Koniec 2018 roku zbliża się wielkimi krokami, a esportowa społeczność powoli zapada w krótki zimowy sen. Z pewnością jest więc to dobry moment, by zacząć podsumowywać ostatnie kilkadziesiąt tygodni. Od jutra na łamach naszego portalu regularnie pojawiać będą się sprawozdania z zakończonych już miesięcy, jednak dziś zapraszamy jeszcze na trochę inną podróż w przeszłość. Prezentujemy wam bowiem esportowy alfabet, w którym spróbowaliśmy zawrzeć wszystkie najważniejsze gry, zespoły, postacie czy wydarzenia, którymi ekscytowaliśmy się na przestrzeni całego trwającego jeszcze roku. Podczas tworzenia naszej listy skupiliśmy się głównie na dwóch najpopularniejszych tytułach w naszym kraju – CS:GO oraz League of Legends, ale fani gatunku battle royale także znajdą tu coś dla siebie. Nie traćmy już zatem czasu na przydługie wprowadzenie – przed wami esportowy alfabet 2018 roku.

A jak Astralis

Dziesięć wygranych turniejów (w tym FACEIT Major), historyczny triumf w cyklu Intel Grand Slam, ponad 3,5 miliona dolarów na koncie – obecność Astralis w naszym zestawieniu nie może nikogo dziwić. Ciężko w to uwierzyć, ale duńska piątka zanotowała naprawdę fatalny początek roku. Po utracie statusu legendy podczas ELEAGUE Major 2018 skandynawski skład niespodziewanie opuścił Markus „Kjaerbye” Kjaerbye, a Astralis w trybie ekspresowym musiało sprowadzić nowego gracza. Wybór padł na młodego, lecz niezwykle utalentowanego Emila „Magiska” Reifa, którego transfer wkrótce stał się katalizatorem drzemiącego w Duńczykach ogromnego potencjału. Reszta jest już historią...

B jak battle royale

Choć pierwsze próby wprowadzenia gier z typu battle royale do profesjonalnej rywalizacji pojawiły się już zeszłorocznej jesieni, to Fortnite i PUBG na stałe zagościły na esportowej scenie dopiero w pierwszej połowie 2018 roku.  Jasne, niektórzy twierdzą, iż losowość pojawiania się stref czy posiadanych przedmiotów nie pozwala traktować battle royale jako prawdziwego esportu, ale inne zdanie mają wydawcy tacy jak Valve czy Activision. Produkcje BR tych deweloperów nie są jeszcze w pełni dopracowane, ale czyż podobnie nie było z PUBG i Fortnite'em? Jedno jest pewne, szał na battle royale trwa w najlepsze!

C jak Cloud9

Na początku listopada w plebiscycie Esports Awards Cloud9 zostało wybrane najlepszą organizacją roku i był to wybór ze wszech miar słuszny. W końcu reprezentanci spółki Jacka Etienne odnosili sukcesy na prawie wszystkich najważniejszych arenach, zaczynając od wygranej dywizji CS:GO w ELEAGUE Major Boston, a kończąc na równie niespodziewanym awansie zespołu LoL-a do półfinału Worlds 2018. Zawodnicy spod znaku chmurki święcili triumfy także w Rocket League'u czy PUBG, więc wyróżnienie tej organizacji w naszym zestawieniu było absolutnym obowiązkiem.

D jak Danger Zone

Source 2, tickrate 128, ulepszony system gier rankingowych – właśnie tego od Valve oczekiwali najbardziej zagorzali fani CS:GO. Na początku grudnia dowiedzieli się oni jednak, iż Gabe Newell i spółka w ostatnich miesiącach rozwijali swoje dzieło w kompletnie innym kierunku. Do legendarnego FPS-a zawitał bowiem tryb battle royale – Danger Zone. I choć, delikatnie mówiąc, amerykańscy twórcy pozostawili sobie jeszcze wiele rzeczy do poprawy, to już sama aktywność Valve może nas cieszyć. W końcu ile lat z rzędu przed Bożym Narodzeniem emocjonowaliśmy się głównie... aktualizacją ze świątecznymi elementami.

E jak ELIGA

ELIGA po raz pierwszy, ELIGA po raz drugi, ELIGA po raz trzeci. Od stycznia aż do października raz na jakiś czas polską społeczność rozpalały afery związane ze wspomnianą ligą spółką współorganizującą Polską Ligę Esportową. Inauguracja działalności tego tworu datowana jest jeszcze na drugą połowę ubiegłego roku i trzeba przyznać, z początku sprawa wyglądała obiecująco. Wraz z upływem czasu wokół ELIGI pojawiało się coraz więcej znaków zapytania, a w końcu zaczęły się też same "dramy". Znak jakości ELIGA, kontrowersyjnie wypożyczenie składu PRIDE Academy do SEAL Esports i wreszcie afera z Pawłem "innocentem" Mockiem i Pawłem "byalim" Bielińskim w rolach głównych. To właśnie październikowe zamieszanie sprawiło, iż spółka wstrzymała wszystkie swoje projekty i zapowiedziała ich reorganizację. Czy ELIGA zdoła jeszcze odmienić swoje oblicze? Tego dowiemy się najprawdopodobniej dopiero w przyszłym roku.

F jak Fortnite

"Epic Games przeznaczy sto milionów dolarów na turnieje Fortnite", "Tencent zainwestuje ok. 15 milionów dolarów w Fortnite’a w Chinach", "Rekord Twitcha pobity! Ponad 600 tysięcy osób oglądało stream z Fortnite'a" – tego typu nagłówki regularnie pojawiały się na naszym portalu w trakcie pierwszej połowy roku. Produkcja rodem z Karoliny Północnej szybko podbiła serca milionów graczy na całym świecie, a jej twórcy wkrótce zaangażowali się także w rozgrywki profesjonalistów. Ogromne pule nagród, ogromna widownia – takiej szansy na pozyskanie nowych fanów nie mogły zmarnować wszystkie czołowe organizacje, które natychmiast zainwestowały w nowe dywizje. W tyle nie pozostali także włodarze z polskiego podwórka. Swoje drużyny prędzej czy później stworzyły między innymi AGO Esports, Team Kinguin, PRIDE czy PACT.

G jak Games Clash Masters

Przywykliśmy do tego, iż najważniejszym esportowym wydarzeniem roku jest dla nas IEM Katowice i organizacja Games Clash Masters nic w tej kwestii nie zmieniła. Murator Expo udowodnił jednak, iż Polska wciąż potrzebuje wydarzeń o nieco mniejszej skali, a gdyńskie zawody w jakimś stopniu istniejącą lukę wypełniły. 90 tysięcy dolarów w puli nagród i europejskie średniaki mierzące się z rodzimą czołówką – ten pomysł naprawdę mógł okazać się strzałem w dziesiątkę. Jak dotąd wszystko brzmi świetnie, ale największy problem pojawił się już na etapie planowania. No bo jak polski kibic ma się emocjonować takim turniejem, kiedy w ten sam weekend mousesports Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego wygrywa ESL One New York, a Virtus.pro gra na pierwszym turnieju lanowym w nowym składzie? Tak czy inaczej, pierwsze koty za płoty, ważne doświadczenia zostały zebrane i może być już tylko lepiej, prawda?

H jak HellRaisers, compLexity Gaming czy Quantum Bellator Fire

Co łączy wszystkie trzy wymienione wyżej drużyny? Odpowiedź jest bardzo prosta: mowa o ćwierćfinalistach tegorocznych Majorów w CS:GO. Status Legendy i zapewniony udział w co najmniej jednym następnym turnieju mistrzowskim to nie lada gratka, a ekipy te po osiągnięciu celu wyraźnie spoczęły na laurach. W kolejnych zawodach żadna z nich nie zbliżyła się nawet do powtórzenia świetnego rezultatu z Majora, a najbardziej bolesną pobudkę zaliczył wschodnioeuropejski skład QBF wykupiony w pewnym momencie przez Winstrike Team. W końcu formacja ta latem regularnie uznawała wyższość drużyn, które nigdy nie były blisko gry na Majorze, czyli Izako Boars czy PACT.

I jak Illuminar Gaming

Illuminar Gaming smak porażki na rodzimym podwórku poznało dopiero na początku grudnia, kiedy w finale 4. sezonu Polskiej Ligi Esportowej uznało wyższość Pompa Teamu. Marcin "IceBeasto" Lebuda i spółka wcześniej dwukrotnie okazali się najlepsi w ESL Mistrzostwach Polski, a do swojej kolekcji pucharów dołączyli także te za triumf w trzecich edycjach Pucharu Polski Cybersport i PLE. W utrzymywaniu dobrej dyspozycji rodzimej piątce nie przeszkadzały nawet liczne roszady personalne, bo przecież w tym roku barwy iHG reprezentowało aż dziewięciu graczy oraz trzech szkoleniowców. 2018 rok przyniósł Illuminar Gaming także sukcesy na arenie międzynarodowej; mowa głównie o wiosennej edycji European Masters, którą Polacy zakończyli na drugiej lokacie.

J jak Jactroll

Debiutancki rok Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego na najwyższym poziomie rozgrywkowym na pewno trzeba traktować w kategorii udanych. Polski wspierający przed wiosenną odsłoną EU LCS razem z trzema kompanami z Giants Gaming zasilił szeregi Teamu Vitality, a jego zespół zanotował dwa świetne splity. W tak zwanym międzyczasie francuską organizację wzmocnił także Mateusz "Kikis" Szkudlarek i polski duet udał się na podbój Mistrzostw Świata. W Korei formacja biało-czerwonych trafiła niestety do grupy śmierci i skazywana była na szybki powrót do domu. Rzeczywiście, Vitality ostatecznie nie zdołało awansować do play-offów, jednak piątka ze Starego Kontynentu pakowała walizki mając na swoim koncie wygrane z potęgami azjatyckiego LoL-a. Podczas okienka transferowego Jactroll przedłużył swoją umowę z organizacją o kolejne dwa lata i już niedługo wystąpi w LEC 2019.

K jak Katowice

Od kilku ładnych lat Katowice są niekwestionowaną stolicą polskiego esportu i nie inaczej było w tym roku. Na przełomie lutego i marca w stolicy Górnego Śląska rozstrzygnięte zostało aż osiem różnych turniejów, a wśród nich oczywiście Intel Extreme Masters w CS:GO czy ESL One w Dota 2 (pierwszy Major tego tytułu w Polsce). Wydarzenie łącznie odwiedziło prawie 170 tysięcy osób, a organizatorzy nie mają zamiaru zwalniać tempa. Wszak już w lutym po czterech latach przerwy Spodek znów będzie gospodarzem CS-owego Majora, a całe zmagania potrwają łącznie trzy tygodnie. Dodajmy może jeszcze, iż to właśnie Akademia Wychowania Fizycznego w Katowicach jako jedna z pierwszych w Polsce umożliwiła pasjonatom esportu studiowanie kierunku ściśle związanego z tą dziedziną, a o regularnie przeprowadzanych w ESL Arenie rozgrywkach już nie będziemy nawet wspominać.

L jak LEC

Rok po wprowadzeniu franczyzy w NA LCS system ten zagości także na Starym Kontynencie. Wraz z przebudową formatu europejskich rozgrywek Riot Games postanowiło dokonać poważnego rebrandingu – EU LCS to już przeszłość, teraz rządzić będzie League of Legends European Championship, w skrócie LEC. Odświeżona nazwa to nie jedyna nowość, bo organizatorzy zdecydowali się zaufać czterem organizacjom w zeszłym roku nierywalizującym na najwyższym szczeblu. O mistrzostwo Europy powalczą między innymi G2 Esports Marcina "Jankosa" Jankowskiego, Team Vitality Jakuba "Jactrolla" Skurzyńskiego, SK Gaming Oskara "Selfmade'a" Boderka czy Rogue Mateusza "Kikisa" Szkudlarka, które po raz pierwszy w swojej historii zainwestowało w dywizję LoL-a.

M jak mousesports, a w nim Snax

Przejście Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego do mousesports bez wątpienia było w tym roku najgorętszym ruchem transferowym nad Wisłą. Polska gwiazda opuściła swój dotychczasowy zespół po całkiem niezłym występie na CS:GO Asia Championships, lecz nie ma w tym nic dziwnego. W końcu kto odrzuciłby ofertę od czwartej w tamtym momencie ekipy rankingu HLTV? 25-latek co prawda od jakiegoś czasu daleki był od swojej najwyższej dyspozycji, jednak Chris "chrisJ" de Jong wraz z kolegami i tak zdecydowali się zaufać polskiemu strzelcowi. W barwach europejskiej formacji Pogorzelski wystąpił na sześciu turniejach lanowych, wygrywając ESL One New York i docierając do półfinału DreamHack Masters Stockholm oraz ELEAGUE Premier. Jesienią mousesports wyraźnie brakowało jednak stabilności, a ofiarą wpadek na Majorze i StarSeries i-League Season 6 stał się właśnie nasz rodak, który przesunięty został do rezerwy. Od tego czasu Snax pozostawał nieaktywny, lecz ptaszki ćwierkają, iż wkrótce może się to zmienić...

N jak Nisha

Nie da się ukryć, Dota 2 w Polsce nie jest nawet w połowie tak popularna jak CS:GO czy LoL. W ostatnich tygodniach Michał "Nisha" Jankowski robił jednak wszystko co w jego mocy, by taki stan rzeczy zmienić. 18-latek od dawna sygnalizował, iż może stać się jednym z najlepszych graczy na świecie, a jego największym sukcesem w rodzimym składzie był występ na ESL One Katowice 2018. Brak awansu na The International 2018 sprawił jednak, iż Polacy pożegnali się z Teamem Kinguin, a wkrótce zakończyli także wspólną grę. Wtedy po usługi Nishy sięgnął Team Secret prowadzony przez Clementa "Puppeya" Ivanova. Z początku zastanawialiśmy się jeszcze, czy gra w tak utytułowanej organizacji nie okaże się wyzwaniem zbyt trudnym dla nieogranego na najwyższym poziomie Jankowskiego, jednak nasz rodak szybko rozwiał wszelkie wątpliwości. Triumf w ESL One Hamburg 2018, wicemistrzostwo The Kuala Lumpur Major – takie rezultaty to nie przelewki.

O jak Origen

Po fatalnym 2017 roku tylko nieliczni wierzyli w udany powrót Origen na scenę League of Legends. Na początku kwietnia hiszpańska organizacja zafundowała jednak swoim fanom niemałą niespodziankę i skompletowała nowy, zaskakujący skład na czas wiosennej edycji European Masters. Po odsłonięciu wszystkich kart okazało się, iż Origen reprezentować będą legendy takie jak Henrik "Froggen" Hansen czy Choi "inSec" In-seok, a utytułowani gracze nie zawiedli oczekiwań społeczności. Międzynarodowa piątka w wielkim finale EU Masters wygrała bowiem z Illuminar Gaming, lecz na tym jej przygoda dobiegła końca. O Origen ponownie usłyszeliśmy dopiero w listopadzie, kiedy do sieci trafiły plotki o rzekomym wykupieniu tej organizacji przez RFRSH Entertainment. Medialne doniesienia wkrótce zostały potwierdzone przez Riot Games, które wybrało Origen na jednego z członków franczyzowego LEC 2019.

P jak Panorama UI

Pierwsze wzmianki o nowym interfejsie użytkownika w CS:GO dotarły do nas mniej więcej dwa lata temu, jednak długo wyczekiwana aktualizacja pojawiła się w grze dopiero w czerwcu tego roku. Panorama UI przez dobre kilka tygodni dostępna była tylko w wersji beta popularnej strzelanki, co bez wątpienia docenione zostało przez społeczność. Wreszcie na początku sierpnia wszystkie poprawki zostały wcielone, wszelakie testy zakończone i gotowe! Wizualne odświeżenie gry oczywiście nie miało żadnego wpływu na przebieg rozgrywki, lecz kto z nas nie lubi pobawić się ładniejszym cackiem? I w tym przypadku Valve zasłużyło więc na pochwałę, a dziś nikt z nas nie wyobraża już sobie powrotu do poprzedniego, archaicznego interfejsu.

Q jak Quake

Ponad milion dolarów w puli nagród zeszłorocznego QuakeConu zwiastowało dobre czasy dla legendarnej produkcji id Software, lecz spore oczekiwania fanów i zawodników nie zostały spełnione. Tym razem kalendarz turniejów lanowych w Quake Champions okazał się nadzwyczaj skromny, a jego kształt poznaliśmy dopiero na początku kwietnia. Sierpniowe wielkie święto tytułu również wypadło bardzo blado w porównaniu z ubiegłym rokiem i najzwyczajniej w świecie nie zaspokoiło esportowych potrzeb sceny Quake'a.

R jak RFRSH Entertainment

Organizujące BLAST Pro Series RFRSH Entertainment wyraźnie wyciągnęło wnioski z pierwszej niezbyt udanej edycji swoich zawodów. W 2018 roku duńska spółka przeprowadziła trzy kolejne turnieje i tym razem obyło się bez większych kłopotów. Innowacyjny format, ciekawa lokalizacja, ekipy ze ścisłej światowej czołówki, wysoki poziom produkcji – to największe zalety rozgrywek z pulą nagród o wysokości 250 tysięcy dolarów. Z naszą opinią zgadzają się zawodnicy oraz eksperci, którzy regularnie wychwalają pod niebiosa aktywność RFRSH, którego włodarze już zapowiedzieli trzy wiosenne odsłony zmagań. Nadmieńmy może jeszcze, iż skandynawska grupa pod swoimi skrzydłami posiada Astralis oraz Origen, czyli odpowiednio najlepszą drużynę świata w CS:GO i uczestnika LEC 2019.

S jak Serral

Dominacja Korei Południowej wreszcie została przełamana, a zawodnik spoza tego kraju po raz pierwszy w historii triumfował w światowych finałach World Championship Series. Joona "Serral" Sotala ma za sobą naprawdę rewelacyjny rok – 20-latek przez cały sezon WCS Circuit nie miał sobie równych, a wszystkich rywali wyprzedził o ponad 10 tysięcy punktów. Podczas rozgrywanych w USA finałów gracz z Europy Północnej szybko potwierdził swoje wysokie aspiracje pokonując Kima "sOsa" Yoo, dwukrotnego zwycięzcę WCS. Fiński Zerg w play-offach nie dał się już zatrzymać i po zwyciężeniu trzech kolejnych Koreańczyków na stałe zapisał się na kartach historii StarCrafta II.

T jak TaZ

Jak słusznie zauważył Jason "moses" O'Toole, historia Wiktora "TaZa" Wojtasa to temat na niezły film. Po klęsce na pierwszym tegorocznym Majorze 32-latek stał się pierwszą ofiarą słabych wyników Virtus.pro i wylądował na ławce rezerwowych rosyjskiej organizacji. Na stole doświadczonego weterana od razu pojawiły się oferty od kilku innych polskich ekip, a TaZ ostatecznie zaufał Teamowi Kinguin. I choć początki nowej przygody Wojtasa były naprawdę trudne, to z biegiem czasu Pingwiny prezentowały się coraz lepiej, a w końcu stały się najlepszą drużyną nad Wisłą. Triumf w DreamHack Open Montreal czy awans do ESL Pro League Season 9 kosztem Virtus.pro to tylko niektóre z tegorocznych sukcesów Kinguin. Pewnie, podopieczni Mariusza "Loorda" Cybulskiego zawiedli w eliminacjach do europejskiego Minora. Pewnie, listopad też nie był dla tego zespołu udany. Mimo wszystko TaZ udowodnił sobie oraz wszystkim kibicom, że wciąż jest zdolny do gry na wysokim poziomie i chwała mu za to.

U jak Ultraliga

We wrześniu na polską scenę League of Legends powrócił Polsat, który ponownie podjął próbę trwałego wprowadzenia esportu do telewizji. Nowo powstały kanał Polsat Games szybko zaoferował widzom przekaz z Mistrzostw Świata, jednak oczkiem w głowie twórców przedsięwzięcia stała się Ultraliga, czyli rozgrywki w LoL-a, w których udział wzięła absolutna krajowa czołówka. Rywalizacja nie została jeszcze rozstrzygnięta, jednak zawodnicy i eksperci wyraźnie są zadowoleni z warunków zapewnianych przez organizatorów, a profesjonalna otoczka zawodów naprawdę robi wrażenie. Opinię tę podobno podziela Riot Games – według licznych doniesień to Polsat wygrał oficjalny przetarg prowadzony przez amerykańskie studio. Jeśli plotki się potwierdzą, to przez dwa najbliższe lata właśnie Ultraliga będzie oficjalnymi krajowymi rozgrywkami, a transmisję z LEC znaleźć będzie można tylko i wyłącznie na kanałach Polsatu.

V jak Virtus.pro

To nie był dobry rok dla polskiego Counter-Strike'a. Skalę problemów rodzimej sceny najlepiej obrazują wyniki drużyny, która od dawna na niej nie walczyła, czyli Virtus.pro. W lutym reprezentanci rosyjskiej organizacji po czterech latach wspólnej gry dokonali pierwszej zmiany w swoim składzie, a do utytułowanych mistrzów dołączył Michał "MICHU" Müller. Transfer utalentowanego strzelca wprowadził nieco ożywienia w szeregi Virtusów, lecz wyniki zespołu nie uległy widocznej poprawie. Na przestrzeni kolejnych miesięcy rodzimą ekipę opuszczali kolejni triumfatorzy EMS One Katowice 2014, a polscy fani pogrążali się w coraz czarniejszej rozpaczy. Po klęsce w cyklu kwalifikacyjnym do przyszłorocznego Majora wyczerpała się nieograniczona dotąd cierpliwość rosyjskich włodarzy, którzy zawiesili swoich podopiecznych. Według licznych doniesień Virtus.pro znów postawi jednak na w pełni polski zespół, lecz tym razem trudno będzie w nim znaleźć weteranów CS-a 1.6.

W jak Worldsy

Cóż to był za turniej... Mistrzostwa Świata w League of Legends przyniosły nam całą masę emocji, nie tylko za sprawą świetnych występów naszych rodaków. Któż przed startem zmagań mógł się spodziewać, iż do półfinałów Worldsów nie dotrze żadna koreańska ekipa, a honor gospodarzy skutecznie obroni trio z Invictus Gaming. Któż mógł się spodziewać, że w najlepszej czwórce wydarzenia znajdzie się miejsce i dla G2 Esports, i dla Fnatic, i dla Cloud9. Toż to przecież scenariusz jak z filmu...  Polscy fani z pewnością będą wspominać azjatyckie rozgrywki z uśmiechem na ustach, a do pełni szczęścia zabrakło tak niewiele. Team Vitality otarł się przecież o ćwierćfinał Mistrzostw Świata, no ale cóż, okazja do poprawy już za rok!

X jak x-kom team

W marcu na polskiej scenie CS:GO oficjalnie pojawił się nowy inwestor. Wraz z przejęciem składu Venatores x-kom na stałe zaangażował się w esportową działalność i z pewnością nie żałuje tego wyboru. Szefowie organizacji na przestrzeni całego roku nie bali się podejmować śmiałych decyzji, a odwaga i determinacja często pomagały drużynie osiągnąć swój cel. Ryzykowne ruchy personalne takie jak pozyskanie Daniela "STOMPA" Płomińskiego czy jesienna przebudowa całego składu opłaciły się, a x-kom team stale zaliczany był do krajowej czołówki. Triumf w GG League, awans na europejskie finały ZOTAC Cup Masters czy występ w zamkniętych eliminacjach do europejskiego Minora przed IEM Katowice – między innymi takimi sukcesami poszczycić się może organizacja spod znaku iksa.

Y jak Yeah The Boys

Zawodnicy CS:GO kilka razy w tym roku udowodnili nam, jak wykorzystać przewagę wynikającą z gry przed własną publicznością. Ćwierćfinał IEM Sydney z udziałem Renegades był jednym z najciekawszych spotkań w tym roku, a historii BIG podczas ESL One Cologne nie trzeba nikomu przypominać. Niemiecko-brytyjska piątka wyszła wtedy górą z boju nie tylko z większością przeciwników, ale również licznymi kibicami i ekspertami, którzy kwestionowali zaproszenie tego zespołu do rywalizacji.

Z jak Zula

Wspomnieliśmy już wcześniej o aktywności polskich organizacji na scenie Fortnite'a, a podobnie sprawa wygląda w przypadku Zuli, czyli wydanego w połowie 2016 roku FPS-a. Moda na Zulę zaczęła się w kwietniu, kiedy Izako Boars nagle opublikowało informację o zatrudnieniu polskiego składu mającego wkrótce wystąpić na Mistrzostwach Świata. Maciej "Doxiu" Głuc i spółka w Turcji rozprawili się z wszystkimi przeciwnikami i zainkasowali 65 tysięcy dolarów. Po kilku miesiącach śladami organizacji Piotra "izaka" Skowyrskiego poszły także Pompa Team, PACT oraz PRIDE, które powstanie Zula Europe Pro League potraktowały jako impuls do inwestycji w nowe dywizje.

W artykule wykorzystano zdjęcia należące do ESL, ELEAGUE, Games Clash Masters, Riot Games, Blizzarda, Ultraligi i x-kom teamu.