Czy fakt, że zawodowcy nie chcą grać Nuke'a, jeszcze kogoś dziwi? Bo nie powinien – stan ten utrzymuje się praktycznie od momentu reworku mapy w 2016 roku. Także dopiero co zakończone katowickie Minory jasno udowodniły, że arena ta ma spory problem i być może nadszedł czas, by Valve wreszcie coś z nią zrobiło.

Niezależnie od tego, czy mówimy o Europie, Azji, regionie CIS czy obu Amerykach, wszędzie Nuke nie był praktycznie w ogóle wybierany. Wystarczy wspomnieć, że najczęściej zmagania w elektrowni jądrowej mogliśmy śledzić na Starym Kontynencie. Najczęściej, to znaczy... trzykrotnie. Wynik, lekko mówiąc, na kolna nie powala, ale jest kontynuacją tendencji, którą da się zaobserwować już od wielu, wielu miesięcy. Oczywiście, niewiele lepiej poradził sobie Cache, ale tutaj mamy informacje, że twórca tej areny pracuje już nad jej odświeżoną wersją – w przypadku Nuke'a nic natomiast nie wskazuje na to, by nagle sytuacja miała się odmienić.

Zaskakująco często dane nam było oglądać Dusta2, ale tutaj powinniśmy podziękować drużynom z Europy Wschodniej – wszak to one wybierały klasyczną już mapę aż jedenastokrotnie. Absolutnym rekordzistą, ponownie zresztą, był jednak Mirage, który ostatnie gruntowane zmiany przeszedł jeszcze latem 2013 roku. Praktycznie w każdym zakątku świata ekipy chętnie wybierały właśnie de_mirage, chociaż największą sympatią do tej areny zapałano w Azji. Nieco gorzej poradził sobie inny dominator ostatnich miesięcy, czyli Inferno. Wygląda na to, że akurat tej mapie renowacja sprzed dwóch lat wyszła na dobre.

Poniżej prezentujemy ogólne statystyki wybieranych map na poszczególnych Minorach:

CIS Europe Asia Americas Play-in Suma
Mirage 6 6 11 6 1 30
Inferno 2 7 7 7 2 25
Dust2 11 6 2 3 1 23
Train 5 5 4 5 1 20
Overpass 4 2 3 5 2 16
Cache 3 2 3 3 0 11
Nuke 1 3 2 1 0 7

Nie ma się więc co czarować – mimo że w puli map turniejowych teoretycznie mamy aż siedem aren, tylko pięć-sześć z nich pojawia się na turniejach w miarę regularnie. Nuke natomiast jest ewidentnie niechciany przez nikogo i wiele osób życzyłoby sobie zapewne, by to właśnie w jego miejsce przywrócony został Cobblestone. Trudno jednak oczekiwać, by po niespełna trzech latach Valve ponownie rzuciło swoje siły na naprawdę niedawno oddaną do użytku mapę. Mamy więc nieco patową sytuację, która utrzymuje się już od dłuższego czasu i nawet znaczące zmiany z ubiegłego roku niewiele w tej kwestii dały.