Jego przygoda z Virtus.pro zaczęła się w sierpniu ubiegłego roku, ale do tej pory nie była zbyt udana. Michał "snatchie" Rudzki trafił pod skrzydła rosyjskiej organizacji, gdy jej skład Counter-Strike: Global Offensive był trawiony problemami i były reprezentant AGO nie okazał się "lekiem na całe zło". Teraz Rudzki wraz z Pawłem "byalim" Bielińskim, Januszem "Snaxem" Pogorzelskim, Mateuszem "TOAO" Zawistowskim, Michałem "MICHU" Müllerem i Jakubem "kubenem" Gurczyńskim rozpoczynają nowy etap.

O wydarzeniach z ostatnich tygodni, budowaniu składu Virtus.pro, postanowieniach noworocznych oraz wielu innych tematach porozmawialiśmy właśnie z Michałem "snatchie" Rudzkim.

Grzegorz Łatka: Pierwszych kilka miesięcy w Virtus.pro to nie był dla Ciebie najlepszy okres. Raczej nie będziesz go dobrze wspominał.

Michał "snatchie" Rudzki: Wiadomo, że ten pierwszy okres nie był taki, jaki sobie wyobrażałem, ale samo dołączenie do drużyny było spełnieniem moich marzeń, więc to w jakieś tam części rekompensuje nasze słabe wyniki. Mam jednak nadzieję, że ta druga część mojego czasu w Virtus.pro będzie dużo lepsza.

Czy jest coś, czego przez tych kilka miesięcy się nauczyłeś? Są jakieś wnioski, które wyciągnąłeś z tego słabszego okresu?

Uważam, że przez ten krótki okres stałem się lepszym graczem. Może nie widać tego po statystykach, czy po tym, jakie odnosiliśmy wyniki w VP, ale zacząłem zwracać dużo większą uwagę na swój styl gry i zacząłem więcej uczyć się od innych graczy. Oglądam więcej powtórek, więcej myślę nad granatami. Po prostu rozwinąłem się jako gracz.

Sam przyznałeś, że to był krótki czas. Myślisz, że jeżeli organizacja dałaby go wam nieco więcej, to coś jeszcze mogło się poprawić?

Roman Dvoryankin powiedział, że, każdy z nas jest dobrym zawodnikiem, ale ta kompozycja nie mogła zadziałać i jestem tego samego zdania. Jeśli dostalibyśmy więcej czasu, to wyniki byłyby takie same, czyli – nie oszukujmy się – słabe. Przeciąganie tego nie miałoby żadnego sensu.

A był jakiś konkretny moment, w którym sam zdałeś sobie sprawę, ze to jednak nie jest optymalny skład, że w tym składzie nie jesteście w stanie przywrócić VP dawnego blasku?

Zawsze starałem się wierzyć w to, że w końcu coś zaskoczy i zaczniemy dobrze grać, ale ten finalny moment to porażka z Teamem Kinguin w walce o awans do ESL Pro League. To był moment krytyczny dla tego składu. Później wróciliśmy do Polski, przegraliśmy w kwalifikacjach do Minora. Pozbyliśmy się wszystkiego, co dawało nam szansę na stanie się lepszą drużyną i awans w rankingu. Wtedy chyba wszyscy, nawet kibice, zdaliśmy sobie sprawę, że nie ma sensu dłużej tego ciągnąć w takim składzie.

Te porażki, o których wspominasz, to był najbardziej bolesny moment dla ciebie jako gracza?

Oczywiście, że tak. Celem każdego gracza jest występ na Majorze. Mi z Virtus.pro się to udało, ale wynik tam był słaby i musieliśmy grać w kwalifikacjach. Droga do Majora jest trudna, ale to pokazuje tylko, że trzeba być naprawdę dobrą drużyną, by na Majorze zagrać. My wtedy dobrą drużyną nie byliśmy i nam się nie udało.

Abstrahując już od tych złych momentów. Czy jesteś w stanie wskazać jakiś pozytywne wspomnienia związane z tym pierwszym okresem występów w Virtus.pro, poza momentem dołączenia do drużyny?

Chociażby BLAST w Turcji, kiedy graliśmy nowym składem trzy tygodnie. To był turniej, który naprawdę dawał nadzieję nam i naszym kibicom na to, że może być dobrze. Nie zrobiliśmy tam dobrego wyniku, wygraliśmy jeden mecz z Cloud9, ale z każdą z drużyn z tier1 toczyliśmy wyrównaną walkę, mogliśmy wygrać, ale się nie udało.

Już po ogłoszeniu zmian ciekawego stwierdzenia użył morelz, który powiedział, że graliście średniowiecznego CS-a. Zgadzasz się z tymi słowami?

Pojęcie grania średniowiecznego CS-a można różnie interpretować. Każda drużyna ma jakiś swój styl i dany styl dla jednej drużyny może być efektywny, a dla innej nie. Ktoś gra ułożonego CS-a i mu to wychodzi, a ktoś inny próbuje grać takiego samego CS-a i kompletnie mu to nie leży. W CS-ie trzeba się dostosowywać. Czasami rzeczy, które stosowano przed trzema laty mogą być dobre, a czasami trzeba podążać za metą i grać rzeczy, które wychodzą innym drużynom i są aktualnie skuteczne.

Trudno mi się jakoś do tego odnieść. Wydaje mi się, że naszym błędem było to, że nigdy nie odnaleźliśmy swojego stylu jako drużyna. Kiedyś Virtusi go mieli i odnosili sukcesy, ale w momencie przebudowy zespołu powinniśmy wypracować swój unikalny styl dostosowany do dzisiejszej mety. Nie zrobiliśmy tego i wydaje mi się, że to był największy błąd.

Virtus.pro już w przeszłości zarzucano granie nieco archaicznego CS-a, a niektórzy dochodzili do wniosku, że wynika to z wieku niektórych graczy. Czy myślisz, że różnica wiekowa między Tobą, MICHEM i morelzem a pashą i NEO mogła być jakąś przeszkodą w pójściu naprzód?

Raczej nie, to raczej tak nie działało. Jeżeli chce się osiągać najlepsze rezultaty, to trzeba między sobą wymieniać poglądy. My to robiliśmy, mieliśmy koncepcję wspólnej gry. Błędem było to, że ta koncepcja nie była poprawna. Nie była odpowiednio dobrana do stylów zawodników, jakich mieliśmy. To kompletnie nie wynikało z różnicy wiekowej między nami.

Zatrzymajmy się na chwilę przy pashy i NEO. Można śmiało powiedzieć, że miałeś okazję grać z żywymi legendami CS-a. To było dla Ciebie coś szczególnego?

Moja przygoda z CS-em zaczęła się od tego, że obejrzałem fragmovie NEO, a poznając jego i pashę, byłem pozytywnie zaskoczony tym, jakimi są osobami. Są wspaniałymi gośćmi, z którymi można pogadać o naprawdę wielu rzeczach. Życzę im wszystkiego najlepszego. Sądzę, że oboje są w stanie rywalizować w Counter-Strike'u na wysokim poziomie.

I widziałbyś ich w jakiejś drużynie? Sporo mówi się o tym, że np. pasha mógłby śmiało zostać streamerem.

To wszystko zależy od nich. Jeżeli będą chcieli dalej grać i znajdą w sobie chęć i motywację, by trenować, to są w stanie rywalizować na wysokim poziomie. Nie wiem czy w polskiej drużynie, czy w zagranicznej, wszystko jest zależne od nich.

Przez tych kilka miesięcy zdążyłeś poznać trochę Filipa Kubskiego. Czy uważasz, że NEO mógłby być dobrym trenerem?

Mógłby być dobrym trenerem. Filip jest bardzo spokojnym człowiekiem, co zresztą widać po nim i myślę, że odnalazłby się w takiej roli. Ale ja szczerze powiedziawszy chciałbym go zobaczyć jako gracza, ale nie w roli prowadzącego, chciałbym, żeby odżył jako gracz, jako typowy aimer.

Takie "unleash the beast"?

Dokładnie tak.

Przechodząc do kolejnego tematu, która decyzja była dla ciebie trudniejsza: o tym, żeby zostać w Virtus.pro i nie wracać do AGO, czy żeby opuścić AGO i przejść do Virtus.pro?

Trudniejsza była ta o opuszczeniu AGO. W momencie, gdy odchodziłem mieliśmy co prawda słabszy okres, ale wciąż byliśmy dobrą drużyną. W AGO nadal mam przyjaciół i to był najtrudniejsza decyzja. Nie chodziło wyłącznie o grę, ale właśnie także o relacje zawodników.

W przypadku AGO, to byłeś częścią tej drużyny od samego początku. Byłeś na pewno bardziej zżyty z tymi zawodnikami.

Tak, wiadomo. To, ile graliśmy ze sobą meczów, ile razy i na jak długo wyjeżdżaliśmy, sprawiło, że zżyłem się z tymi ludźmi i przywiązujesz się do nich. Trudno było to wszystko zostawić. Byliśmy naprawdę dobrymi kumplami i myślę, że z niektórymi zawodnikami nadal mam takie relacje. Jednak kto nie ryzykuje, ten szampana nie pije. Ja szampana jeszcze nie wypiłem, ale może wraz z nowym składem się uda.

Kto lub co przekonało Cię zatem, żeby jednak zostać zostać w Virtus.pro i nie wracać do AGO. Odnoszę się tutaj do plotek, które jakiś czas temu pojawiały się w sieci.

To wszystko nie było łatwe. Jestem młodym człowiekiem i czasami emocje mogą górować nade mną i nad jakimś racjonalnym postępowaniem. Wyniki nie były dobre, były przeciętne, ale cały czas wierzyłem. Zaczęliśmy dobrze grać w MDL-u, dostaliśmy się do play-offów i uzyskaliśmy awans na lana, więc wszystko co działo się w listopadzie dawało nadzieję.

Po nieudanym wyjeździe do Dallas przyszła pora na kwalifikacje do Minora. Podchodząc do nich wiedzieliście, że w drużynie dojdzie do zmian?

Wiadomo, że po powrocie z USA każdy był załamany i każdemu było smutno, to normalne. Próbowaliśmy się sami pocieszać tym, że mamy jeszcze szansę dostać się na Minora, a później na Majora i że możemy jeszcze zamazać to, co się stało w Dallas. Każdy żył tą nadzieją, że może nam się udać, ale racjonalne myślenie podpowiadało, że może być bardzo ciężko.

Co zatem działo się po porażce z x-kom teamem w kwalifikacjach wewnątrz drużyny?

Niedługo po tym meczu dowiedzieliśmy o zawieszeniu i zaczął się cały proces, który trwał w sumie kilku następnych dni.

A kto podjął decyzję o tym, żeby zakończyć współpracę z NEO i pashą?

To była decyzja organizacji w głównej mierze.

Byłeś zaskoczony krokami, jakie podjęło Virtus.pro?

Oczywiście, że nie. Organizacja miała do tego pełne prawo. Zainwestowała w nas swoje pieniądze i liczyła na to, że będziemy się rozwijać i odnosić sukcesy, a dostała tylko zimny prysznic

Jak wyglądało budowanie aktualnego składu? Miałeś wpływ na to, kto się w nim znalazł?

Miałem na to wpływ. Zostałem zapytany o swoją opinię i myślę, że każdy z graczy tego składu także został zapytany o to, czy chce grać w takim składzie. Zaczynamy wszystko na nowo, więc gdyby ktoś nie chciał z kimś grać, to nie miałoby sensu.

W drużynie jest m.in. twój dobry znajomy TOAO. To Ty byłeś osobą, która go poleciła?

Wyraziłem swoją opinię na jego temat, na temat tego jakim jest graczem i prowadzącym także, więc myślę, że jakąś tam małą cegiełkę do tego transferu dołożyłem.

Rozumiem, że jesteś zadowolony z tego, że to właśnie Mateusz będzie prowadził w VP?

Bardzo lubię grać z Mateuszem i myślę, że on też lubi grać ze mną. Razem zaczynaliśmy nasze kariery i znów znaleźliśmy się w tej samej drużynie. Jestem z tego bardzo zadowolony i mam nadzieję, że tym razem pójdzie nam jeszcze lepiej niż w AGO. Chciałbym, żebyśmy zrobili kolejny krok: w iNETKOX nam szło średnio, w AGO szło nam dobrze, więc niech w Virtus.pro idzie nam bardzo dobrze.

A gdyby organizacja zaproponowała Wam, czyli Tobie i MICHOWI, stworzenie międzynarodowego składu, to chciałbyś czegoś takiego spróbować?

Drużyny międzynarodowe są dobrym pomysłem jeśli chodzi o CS-a i mógłbym czegoś takiego spróbować. Wiele zależy od tego, kto znalazłby się w takiej drużynie. Jestem jednak zdania, że ten skład, który mamy jest lepszym rozwiązaniem niż złożenie drużyny międzynarodowej z zawodników, którzy są aktualnie wolni.

Kończąc już tę rozmowę, masz jakieś postanowienia na 2019 rok?

Pierwsze jest takie, żeby dużo wygrywać. Drugie jest takie, żeby postarać się utrzymać rutynę dnia, czyli żeby zawsze być w optymalnej formie w CS-ie. Trzecie jest takie, żeby być zdrowym. To jest według mnie najważniejsze - jeśli jest się zdrowym, to można wygrywać i iść cały czas do przodu.

W takim razie właśnie tego ci życzę!