Rok 2018 był... jaki był. Nie ma raczej sensu wspominać, że był rozczarowujący, bo to wie każdy, kto chociaż trochę śledził poczynania polskich drużyn Conter-Strike: Global Offensive na międzynarodowej arenie. Ale nie tylko o wyniki tu chodzi – to właśnie w 2018 roku padł mit nienaruszalnego składu Virtus.pro, który niezależnie od wszystkich przeciwności trzyma się ze sobą. Co więcej, wystarczyło tylko kilka miesięcy, by z ekipy, która była związana z VP od 2014 roku, pozostało tylko dwóch zawodników. W sumie na przestrzeni minionych 365 dni charakterystyczny trykot z białym niedźwiedziem polarnym na przedzie przywdziewało aż ośmiu różnych graczy, którzy prezentowali się... A zresztą – poniżej krótkie omówienie gry wszystkich tegorocznych reprezentantów Virtus.pro uszeregowanych pod względem osiągniętego ratingu.

Michał „snatchie” Rudzki

• Rozegrane mapy 98 Najlepszy rating
• Fragi 1849 1. eliminacje do WESG – 1,29
• Zgony 1777
• K/D Ratio 1,04 Najgorszy rating
• HS% 28,7% ESEA Global Challenge – 0,93
• Rating 1,07

Praktycznie od samego początku polski skład Virtus.pro cierpiał na niedobór głównego snajpera. Za AWP łapał się ten, kto akurat mógł, ale trudno było powiedzieć, by ktokolwiek był pod tym względem wybitny. Oczywiście, w pierwszych latach istnienia sceny CS:GO to nie przeszkadzało, ale gra zaczęła się rozwijać, toteż posiadanie klasowego strzelca wyborowego było coraz bardziej palącą potrzebą. Wreszcie padło na snatchiego, który markę wyrobił sobie fantastycznymi występami w barwach AGO Esports. 20-latek miał jednak przed sobą trudne zadanie, bo trafił do ekip na krótko przed londyńskim Majorem i nie miał zbyt wiele czasu, by nabrać odpowiedniego zgrania z pozostałymi zawodnikami. W efekcie Rudzki VP nie zbawił, bo zespół na brytyjskiej ziemi nie wygrał ani jednego meczu. Mimo wszystko ciężko oceniać ten transfer negatywnie.

Od pierwszych dni młody snajper było bowiem wyróżniającą się postacią – patrząc na jego grę można się było tylko zastanawiać co stałoby się z Virtusami, gdyby wcześniej wprowadzili do kadry kogoś, kto z karabinem AWP czuję się w pełni swobodnie, a jednocześnie gwarantuje pewną rękę i oko. Wystarczy zresztą wspomnieć, że od sierpnia, tj. od momentu, gdy snatchie trafił do VP, tylko na czterech turniejach zdarzyło mu się osiągnąć rating niższy niż 1,00. Nic więc dziwnego, że według ostatnich plotek to właśnie Rudzki ma stać się centralną postacią nowego składu Virtus.pro. Można się nawet pokusić o stwierdzenie, że Roman Dvoryankin mógłby mieć problem ze znalezieniem w Polsce lepszego snajpera. Już teraz wyglądało to nieźle, więc kto wie jakie wyniki były gracz AGO będzie osiągać z nowymi kolegami.

Michał “MICHU” Müller

• Rozegrane mapy 263 Najlepszy rating
• Fragi 4941 baraże o ESEA MDL – 1,33
• Zgony 4869
• K/D Ratio 1,01 Najgorszy rating
• HS% 55,1% DH Open Valencia – 0,70
• Rating 1,06

MICHU i Virtus.pro byli sobie przeznaczeni – to nie ulega wątpliwości. Młody zawodnik już od wielu lat wyróżniał się spośród wszystkich polskich zawodników, więc jasnym było, że jeśli kiedyś VP zdecyduje się na zmiany, to sięgnie właśnie po 21-latka. No i tak się stało – zatrudniony dotychczas przez Kinguin gracz zajął na początku roku miejsce Wiktora "TaZa" Wojtasa. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że Müller stał się nieco ofiarą oczekiwań kibiców. Wszyscy wszak pamiętali, że był on w stanie w pojedynkę wygrywać mecze swojej poprzedniej drużynie i wiele osób oczekiwało, że tego samego dokona w Virtus.pro. Ale tak się nie stało i bardzo szybko można było sobie uzmysłowić, że MICHU to faktycznie gracz zawodnik utalentowany, ale na pewno nie ktoś, kto w pojedynkę rozwiąże wszystkie trapiące zespół problemy.

Od momentu transferu Müllera minęło już dziesięć miesięcy i jak na razie jego postawę możemy ocenić pozytywnie. Nie ma tu mowy o żadnych fajerwerkach, bo młody Polak bardzo często miał tendencję do znikania albo dostosowywania się poziomem do kolegów. Niezłe występy przeplatał przeciętnymi, trudno więc już teraz uznać jego transfer (który przecież kosztował niemało) za ogromny sukces. Nie zmienia to jednak faktu, że MICHU ma zapewne spore rezerwy, które mógłby uwolnić przy lepiej zbilansowanym składzie. Być może właśnie dlatego i on ma przetrwać zimową rewolucję – włodarze organizacji wierzą zapewne, że wraz z nowymi kolegami częściej będzie mógł prezentować się tak, jak podczas baraży o ESEA Mountain Dew League, gdy praktycznie sam zapewnił drużynie utrzymanie na drugim poziomie ligowym.

Paweł „byali” Bieliński

• Rozegrane mapy 174 Najlepszy rating
• Fragi 3122 CS:GO Championships – 1,32
• Zgony 3075
• K/D Ratio 1,02 Najgorszy rating
• HS% 55,3% ELEAGUE Major 2018 – 0,68
• Rating 1,04

Umówmy się – byali od zawsze był graczem chimerycznym. Pochodzący z Polic aimer był zdolny do rzeczy niesamowitych, ale nierzadko zdarzało się, że po słabym wejściu w mecz znikał na długie minuty, nie zapewniając swoim kolegom żadnego wsparcia. Mimo to był cennym elementem składu, bo zapewniał to, czego nie mogli dać jego starsi koledzy – liczby. To zresztą nie przypadek, że to właśnie po odejściu Bielińskiego oraz Snaxa, o którym za chwilę, wyniki zespołu, które już wtedy były słabe, pogorszyły się jeszcze bardziej. Najwyraźniej jednak ta współpraca była toksyczna, chociaż trudno na ten moment orzekać z czyjej winy – tak czy inaczej przygoda 24-latka z rosyjską organizacją musiała dobiec końca, bo atmosfera wewnątrz zespołu wyglądała tak, jak wyglądała. Krótko po przejściu na rezerwę byali zaczął pogrywać w miksowej MIKSTURZE, ale po czterech latach spędzonych w VP liczył zapewne na więcej.

Niemniej wygląda na to, że chętni nie walili drzwiami i oknami, a przynajmniej takie wrażenie można odnieść. Zresztą, wczorajsze plotki sugerują, że Bieliński jeszcze swojej misji w Virtus.pro nie zakończył, tym bardziej, że jego umowa nadal obowiązuje. Czy jest to dobry wybór? Tak się wydaje, bo trudno znaleźć w kraju innego nadal młodego gracza z takim międzynarodowym doświadczeniem. A pamiętajmy, że po fatalnym początku roku byali był jednym z równiej grających członków VP i to w dużej mierze dzięki niemu rodzima formacja osiągnęła tak dobry wynik podczas CS:GO Asia Championships. Z drugiej strony nie można zapominać, że 24-letni zawodnik bardziej przeszkadzał niż pomagał na obu tegorocznych Majorach czy też podczas Intel Extreme Masters Katowice 2018 – to właśnie owa chimeryczność.

Janusz „Snax” Pogorzelski

• Rozegrane mapy 138 Najlepszy rating
• Fragi 2511 V4 Future Sports Festival – 1,20
• Zgony 2460
• K/D Ratio 1,02 Najgorszy rating
• HS% 38,8% ELEAGUE Major 2018 – 0,76
• Rating 1,04

Gdy latem Snax opuszczał Virtus.pro, skrajnych opinii nie brakowało. Jedni twierdzili, że bez kuli u nogi w postaci reszty składu VP 25-latek ponownie rozwinie skrzydła, inni zaś oskarżali go o tchórzliwe opuszczanie tonącego okrętu. Jakby jednak na przenosiny Polaka do mousesports nie patrzeć, ostatecznie nikt na nich nie zyskał. Sam Pogorzelski w zespole Myszy wytrzymał zaledwie cztery miesiące, po czym wylądował na ławce rezerwowych, z kolei jego byli już koledzy musieli na gwałt łatać powstałe dziury, bo krótko po Snaxie na odejście zdecydował się także byali. Wygląda jednak na to, że zarówno zawodnik, jak i organizacja są na siebie skazani, bo już teraz pojawił się plotki, że włodarze Virtus.pro bardzo chętnie odzyskaliby swojego byłego podopiecznego, a i tak jest skłonny do powrotu.

Czy taki reunion to dobry wybór? Wiele osób twierdzi, że nie, podając jako powód charakter Snaxa. Trzeba jednak pamiętać, że zgodnie z doniesieniami w tym nowym VP miałoby już nie być starszyzny, a to rzekomo z nią Pogorzelskiemu było nie po drodze. Można więc mieć nadzieję, że z osobami bardziej zbliżonymi do niego wiekiem, a także mówiącymi po polsku popularny Dzik może wreszcie przypomnieć sobie jak się gra w Counter-Strike'a. Tym bardziej, że w odrestaurowanym składzie ponownie mógłby pełnić rolę decydującego zawodnika, którzy jednym-dwoma zagraniami przesądza o losach meczu. Takiego Snaxa nie widzieliśmy już dawno, chociaż trudno nie odnieść wrażenia, że mimo swoich problemów i tak był jednym ze skuteczniejszych członków VP w tym roku.

Jarosław „pashaBiceps” Jarząbkowski

• Rozegrane mapy 266 Najlepszy rating
• Fragi 4568 Bets.net Masters – 1,25
• Zgony 4815
• K/D Ratio 0,95 Najgorszy rating
• HS% 33,5% el. StarSeries i-League S7 – 0,60
• Rating 0,99

Wobec pashy nie można być obojętnym – albo się go kocha, albo nienawidzi. Znany ze swojego bicepsa zawodnik w przeszłości był w stanie połączyć rolę swoistej "maskotki" z efektowną grą, ale to już dawno przeszłość. W momencie, w którym 30-latek przestał być skuteczny, na wierzch wyszły wszystkie mankamenty jego gry, a momenty, w których zachowuje się nieodpowiedzialnie, zaczęły zwyczajnie irytować. Oczywiście, Jarząbkowski miewał jeszcze przebłyski, ale było to zdecydowanie za mało. Nie pomogła nawet zmiana funkcji i przesunięcie do roli drugiego snajpera. Mało zaskakujący był więc fakt, że w oczach członków społeczności to właśnie pasha wraz z NEO byli najczęściej wymieniani w kontekście potencjalnych zmian. No ale co tu się dziwić – starszyzna ewidentnie nie nadążała za młodszymi od siebie.

Co oczywiste, doświadczenia ostatnich miesięcy sprawiły, że na lanach, na których dane było Virtus.pro wystąpić (a wiele ich w tym roku nie było), rzadko kiedy dało się zauważyć pashę uśmiechniętego. Cokolwiek by o nim nie mówić, było widać, że bardzo całą tę sprawę przeżywa, bo i Jarek nigdy się ze swoimi emocjami nie krył. Zresztą, już jakiś czas temu na prowadzonych przez niego social mediach pojawiło się kilka wiadomości, które wyglądały niczym swoiste pożegnanie. Także ostatnie plotki potwierdziły poniekąd, że Jarząbkowski nie byłby brany pod uwagę przy kształtowaniu nowego składu. Nie jest jednak powiedziane, że pasha z organizacją pożegna się definitywnie – nikt przecież nie powiedział, że nie mógłby przejąć roli streamera. Niemniej trudno nie odnieść wrażenia, że polski biceps na zawodową scenę może już nie wrócić.

Piotr "morelz" Taterka

• Rozegrane mapy 122 Najlepszy rating
• Fragi 2064 1. eliminacje do WESG – 1,17
• Zgony 2295
• K/D Ratio 0,90 Najgorszy rating
• HS% 46,6% el. StarSeries i-League S7 – 0,44
• Rating 0,95

Dla wielu osób definitywne przenosiny morelza do Virtus.pro musiały być sporym szokiem. Ba, zapewne były one zaskakujące także dla samego zainteresowanego. Wcześniej przecież Taterka nie wyróżniał się na tyle, by ktokolwiek w ogóle pomyślał, że kiedyś trafi on do najlepszej do niedawna ekipy w kraju. A jednak splot pewnych wydarzeń sprawił, że dostał on swoją szansę i... poszło mu tak, jak można było przewidzieć. Umówmy się, 24-latek wydaje się w porządku facetem i starał się jak mógł, ale cały ten projekt z góry skazany był na porażkę. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że w pewnym momencie na byłego gracza PRIDE i tomorrow.gg spadła ogromna fala krytyki, a pamiętajmy, że on sam do składu się nie wstawił. Ba, nierzadko ostatni tegoroczny nabytek VP robił co mógł, ale nie mógł zbyt wiele.

Przyszłość morelza pozostaje na ten moment niewiadomą. Zgodnie z ostatnimi doniesieniami jego przygoda z rosyjską organizacją dobiegnie końca wraz z momentem ogłoszenia nowego składu i taki koniec nikogo raczej nie dziwi. Teraz pozostaje tylko pytanie – czy pobyt w Virtus.pro to coś, co pomoże Taterce w karierze? Wszak nie każdy może pochwalić się, że w CV ma angaż w tak utytułowanej formacji. Z drugiej strony nie każdy też może pochwalić się, że w zaledwie 4 na 18 możliwych imprez udało mu się osiągnąć dodatni rating, z czego największy z nich wynosił zaledwie 1,17. Zbyt dobra reklama to to nie jest, ale też nie powinna odstraszyć żadnej z polski ekip, a wyjazd za granicę raczej, nie czarujmy się, morelzowi nie grozi.

Filip „NEO” Kubski

• Rozegrane mapy 266 Najlepszy rating
• Fragi 4091 1. eliminacje do WESG – 1,20
• Zgony 4872
• K/D Ratio 0,84 Najgorszy rating
• HS% 40,8% FACEIT Major 2018 – 0,66
• Rating 0,92

Ci starsi pamiętają zapewne czasy Counter-Strike'a 1.6, gdy NEO budził jednocześnie postrach i podziw. W tamtym okresie na scenie nie było bardziej utytułowanego gracza – Polak był bogiem tej gry. Od wielu miesięcy Kubski jest już jednak tylko cieniem cienia samego siebie, na co ogromny wpływ miała zapewne wciśnięta mu na siłę rola prowadzącego. O tym, że 31-latek chętnie oddałby tę odpowiedzialność komuś innemu, wiedzą wszyscy, problem jednak w tym, że nie za bardzo było komu ją oddać. Więc NEO dowodził z konieczności, notując coraz bardziej uderzające w jego legendę rezultaty. Liczby są nieubłagane – Virtus.pro brało w tym roku udział w 34 rozgrywkach, ale tylko w 10 z nich lider VP osiągnął dodatni rating. Daje nam to w sumie tylko 29%, wynik mizerny i najzwyczajniej w świecie smutny.

Pierwsze plotki na temat możliwego odejścia NEO pojawiły się jeszcze podczas katowickiego IEM-a, ale późniejsze losy Virtus.pro sprawiły, że weteran pozostał w składzie. Czy był to dobry wybór? Teraz wiemy już, że nie, bo coraz mniej dawał on ekipie – ta nie mogła korzystać z jego umiejętności, a strategie, na których skupiał się 31-letni lider, dawały mierne efekty, bo o taktycznej grze VP, a raczej jej braku, można pisać elaboraty. Nic więc dziwnego, że to właśnie Kubski wespół z Jakubem "kubenem" Gurczyńskim uznawani byli za głównych ojców regresu, jaki Virtusi zaliczyli w ostatnich miesiącach. Możliwe więc, że już niedługo żadnego z nich w zespole nie będzie, chociaż wielu widziałoby NEO w roli trenera nowo powstającego składu. Pytanie tylko czy jeden z najlepszych graczy w historii CS-a już teraz chciałby zawiesić myszkę na kołku.

Wiktor "TaZ" Wojtas

• Rozegrane mapy 3 Najlepszy rating
• Fragi 31 ELEAGUE Major 2018 – 0,67
• Zgony 53
• K/D Ratio 0,58 Najgorszy rating
• HS% 38,7% ELEAGUE Major 2018 – 0,67
• Rating 0,67

Cóż, TaZa umieszczamy w tym zestawieniu bardziej z dziennikarskiego obowiązku, bo formalnie nie powinien się on tu znaleźć. Wszak w tym roku pod banderą VP rozegrał... tylko trzy mecze – wszystkie podczas ELEAGUE Majora w Bostonie. A zaprezentował się w nich słabo, albo nawet bardziej niż słabo, ale to było przecież apogeum fatalnej formy, za którą 32-latek krytykowany był od wielu miesięcy. To właśnie on stał się wobec tego głównym celem, gdy przyszło podjąć decyzję o pierwszej w historii polskiego składu Virtus.pro roszadzie. Doświadczonego zawodnika zastąpiono o wiele młodszym od niego MICHEM i pod względem czysto skillowym była to decyzja dobra. Z drugiej strony to właśnie wtedy w szeregach Virtusów pojawiły się kłopoty z rolą prowadzącego, które finalnie przyczyniły się do rozstania ze Snaxem.

Od momentu rozstania Wojtasa z rosyjską organizacją minęło już dziewięć miesięcy i weteran międzynarodowej sceny na życie raczej nie narzeka. Wraz z Teamem Kinguin względnie regularnie pojawia się zarówno na krajowych, jak i na zagranicznych lanach. Niedawno on i jego koledzy otarli się także o awans na europejskiego Minora. Oczywiście, o sukcesach na miarę wczesnego Virtus.pro mowy nie ma i nie będzie, bo i wiek już nie ten, i koledzy nie tak utalentowani, ale to bez znaczenia. Można bowiem uznać, że losy TaZa są swoistym wyznacznikiem tego, jaką drogą powinien podążyć NEO. Pokazują one, że nawet dla esportowego emeryta nadal jest na tej scenie miejsce, nawet jeśli mowa tutaj tylko o miejscu w czwartej dziesiątce rankingu HLTV.

Źródło statystyk: HLTV.org

Śledź autora na Twitterze – MaPetCed