Choć z dnia na dzień esport w Polsce rozwija się coraz szybciej, to rozgrywki akademickie wciąż nie cieszą się taką popularnością, jak ma to miejsce chociażby w Ameryce Północnej. Na naszym podwórku powstaje wiele inicjatyw, które mają zwiększyć świadomość odbiorców i kibiców esportowych. Choć liczby wyświetleń przy transmisjach nie są aż tak zadowalające, jakby można było się tego spodziewać, to coraz więcej uczelni wyższych decyduje się na wystawienie swoich reprezentacji w rozgrywkach. Czy warto zainteresować się zawodami studentów?

Przetrzeć szlaki

Jak najbardziej tak. Każdego dnia tysiące uczniów i studentów zasiada do swojego ulubionego tytułu multiplayerowego, żeby rywalizować z graczami na swoim poziomie w rozgrywkach rankingowych. Każdy z nich raz na jakiś czas miewa myśli dotyczące możliwości rozwijania się jako esportowiec. Taką szansę na pewno dają właśnie rozgrywki akademickie. I choć, jak wspomniałem wcześniej, nie cieszą się one ogromną popularnością taką jak League of Legends European Championship czy inne tego typu ligi, to wciąż są świetną szansą na zaprezentowanie się szerszej publiczności. Świetnym przykładem będą tu zwycięzcy sezonu zerowego Edu Esports League, reprezentanci Politechniki Wrocławskiej. W trakcie całego turnieju nie mieli sobie równych, dzięki czemu udało im się wywalczyć wyjazd na Teneryfę, gdzie reprezentowali Polskę w turnieju University Esports Masters. Tam niestety nie udało im się sięgnąć po mistrzostwo, jednak w naszej pamięci zostaną na długo.

I co ciekawe, wciąż będziemy mogli oglądać ich walkę na jeszcze wyższym poziomie. Nie tak dawno temu potwierdziło się, że reprezentanci Politechniki Wrocławskiej będą mieli okazję zagrać w pierwszym sezonie Ultraligi. Zespół został przejęty przez Esports Academy, które pomoże im pokazać się szerszej publiczności. I choć mało kto wskazuje ten zespół jako faworytów, czy też ekipę, która jest w stanie jakkolwiek zagrozić któremukolwiek zespołowi, poza Indictive Esports, to naprawdę warto przysiąść na niecałą godzinę, aby raz czy dwa w tygodniu zobaczyć jak “studenci” radzą sobie z najlepszymi w kraju. Może dla niektórych poziom gry nie będzie wystarczający, a spotkania EA będą tylko męczarnią, ale mecze tej formacji dadzą nam świetny pogląd na to, w jakim miejscu stoi obecnie esport akademicki.

fot. Esports Association

Nadzieja na lepsze jutro

Jak wygląda przyszłość rozgrywek akademickich? Niestety, ale nie najlepiej. Rewolucja na scenie europejskiej zgarnęła nieco żniw w postaci ograniczenia liczby lig. Przez ograniczenia Riot Games każdy mniejszy lub większy region może mieć jedną ligę wspieraną przez tę firmę, a rozgrywki akademickie w Europie nigdy nie należały do priorytetów. Choć Ameryka Północna może cieszyć się z takowych na wzór tamtejszego LCS-a, to doskonale wszyscy wiemy jak odmienną specyfiką charakteryzuje się ten region. Niestety, ale na naszym kontynencie zarówno model franczyzowy jak i rozgrywki uniwersyteckie nie są na tyle popularne, żeby ktokolwiek chciał decydować się na rozwijanie esportu w Polsce w tym kierunku. Owszem, mamy Edu Esports League, T-Mobile Ligę Akademicką czy E-Ampy, ale popularność tych lig nie jest zadowalająca. Oczywiście, osoby za to odpowiedzialne robią naprawdę dobrą robotę, ale brak dużej widowni powoduje, że organizatorzy otrzymują zbyt mało opinii na temat swojego “dzieła”.

Mimo wszystko cieszę się, że esport akademicki jakkolwiek funkcjonuje w naszym kraju. Każdy kolejny krok przybliża nas do większej profesjonalizacji tej dziedziny rywalizacji, a udział uczelni wyższych w tym wszystkim może mieć swój pozytywny wpływ. Pracownicy uniwersytetów sami momentami nalegają, aby stworzyć skład, mający rywalizować z najlepszymi w Polsce. I jak widać, czasem się to opłaci. Historia graczy z Politechniki Wrocławskiej jest idealnym przykładem, dlaczego warto zainteresować się sceną akademicką, a także dowodem, że choć na razie tylko wyjątki mogą dostać szansę, to zawsze warto próbować. Osobiście trzymam kciuki za to, żeby organizatorzy takich lig stanęli na wysokości zadania, zainteresowali się rozwojem swojego produktu i zaufali studentom, którzy w przyszłości mogą decydować o stanie polskiego esportu.

Śledź autora na Twitterze – Mikołaj Bryła