. Takim przełomem było też dołączenie nowej drużyny opartej na lunAticu, darko, molsim, Vegim i wtedy jeszcze koyocie. No i w kolejnej edycji ESL Mistrzostw Polski zdobyliśmy trzecie miejsce, ale najważniejszy dla nas był chyba slot w ESEA MDL i też bardzo dobry występ w pierwszym naszym sezonie, przez chwilę byliśmy nawet na pozycjach 1-3. Finalnie skończyliśmy dużo powyżej połowy, więc jak na debiutantów całkiem dobry występ. No i generalnie cały czas mamy zamiar iść w górę. Gramy coraz więcej turniejów, także tak – ten rok przyniósł nam wiele sukcesów jeśli chodzi o Counter-Strike'a. Natomiast pod koniec roku zakontraktowaliśmy nową dywizję Rainbow Six i tutaj też od razu duża niespodzianka, bo tydzień po rozpoczęciu współpracy staliśmy się mistrzem Polski. To też jest drużyna, która jest w samej czołówce Challengera, czyli takiego odpowiednika MDL. Jednego meczu nam zabrakło, aby wejść do Pro Ligi, ale myślę, że nadrobimy to w pierwszym kwartale 2019. No i też jako jedyna ekipa z Challengera byliśmy zaproszeni przez organizatorów bezpośrednio na finały DreamHacka w Szwecji, także dużo tych sukcesów.

Teraz tych dywizji się u was trochę namnożyło, a jak to wyglądało na samym początku? To znaczy od początku były założenia, by uczynić z PACT organizację wielosekcyjną czy też początkowo plany dotyczyły tylko Counter-Strike'a?

Plany weryfikuje życie i możliwości. Jak się pojawiają dobre możliwości to trudno z nich nie korzystać. Natomiast chcemy iść krok za krokiem, to przyspieszenie teraz nagłe wynikało właśnie z okoliczności, z możliwości, jakie się przytrafiły. Mieliśmy w planach rozwój organizacji, nie tak szybki, to też szczerze przyznam, zresztą my na początku mieliśmy dwa zespoły CS-a, mieliśmy dywizję białą i czarną przez okres jakichś 3-4 miesięcy, więc od samego początku myśleliśmy o tym, by to rozwijać. Ale to jeszcze nie koniec, planujemy jeszcze jedną dywizję, ale o tym może nie teraz.

Jakie to okoliczności sprawiły, że teraz to wszystko tak ruszyło z kopyta?

Zgłosiła się do nas mega utalentowana drużyna Rainbow Six. Tych zgłoszeń mamy po kilkanaście, kilkadziesiąt miesięcznie i wszystkie uważnie przeglądamy, nie lekceważymy żadnej. Staramy się dokonywać selekcji. Niestety w dużej mierze jest tak, że te oferty nie są atrakcyjne, ale tutaj trafiła nam się perełka i nie mogliśmy z tego nie skorzystać. Drużyna jest złożona w większości z polskich zawodników i ma ona aspiracje, aby grać w Pro Lidze. To wszystko przemawiało za tym, że warto w nią zainwestować i pójść tym śladem. A krótko po tym wyłapaliśmy też chłopaków z dywizji Zula, która awansowała do Pro Ligi. Tak się więc akurat wydarzyło, że ten czwarty kwartał zaowocował nagłym przyspieszeniem.

Jeśli chodzi o waszą sekcję CS:GO, która nadal daje wam największy rozgłos – rok zaczęliście w innym składzie, który był u was dość krótko i na dobrą sprawę po jednym turnieju się rozpadł. Co tam wtedy nie zagrało?

Jeśli chodzi o to, że skład ten był u nas krótko, to i tak, i nie. Geneza tego sięga roku 2017, gdy zaczęły następować roszady w składzie. My jako organizacja staramy bardzo nie ingerować w skład, to zawodnicy muszą decydować z kim chcą grać. My oczekujemy od nich po prostu efektów. Jedyne, co robimy, to zapewniamy im pełne wsparcie, ale nie decydujemy "będzie grał ten, ten będzie IGL-em" itp. Jeśli ta drużyna ma mieć miano profesjonalnej to musi brać za siebie odpowiedzialność. I w tamtym czasie właśnie zawodnicy postanowili dokonać zmian. Z perspektywy czasu widać, że nasze stanowisko, aby tych zmian nie robić, chyba było lepsze, bo od chwili zmian, które gdzieś nastąpiły w październiku 2017 to tak naprawdę ten skład przestał rozwijać się. Wymieniono wtedy mila, potem odszedł p1jo i tak naprawdę zostało trzech zawodników. Testowaliśmy przez okres listopada i grudnia kolejnych, doszedł mausi, doszedł soren, który faktycznie wbił na chwilę, bo zagrał z nami Copernicup i postawił skorzystać z oferty Illuminar, które wtedy weszło na rynek CS:GO dość głośno i przebojowo. Wtedy zapaliła nam się czerwona lampka: Czy my z tym składem jesteśmy w stanie cokolwiek osiągnąć, skoro sam zespół nie jest w stanie wykrystalizować takiej piątki, która mogłaby mieć szansę zdobywać polskie, europejskie laury, jak również zachować stabilność. No i wtedy pojawiła się oferta od Dawida i Kacpra, porównaliśmy je ze sobą, porozmawialiśmy jeszcze ze starym składem, porozmawialiśmy z nowym. Było widać dużą różnicę i potencjał tego nowego składu, który potem faktycznie do nas dołączył, naszym zdaniem był dużo większy – ambicje, zgranie, chęć notowania jak najlepszych osiągnięć.

Nie minął jeszcze rok waszej współpracy, a wcześniej wymieniłeś już sporo osiągnięć. Liczyliście, że te sukcesy nowego składu przyjdą aż tak szybko?

Wiesz, to jest tak, że lepiej najeść się małą łyżeczką niż się zachłysnąć, ale nie można też tego progresu świadomie stopować. Myślę, że Mistrzostwa Polski i szansa w postaci slotu w MDL, którą Mistrzostwa Polski dawały, były niesamowitą trampoliną dla nas i szansą jaką dostaliśmy, by zaistnieć na tym europejskim, światowym polu. A my po prostu skorzystaliśmy z tej trampoliny, wybiliśmy się dość wysoko, awansując na 45. miejsce w rankingu HLTV, co wcześniej było w sferze naszych marzeń. Zawodnicy są na tyle doświadczeni, skillowi i zaangażowani w grę, że mimo tego szybkiego, dość drastycznego przeskoku potrafili stanąć do walki jak równy z równym z utytułowanymi drużynami z Europy. Co więcej, większość tych drużyn udało nam się pokonać w bezpośrednich starciach w MDL czy na innych turniejach, więc jak najbardziej zawodnicy byli na to gotowi. Oni są po prostu bardzo głodni sukcesów.

Co, według ciebie, było z perspektywy czasu ważniejsze dla tej drużyny, dla jej rozwoju? Wicemistrzostwo Polski, który na pewno zagwarantował spory zastrzyk pewności siebie, czy awans od ESEA Mountain Dew League i możliwość regularnej gry w zagranicznymi ekipami, zdobywania nowych doświadczeń, których w kraju zdobyć już nie można?

Wiesz, to jest mowa na dwóch różnych płaszczyznach. Wiadomo, że my jesteśmy drużyną polską i chcemy tutaj na tym naszym lokalnym rynku zajmować jak najwyższe lokaty. Nie jest to proste, bo tych drużyn nie ma wcale tak wiele, więc gramy ze sobą dość często. Turniejów też jest sporo. Dla nas zdobycie wicemistrzostwa Polski było ogromny sukcesem, szczególnie, że w poprzednim sezonie zajęliśmy trzecie miejsce, więc ten progres jest zachowany i cały czas jesteśmy na podium. Natomiast uważam, że ograniczanie się do samego naszego polskiego podwórka byłoby błędem i awans do MDL był dla nas niesamowitym wyróżnieniem, zaszczytem i jesteśmy z tego bardzo szczęśliwi, że dostaliśmy taką szansę. Za wszelką cenę chcemy udowodnić, że nam się to należy i że to jest kolejny przystanek w drodze do Pro Ligi, która jest naszym finalnym celem jeśli chodzi o rozgrywki ligowe.

A nie czujesz, że ten wynik w ESL Mistrzostwach Polski był nieco na wyrost, ponad stan? Mimo wszystko trudno już teraz określić was tym takim polskim top dwa-trzy. Mamy przecież Virtus.pro, mamy Kinguin, z którym przegraliście w finale, mamy AGO, które regularnie grywa za granicą, a gdzieś tam z tyłu cały czas czają się inne ekipy.

Nie, absolutnie nie. Przede wszystkim myślę, że z tej kalkulacji trzeba byłoby wyciągnąć poza nawias Virtus.pro, bo Virtus.pro od dawna nie rywalizuje już o tytuł mistrza Polski. W tej sytuacji w tym top trzy mieściłbym AGO, Kinguin i PACT – drużyny rywalizujące w tych najważniejszych europejskich rozgrywkach, w MDL i Pro Lidze. Absolutnie uważam, że zasłużyliśmy na ten tytuł wicemistrza. Mecz z AGO wyraźnie pokazał naszą dominację w tych rozgrywkach. Ok, to może być kwestia chwili, kwestia dnia, ale poprzedni sezon jakby to potwierdza, bo tam zajęliśmy trzecie miejsce. Ja uważam, że należy się to zawodnikom, zapracowali na to i w pełni na to zasługują.

Mimo tych wszystkich sukcesów ten mijający rok, a zwłaszcza jego końcówka, pozostawił chyba jednak lekki niedosyt? W eliminacjach do Minora praktycznie nie powalczyliście, na WESG też już was na pewno nie zobaczymy. To pokazuje, że jest jeszcze nad czym pracować.

Zawsze tak jest i to widać na przykładzie każdej z drużyn. Weźmy na przykład AGO, które szło jak burza przez wszystkie możliwe przeszkody. Wbili do MDL, tak samo jak my awansowali na Cross Border Esport i zajęli chyba podobną pozycję, czyli można powiedzieć, że poszliśmy trochę ich śladem. Z MDL udało im się awansować do Pro Ligi, jednak na najwyższym stopniu rozgrywek, czy to w Counter-Strike'u, czy w innych grach, czy nawet w sporcie, bardzo często jest taki moment, kiedy przychodzi ten spadek formy, przetrenowanie czy generalnie brak treningu jak w naszym przypadku. To powodowało, że gdzieś ta korekta nastąpiła. My od początku września, gdy dołączył do nas ToM, praktycznie do połowy listopada nie mieliśmy ani jednego dnia treningu, bo cały dzień graliśmy po kilka officiali. Człowiek też się uczy na błędach i ja myślę, że za dużo wzięliśmy na nasze plecy, za dużo tych rozgrywek oficjalnych, za dużo turniejów. Dalej korygujemy to i postaramy się nad tym pracować. No fakt jest taki, że kilka eliminacji nie poszło ostatnio, ale chociażby wczoraj wygraliśmy trzy mecze w PLE i zapewniliśmy sobie trzecie miejsce w rundzie zasadniczej. Także myślę, że jest naprawdę ok. Pracujemy nad tym, by wyeliminować te aspekty i zrobimy co w naszej mocy, by pójść w jak najlepszym kierunku.

fot. PACT

Faktycznie ten skład się całkiem nieźle rozwija. Jednak kilka miesięcy temu w Cybersporcie dotarliśmy do informacji, że jest jakieś zamieszanie związane z kontraktami. Wyglądało to tak, jakby gracze szukali sobie zapasowej furtki na wypadek, gdyby nie dogadali się z wami. Jak to faktycznie wyglądało?

Generalnie tutaj troszeczkę chłopcy wyszli przed szereg i popełnili pewien błąd. To nie było tak, że oni chcieli zrezygnować ze współpracy z nami. Oni weszli jakby w nową płaszczyznę, w rozgrywki europejskie, rywalizowali z drużynami w MDL. Ich celem nie było to, by nas zamienić, zrezygnować i nie reprezentować PACT, tylko zweryfikować czy i jakie oferty mogą do nich spłynąć, na jakie sumy, aby mieć punkt odniesienia. Nie winimy ich za to, to są młodzi ludzie, też chcą się rozwijać, też chcą zarabiać więcej. Wyjaśniliśmy sobie tę kwestię. Nie zmienia to też faktu, że długo i bardzo rozważnie negocjowaliśmy. Pod tym względem chłopacy są naprawdę... No potrafią to robić. I te negocjacje przebiegły w bardzo profesjonalny sposób. Finalnie zostaliśmy ze sobą, podpisaliśmy długie kontrakty, więc wszystko skończyło się na nieporozumieniu, małym nieporozumieniu i odrobienie strachu.

Wcześniej wspominałeś o takim równomiernym progresie, więc muszę spytać – po tym udanym dla was 2018 roku czego konkretnie oczekujecie albo na co liczycie w kontekście CS:GO w roku przyszłym?

Naszym głównym celem na początek roku jest utrzymanie w MDL, gdyż właśnie z powodu tej chwilowej słabszej formy wpadliśmy do baraży, nie utrzymaliśmy się z automatu. Więc 7-9 stycznia będziemy brać udział w barażach o MDL i to jest bardzo ważny punkt w naszym kalendarzu rozgrywek. No i w kolejnym sezonie MDL będziemy próbowali wejść do Pro Ligi. Będziemy też grać eliminacje do międzynarodowych turniejów i liczymy, że zobaczycie nas już nie tylko na CBE, ale też na większych imprezach.

Teraz warto byłoby przejść do Rainbow Six, o którym już mówiłeś. Rozmawiamy krótko po twoim powrocie ze Szwecji, gdzie wasza ekipa osiągnęła na DreamHacku całkiem dobry wynik.

To było niesamowite, bo nie skończyło się to tylko na obietnicach zawodników z naszych pierwotnych rozmów, tylko na pełnej mobilizacji. Zdobyliśmy mistrza Polski, dostaliśmy zaproszenie na DreamHacka. Jednego meczu zabrakło, a bylibyśmy w Pro Lidze – tutaj jakby się nie udało. To naprawdę było jednak małe potknięcie i myślę, że Pro Liga na nas czeka i że w kolejnym sezonie do niej awansujemy. Natomiast na DreamHacku nie można zapominać, że tam zaproszenia dostały tylko drużyny z Pro Ligi, my byliśmy taką perełką, underdogiem. W naszej grupie znalazły się też trzecia drużyna z ostatniego sezonu europejskiej Pro Ligi i czwarta z amerykańskiej. Więc wyjście z tej grupy nie było łatwe, a to nam się udało. W ćwierćfinale pokonała nas ekipa Empire, która, myślę, jest bardzo perspektywicznym zespołem. Wygrała wszystkie swoje mecze Challengerze i myślę, że też zajmie bardzo wysoką pozycję w Pro Lidze, a my, myślę, do nich dołączymy w kolejnym sezonie. Co jest bardzo ważne, teraz przygotowujemy się do Invitationala. To jest największa impreza na świecie jeśli chodzi o Rainbow Six, a jesteśmy już w zamkniętych kwalifikacjach. Także chyba za miesiąc i tydzień będziemy brali w nich udział.

Właśnie, jeśli tak przyjrzeć się bliżej liście zaproszonych na DreamHacka Winter to rzeczywiście mieliśmy tam te drużyny z czołówki, a obok nich mieliśmy PACT. Co twoim zdaniem zaważyło na tym, że organizatorzy właśnie was włączyli do tego grona, mimo że na dobrą sprawę mogli zaprosić kogokolwiek?

Myślę, że zaważyło to, iż byliśmy w samej czołówce, w top 3 Challengera i w zasadzie niewiele nam zabrakło, by do tej Pro Ligi wejść. Tam z kolei były chyba wszystkie drużyny z europejskiej Pro Ligi poza jedną i było jedno wolne miejsce, więc postawili na nas. I myślę, że się nie rozczarowali, bo pokazaliśmy kawał dobrej gry.

Z tego, co mówiłeś wcześniej, zrozumiałem, że to gracze odezwali się do was jako pierwsi, tak?

Tak, dokładnie tak. Oni reprezentowali francuską organizację TrainHard, ale szukali wsparcia. Kogoś, kto im pomoże trochę bardziej, da im możliwość choćby wyjazdu na tego DreamHacka. To było śmieszne, bo mieliśmy dokładnie 48 godzin na podjęcie decyzji. Wiesz, rozmawiasz z ludźmi, których nie znasz, i nagle się okazuje, że musisz zapewnić budżet na bądź co bądź nietani wyjazd do krajów skandynawskich. Postanowiliśmy im jednak zaufać i się nie zawiedliśmy.

Mamy też wasz najnowszy nabytek, czyli dywizję Zula. Ta kwestia nie przestaje mnie zadziwiać – wiem, że w Zuli my jako Polacy jesteśmy wiodącą siłą, ale sam tytuł nadal nie jest jakoś specjalnie popularny. Nadal nie gwarantuje specjalnie wysokich pól nagród. Skąd więc decyzja o wejściu na akurat tę scenę?

My jako PACT mamy jedno kluczowe założenie – chcemy wspierać esport i nie ogranicza się to tylko do Counter-Strike'a, ale też i do innych tytułów. Jeżeli zgłasza się do nas drużyna, która ma szanse zaistnieć w światowych rozgrywkach i ma ogromny potencjał, to trudno to zlekceważyć. Tak jak powiedziałem, my postanowiliśmy dać im szansę. Będziemy bacznie obserwować jak się rozwija się ta scena w Polsce i na świecie. Co więcej, mamy też zamiar tę polską scenę wspierać, chociażby poprzez najbliższy PACTit Challenge, który będzie poświęcony trzem tytułom. Jeden skład będzie rywalizował w trzech niezależnych turniejach właśnie w Zuli, Rainbow Six i Counter-Strike'u. Doszły mnie też słuchy, że właściciele gry i organizatorzy największych światowych eventów Zuli rozważają, aby jedna z takich imprez odbyła się właśnie w Polsce. No nie można przejść obojętnie obok tego, gdy na osiem drużyn z Pro Ligi europejskiej cztery wywodzą się z Polski. W zasadzie cztery i pół, bo jedna drużyna jest złożona częściowo z polskich zawodników. Niby tytuł turecki, niby tytuł, który tam się najbardziej rozwija i tam jest największe zainteresowanie, aczkolwiek słyszałem, że to jest bardzo różnie. W kilku krajach Afrykańskich, w Ameryce Południowej czy w Iranie na przykład ten tytuł jest bardzo popularny, ale kto wie czy polska nie stanie się taką kolebką Zuli jaką na przykład dla Rainbow Six czy Fortnite'a jest Francja. Uważam, że to warto rozwijać, pielęgnować, bo jeśli jesteśmy w stanie jako Polacy zbudować bardzo silne community, silne i mocne drużyny w tym tytule, to popularność przyjdzie z czasem. Wierzymy w to mocno.

Z drugiej strony w momencie gdy cały świat, a nie tylko kraje Afryki czy Bliskiego Wschodu, szaleje na punkcie battle royale, wy wycofujecie się z inwestycji w Fortnite'a. Skąd taka decyzja.

Wiesz co, to jest bardzo subiektywne podejście. Jakby te kluczowe decyzje podejmujemy w zarządzie PACT i taka decyzja, by nie inwestować w ten tytuł dalej, zapadła wspólnie. Ja mogę wypowiedzieć się za siebie – w mojej ocenie to jest bardzo fajny tytuł, który może przynieść wiele korzyści, natomiast jest to tytuł taki dość mocno rozrywkowy. Sam właściciel gry wyraźnie podkreśla, że rozwój gry nie będzie szedł w kierunku esportu. Ja uważam, że jeżeli dobrze się do tego podejdzie to można na tym naprawdę zarobić niezłe pieniądze i zdobyć popularność dla organizacji. Ale nadal trzeba to robić w takim kierunku bardzo rozrywkowym. My chcemy się koncentrować na esporcie i patrząc przez pryzmat esportu nie ma to najmniejszego sensu moim zdaniem. Wolimy inwestować w te mocno esportowe tytuły, a rozgrywką nie chcemy się na razie zajmować.

Ale możemy się spodziewać, że ewentualnie jeszcze w przyszłości się ku Fortnite'owi skłonicie? Ewentualnie może w stronę PUBG?

Nigdy nie mów nigdy. Bardziej PUBG, bo PUBG jest moim zdaniem bardziej esportowe niż Fortnite. Teraz jesteśmy na tej fali niosącej Fortnite'a, natomiast parę miesięcy temu na tej samej fali było PUBG, wcześniej H1Z1. Nie wiadomo co się wydarzy, czy się nie pojawi jakiś nowy tytuł. Tak naprawę ten boom jest dość sztuczny, bo on, tak jak powiedziałem, jest nie esportowy, jego wyniki oglądalności itd. są boostowane przez znanych influencerów, przez znane osoby z całego świata. No i oczywiście przez ogromne pieniądze, jakie sam producent gry pompuje w to. Natomiast gwarancji ani pewności nie mamy, że na przykład za rok ktoś nie powie "stop" albo ktoś się nie znudzi. Ja to oceniam jako duże ryzyko i z dużym dystansem do tego podchodzę. Tak samo jak do tego, gdy budowała się scena i nagle się pojawił wysyp zawodników, którzy twierdzili, że są bardzo dobrzy. Bardzo ciężko to było zweryfikować, no bo jak zweryfikować bardzo nowy tytuł i nowe osoby, które się pojawiały na rynku? To było ryzyko, taki trochę hazard. Spróbowaliśmy, nie poszło to po naszej myśli tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, i na razie myślę, że będziemy ten tytuł obserwować. Na chwilę obecną w planach dywizji Fortnite'a nie mamy. Mamy w planach inną dywizję, ale o tym na razie nie chcę mówić.

Jakby tak przyjrzeć się dywizjom, które obecnie macie, to mamy tu do czynienia z zamknięciem się w obrębie gatunku shooterów. A co z bardzo popularnym, na dobrą sprawę drugim najpopularniejszym w Polsce tytułem, czyli League of Legends? Przyglądacie się tej scenie?

Pomidor.

Na zakończenie jakby podsumowując całą tę rozmowę, a jednocześnie cały kończący się rok – co według ciebie było w 2018 roku największym sukcesem PACT, a co największą porażką?

Ciężko na to pytanie odpowiedzieć. Sukcesów było wiele, więc nie pokuszę się o wybór tego najważniejszego, bo nie chciałbym nikogo skrzywdzić. Myślę, że sam rozwój PACT jest tym największym sukcesem, pozyskanie nowych dywizji, tytuły mistrzowskie, które padły naszym łupem. PACT jako taki jest po prostu naszym sukcesem. I nie chodzi tylko o zawodników, ale także o nasz genialny stuff. Mamy niesamowitą grupę ludzi, którzy nas wspierają i wspierają drużynę. To też się rozwija, cały czas rośniemy w siłę. Dla mnie organizacja jako całokształt jest największym sukcesem. A jeżeli chodzi o porażki to, jak już wspomniałeś, ten koniec trzeciego i czwarty kwartał w drużynie Counter-Strike'a. Lekki regres, który się pojawił, spowodował, że nie pojawiliśmy się tam, gdzie się chcieliśmy pojawić. Przeszły nam koło nosa Bangkok, turniej w Stanach. Wiadomym jest, że największym marzeniem polskiej drużyny jest występ na Majorze, a na Majorze w Polsce to jest już marzenie rodem z galaktyki. To się nie udało, więc pozostawia to pewien niedosyt, aczkolwiek, tak jak powiedziałem, życie się nie kończy na tym roku. Mamy kolejny rok przed sobą i zrobimy wszystko co w naszej mocy, by jednak na tych największych imprezach się pojawiać.

Pozostaje mi tego właśnie wam życzyć. Dzięki za poświęcony czas.

Dziękuję również!

Śledź autora na Twitterze – MaPetCed