Po ponad dwóch miesiącach od sformowania składu Teamu Vitality doszło do pierwszych roszad kadrowych w drużynie znad Sekwany. Doświadczony Vincent "Happy" Cervoni ustąpił miejsca o cztery lata młodszemu Alexowi "ALEXOWI" McMeekinowi. 23-latek był do tej pory kojarzony z występami w barwach Teamu LDLC, a francuska organizacja była pierwszym poważnym przystankiem w jego karierze. W dzisiejszym felietonie wezmę ten transfer na tapetę i postaram się przeanalizować jego okoliczności.

Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się roszad personalnych w 24. drużynie światowego rankingu. Od października zdążyła ona sięgnąć już po pierwsze zwycięstwo na turnieju offline, a niedługo przed szansą awansu na katowickiego Majora. W grudniu formacja odniosła dwie bolesne porażki  – z G2 Esports o wyjazd na światowe finały World Electronic Sport Games 2018, a z Teamem Spirit o miejsce na StarSeries i-League Season 7. Bolesne o tyle, że stawką obu pojedynków był bezpośredni awans na nie byle jakie lany. Zakładam, iż to właśnie te wydarzenia skłoniły ekipę do rozpoczęcia dyskusji o zmianach. Tercet ZywOo – NBK – apEX był nietykalny, tak więc kandydatami do opuszczenia szeregów organizacji byli dwaj byli reprezentanci Teamu EnVyUs. Ostatecznie to ósmy gracz 2015 roku i dwukrotny triumfator Majora został przesunięty na rezerwę.

Choć na przestrzeni ostatnich dwunastu miesięcy LDLC miało swoje momenty, to w ogólnym rozrachunku nie wypełniło najważniejszego celu w postaci awansu na europejskiego Minora. Co więcej, LDLC nie wywalczyło również przepustki do kolejnego sezonu ESL Pro League. Wcześniej ekipa zdołała dotrzeć do ćwierćfinału Intel Extreme Masters Chicago, gdzie o mały włos a nie wyeliminowałaby Teamu Liquid, a w pierwszej fazie rozgrywek europejska piątka pokonała chociażby NRG Esports czy North. Śmiało można powiedzieć, że rezultat osiągnięty na amerykańskiej ziemi był obok triumfu w ramach ESL Pro European Championship 2018 najlepszym ubiegłorocznym występem podopiecznych Steeve'a "Ozstrik3ra" Flavigniego.

Co mogło przekonać ALEXA do zmiany przynależności klubowej? Po pierwsze, obecność w zespole takich osobowości jak Nathan "NBK" Schmitt, Dan "apEX" Madesclaire czy Cédric "RpK" Guipouy rozpala wyobraźnię. Każdy z wymienionych jest rozpoznawalny na rodzimej i światowej scenie, ma na swoim koncie wiele osiągnięć i może podzielić się zdobytą przez lata wiedzą. Po drugie, zaplecze finansowe i możliwości. W listopadzie miliarder Tej Kohli zainwestował w organizację aż 20 milionów euro, co najlepiej obrazuje jej potencjał na tej płaszczyźnie. Po trzecie, wymiar sportowy. Może i do tej pory Vitality radziło sobie z mieszanym szczęściem, lecz na papierze to po prostu silniejsza formacja od LDLC. Szczególnie mając na względzie Mathieu "ZywOo" Herbauta, który niekiedy w pojedynkę decyduje o losach spotkania.

fot. ESL/Carlton Beener

Dlaczego NBK i kompani zdecydowali się postawić na ALEXA kosztem innych obiecujących graczy, takich jak chociażby inny były reprezentant LDLC, François "AmaNEk" Delauney? Jednym z największych atutów 23-latka jest uniwersalność. Bez większych kłopotów poradzi sobie jako entry fragger, lurker, a nawet dowodzący na mapie. Zawodnicy o takiej charakterystyce są niezwykle cenni, bowiem są w stanie dostosować się do zmiennych warunków na serwerze. A co jeszcze ważniejsze, gdyby w przyszłości Vitality borykało się z problemami i chciało zmienić prowadzącego w obrębie drużyny lub przeprowadzić permanentną zmianę w składzie, to może desygnować ALEXA do tej czy innej roli. Krótko mówiąc, ALEX jest jednym z najbardziej kompletnych strzelców nie tylko na krajowym podwórku, ale również w skali międzynarodowej sceny.

Przy nicku strzelca widnieje flaga Wielkiej Brytanii, co może wprawiać obserwatorów w pewne zakłopotanie. Nic więc dziwnego, że już przy pierwszych doniesieniach łączących ALEXA z przeprowadzką do Vitality pojawił się szereg pytań dotyczących jego umiejętności posługiwania się językiem francuskim. Przedstawię zatem dwa fakty z życia McMeekina. Zanim zawodnik powrócił do mieszkania w ojczyźnie, przez 12 lat przebywał we Francji, a jego dotychczasowa kariera była związana wyłącznie z francuskimi drużynami. Zatem rozwiewając wszelkie wątpliwości, Vitality nie będzie zmuszone do komunikacji w języku angielskim.

Cieszy mnie również zmiana sposobu myślenia na francuskiej scenie. Dotąd obracała się ona wokół 10-12 nazwisk i można było odnieść wrażenie, że w tym gronie każdy grał z każdym. W czołowych drużynach sięgano raczej po sprawdzone osoby z dużym bagażem doświadczenia. Tymczasem pod koniec ubiegłego roku doszło do małego przełomu w tej materii. Rezultaty G2 Esports z Edouardem "SmithZzem" Dubourdeaux i Kevinem "Ex6TenZem" Droolansem na pokładzie nie powalały na kolana. Stało się jasne, że wkrótce organizacja Carlosa "ocelote'a" Rodrigueza pożegna się z weteranami i zakontraktuje dwóch nowych zawodników. Sympatycy zespołu domagali się powrotu popularnego Adila "ScreaMa" Benrlitoma, jednak stało się zupełnie inaczej. Szeregi G2 zasiliło dwóch graczy z 3DMAX, a ScreaM do tej pory nie znalazł kolejnego pracodawcy.

Zresztą sam proces budowania Vitality idealnie wpisał się w przytoczony model. Nie chcę ujmować nic RpK czy Happy'emu, ale obaj najlepsze lata mają już raczej za sobą. Dodatkowo Happy nie miał być prowadzącym, a otrzymał szansę udowodnienia swoich umiejętności jako lurker. Dlaczego przy tworzeniu tego projektu nie pomyślano o graczach z obozów LDLC, 3DMAX czy nawet o Fabienie "kioShiMie" Fieyu? Rozumiem, że kolejną przypadłością francuskich graczy jest stawianie przyjaźni czy atmosfery nad pozyskiwaniem najlepszych możliwych zawodników. Jednak takie kryterium dobierania graczy nie przyniesie tej scenie żadnych większych sukcesów. To, że talent pokroju ZywOo rodzi się raz na kilka lat to jedna sprawa, ale nie wyklucza to istnienia innych młodych, mniej znanych osób, posiadających głód wygrywania i mogących stanowić dopływ świeżej krwi dla każdej formacji, w tym Vitality.

W przypadku gorszych rezultatów kolejne zmiany w TV wydają się być kwestią czasu. Organizacja wyłożyła na stół sporą sumę pieniędzy, aby wykupić duet z G2 Esports oraz ZywOo. Ma zatem pełne prawo oczekiwać sukcesów od reprezentantów swojej dywizji Counter-Strike'a. Czas pokaże, czy ALEX okaże się być receptą na problemy tej formacji.


Wszystkie felietony z cyklu „QuickScope” można znaleźć pod tym adresem. Kolejny tekst już w następną środę w godzinach wieczornych.

Śledź autora tekstu na Twitterze – Tomasho