Od momentu pojawienia się informacji o składzie akademii Rogue mającej wziąć udział w Ultralidze, internet huczał: "Ta drużyna zniszczy wszystkich innych". Gracze rzeczywiście prezentują się bardzo solidnie na papierze, jednakże czy można stwierdzić, iż całkowicie zdominują przeciwników? Tym bardziej, że Illuminar Gaming wytoczyło na pole walki swoje doświadczone i sprawdzone działo w postaci Fryderyka "Veggiego" Kozioła, a pieczę nad Esports Performance Center pełnił będzie sam Adrian "hatchy" Widera. Nie można także zapominać o Actina PACT, które przejęło skład Ravioli... no dobra, poniosło mnie, przepraszam.

Młoda góra, a dół wielką niewiadomą?

Słowem wstępu warto przybliżyć sam skład akademii Rogue. Zacznijmy może od górnej części mapy, czyli tej, w której możemy dostrzec młodych i nadal szlifujących swój talent graczy. Mowa oczywiście o dwóch Szwedach i Polaku. Finn "Finn" Wiestål to toplaner, który do niedawna występował w hiszpańskim Movistar Riders. Podczas sezonu zasadniczego LVP SLO wraz z drużyną prezentował się znakomicie. W efekcie ekipa 19-latka zajęła pierwsze miejsce w fazie zasadniczej, jednak odpadła już w półfinale przegrywając 2:3 z Mad Lions.

W dżungli zagra nie kto inny jak Kacper "Inspired" Słoma. Bardzo młody talent z doświadczeniem na polskiej oraz niemieckiej scenie. Wielu pokłada w nim ogromne nadzieje na przyszłość, a przez niektórych nazywany jest nawet "następcą Jankosa". Ma on dopiero 16 lat i prawdopodobnie wiele sukcesów przed sobą. Nie należy jednak uważać, że w takiej drużynie gwiazd będzie robił to, co Humanoid w iHG, bo tak się po prostu nie stanie. Dżungler potrzebuje jeszcze czasu na rozwój, a jego samego w takim otoczeniu może po prostu zjeść trema.

Na środkowej alejce znajdzie się dotychczasowy zawodnik Ninjas in Pyjamas, który ma za sobą, co prawda krótki bo krótki, ale jednak epizod w LCS-owym H2K. Największym do tej pory osiągnięciem Emila "Larssona" Larssona, bo o nim mowa, jest awans do finału drugiej edycji European Masters. Było to dosyć spore zaskoczenie, ponieważ aby to osiągnąć formacja Szweda, musiała przebrnąć przez całą fazę play-in, grupy i play-offy. Tak czy inaczej większość ekspertów i znawców europejskiej sceny zawsze wypowiada się na jego temat bardzo pozytywnie, a niektórzy uważają, że zasługuje on na angaż w LEC.

Dolna alejka powinna być wszystkim polskim fanom znana. Paweł "Woolite" Pruski to AD Carry, dla którego określenie "ryzykant" to za mało. Jedyne słowo, które wpada mi do głowy, aby określić jego styl gry to "kamikaze". Tego aspektu akademii Rogue obawiam się najbardziej, jednak braki czy ewentualne złe decyzje powinien nadrobić prawdopodobnie najwybitniejszy wspierający w historii naszego kraju – Oskar "Vander" Bogdan. Bardzo zdziwiło mnie to, że nie znalazł on miejsca w podstawowym składzie LEC, bo przecież jeszcze kilka miesięcy temu grał w finale EU LCS. W tak krótkim czasie raczej swojej formy nie utracił. Mimo wszystko Vander z pewnością jest dobrym liderem i jako autorytet dla młodszych kolegów będzie w stanie utrzymać akademię Rogue w ryzach. Co prawda, Vander z Woolitem doskonale się znają, bo przecież grali razem w ROCCAT, jednak było to aż 5 lat temu. Od tego czasu gracze i ich styl mógł znacząco się zmienić, dlatego nie wiadomo, czy ich wspólny epizod będzie miał jakikolwiek większy wpływ na wyniki formacji.

Król Fryderyk na czele swojej armii

Po tym krótkim przedstawieniu składu Rogue i mojej opinii na temat poszczególnych graczy, pora przejść do głównych rywali tej drużyny. Jako pierwsza na usta rzuca się nazwa Illuminar Gaming. Oczywistością jest, że skład stracił sporo ze swojej starej siły. Fani iHG najbardziej powinni ubolewać nad utratą Marcina "IceBeasto" Lebudy, który od wielu miesięcy pokazywał, kto dominuje górną alejkę w Polsce. Jego odejście jest jednak szczęściem w nieszczęściu, bo przynajmniej nie trafił do żadnego lokalnego rywala. Zamiast niego na topie będziemy mogli obserwować Miłosza "Ravena" Domagalskiego, który do tej pory reprezentował barwy Wisły Płock. Bez wątpienia nie jest to jeszcze poziom IceBeasto, jednakże nie należy go skreślać, bo Raven nareszcie ma skład, w którym będzie mógł pokazać pełnię swoich możliwości.

W lesie ujrzymy Adama "Crazy'ego" Fedoruka. Jest to drugi ze znaków zapytania w nowym składzie Illuminar. Od sierpnia ubiegłego roku próbował on swoich sił we Francji. Wraz z Teamem LDLC udało mu się na tamtejszej scenie wygrać dwa turnieje z pulami nagród 10 i 15 tysięcy euro, jednakże gracz postanowił wrócić do Polski ze względu na chęć kontynuowania edukacji. Zastąpi on behave'a, który wyjechał za granicę po incydentach związanych z Wisłą Płock.

Od środka w dół wszystkie nazwiska powinny być polskim fanom znane. Gaweł "Kashtelan" Paprzycki to gracz, który podczas pobytu w Hiszpanii był jednym z najlepszych regionalnych midlanerów, po czym wrócił do kraju i zagroził, a nawet przerwał hegemonię Illuminar Gaming podczas Polskiej Ligi Esportowej w Gliwicach. Co prawda, w finale Ultraligi Pompa poniosła porażkę 2:3, jednakże była to formacja, która dorównywała poziomem iHG, co wcześniej przez długie miesiące się nie zdarzało. Paprzycki z powodzeniem radził sobie w meczach przeciwko Humanoidowi, więc Larssen też nie powinien być dla niego zbyt dużym kłopotem. Jedyny problemem, przez który 20-latek może nie pokazać nam pełni swoich możliwości, jest czas. Kashtelan obecnie studiuje, dlatego nie będzie mógł w stu procentach poświęcić się grze.

Graczy dolnej alejki także nie trzeba nikomu przedstawiać. Są to dwie żywe legendy polskiej sceny, mianowicie Łukasz "Puki style" Zygmunciak oraz Paweł "delord" Szabla. Można się tylko zastanawiać, która dolna linia będzie lepsza, ta Rogue czy ta iHG. Na papierze w tamtej ekipie jest dwóch graczy z LCS-owym doświadczeniem, a tutaj ani jednego. Osiągnięciami bot lane akademii także przebija dolną linię iHG, jednakże należy dołożyć do tego jeszcze jeden czynnik. Agresywna gra Woolite'a pozwalała na zwycięstwa dzięki temu, że delord dobrze się do niej dostosował. Potrafił grać tak, aby mimo tego bardzo ryzykownego stylu bot laner ginął jak najrzadziej. Pytanie brzmi, czy Vander będzie w stanie dostosować się do niego tak samo. Elias "Upset" Lipp czy Konstantinos-Napoleon "FORG1VEN" Tzortziou, z którymi wcześniej grał Bogdan, to wybitni gracze, jednakże o odmiennej charakterystyce gry. Zresztą, stylu Woolite'a nie da się powtórzyć.

Najważniejszym czynnikiem tej rywalizacji uważam jednak tych, którzy przed komputerami podczas oficjalnych meczów nie zasiadają. W iHG trenerem będzie sam król polskiej sceny, Fryderyk "Veggie" Kozioł. Absolutna dominacja na rodzimym podwórku czy niespodziewany awans do finału European Masters udowodnił, że jest on szkoleniowcem, jak na polskie standardy, wybitnym. Zna także scenę jak własną kieszeń, co na pewno pozwoli jego drużynie na lepsze przygotowanie pod danego przeciwnika. Mimo tego, że skład Rogue w teorii wydaje się być tym mocniejszym, to Kozioł może zrobić tak ogromną różnicę, że iHG może pokonać Rogue.

Nie zapominajmy o EPC

Mimo tego, że Illuminar Gaming wydaje się być głównym rywalem Rogue, to nie należy lekceważyć Esports Performance Center. Pierwsze skrzypce w tym składzie będzie grał Jakub "Cinkrof" Rokicki, który doświadczeniem w poważnych ligach ustępuje chyba tylko Vanderowi. Śmiem twierdzić że jest on najmocniejszym dżunglerem ze wszystkich trzech wspominanych przeze mnie drużyn, co znaczy bardzo dużo. Teraz leśnicy są jednymi z najważniejszych postaci na Summoner's Rift, dzięki czemu Cinkrof będzie mógł mieć duży wpływ na sukces swojej drużyny. Dosyć ważną kwestią może być to, że drużyna będzie mieszkać, trenować i grać razem. Obecność wszystkich w jednym miejscu może bardzo pozytywnie wpłynąć na atmosferę, zaufanie oraz zgranie całej piątki, co powinno znacząco poprawić grę formacji.

Tym bardziej, że posadę trenera objął także nie byle kto. Mowa tutaj oczywiście o Adrianie "hatchym" Widerze, który podobnie jak Cinkrof, ma na swoim koncie całkiem pokaźne sukcesy poza granicami naszego kraju. Do tego ostatnimi czasy do gablotki trofeów dołożył zwycięstwo w zerowym sezonie Ultraligi, co pokazało, że na krajowe podwórko nie jest dla niego wielkim wyzwaniem. Teraz jednak czeka na niego o wiele trudniejsze zadanie, bo dysponuje zupełnie nowym składem, który na papierze nie jest mocniejszy od Rogue. Podkreśla on jednak, że warunki do rozwoju drużny w EPC są niesamowite:

Dla mnie celem było to, żebym wybrał taki zespół, który da największe możliwości rozwoju mi i moim graczom poza LEC. I o ile przez długi czas byłem przekonany, że dołączę do innej organizacji, bo nie wiedziałem, że ten projekt tutaj powstaje, o tyle jak się dowiedziałem, że jest zainteresowanie i są takie środki jakie mamy tutaj, szybko stało się dla mnie jasne, że po raz pierwszy mogę powiedzieć o Polsce, że mamy to, czego często nikt inny nie ma. Trudno było znaleźć argument za tym, żeby iść gdzieś indziej. Nikt nie ma tego, co mamy tutaj, dlatego uważam, że najlepsze warunki dla rozwoju siebie i graczy mam właśnie tu.

Liczę jednak na to, że udowodni wszystkim niedowiarkom, iż jest w stanie pokonać Veggiego i jego podopiecznych, a także postawić opór Rogue. Rywalizacja między dwoma największymi nazwiskami trenerskimi na rodzimej scenie tylko podsyca apetyty fanów. Szczerze mówiąc, sam nie interesowałem się krajowym podwórkiem, jednakże końcówka ostatniego roku oraz ruchy transferowe spowodowały, że chętnie będę śledził poczynania szczególnie tych trzech formacji.

W pojedynczych meczach z Rogue, EPC czy iHG realnie powalczyć mogą także dwie inne drużyny. Mowa oczywiście o Pride oraz Wiśle Płock, które będą reprezentowane przez całkiem niezłe składy. O zwycięstwie w całej lidze raczej mowy być nie może, ale nie zdziwiłbym się, gdyby ktoś z tej dwójki uprzykrzył poczynania tym teoretycznie lepszym formacjom. Zarówno Orły, jak i Nafciarze składają się z graczy, którzy od jakiegoś czasu są znani na polskiej scenie. Nie prezentują oni wybitnego poziomu, ale są bardzo solidnym i pewnym wyborem.


Był to kolejny tekst z cyklu Pątko w piątki. Ukazują się one co tydzień w godzinach wieczornych. Autora możecie śledzić na Facebooku lub na Twitterze.