Wiosenny sezon 2019 rozpoczęliśmy z wysokiego C. W znacznej części drużyn zaszły spore zmiany, jednakże w League Champions Korea pozostała jedna formacja, która takowych rotacji nie postanowiła przeprowadzić. Mowa tutaj oczywiście o Griffin, które nie wymieniło żadnego gracza i w tym momencie znajduje się na szczycie tabeli. Wcale nie oznacza to jednak, że transfery wpływają źle na drużyny na samym początku, bo G2 Esports z nowymi zawodnikami aż na trzech pozycjach także jest w stanie zdominować regionalne podwórko. Jesteśmy już prawie w połowie splitu, dlatego warto porównać te dwie ekipy, które na ten moment są wręcz pewniakami jeśli chodzi o wyjazd na Mid-Season Invitational.

Rekord, rekord!

Obydwie formacje rozegrały do tej pory cztery kolejki spotkań, a już zdążyły pobić dosyć znaczące rekordy. Jeśli chodzi o G2 Esports to mowa oczywiście o niesamowitym meczu z Fnatic, który został zakończony w 20 minut i 35 sekund. Jest to oczywiście najlepszy czas, jeśli chodzi o najwyższą europejską klasę rozgrywkową. Może jednak się wydawać, że Marcin "Jankos" Jankowski i koledzy są jeszcze w stanie poprawić ten wynik, który i tak już jest niebotyczny. Polak i jego ekipa po prostu bawią się grą, co można zauważyć słuchając nagrania z rozgrywki. Atmosfera na czacie głosowym jest taka, jakby gracze zorganizowali sobie LAN Party u któregoś kumpla i grali czysto dla zabawy. Pięć niesamowitych indywidualności, które grają ze sobą dwa miesiące jest w stanie dosłownie zniszczyć Fnatic, w którym czwórka zawodników gra ze sobą razem od roku. Świadczy to o tym, że reprezentanci G2 Esports byli w stanie bardzo szybko zgrać się ze sobą, ale na pewno nie jest to jeszcze szczyt ich możliwości.

W Griffin tychże indywidualności także nie brakuje. Jeong "Chovy" Ji-hoon od początku sezonu prezentuje niesamowitą dyspozycję. Wystarczy tylko spojrzeć na fantastyczne statystyki, które w tym momencie są nie do pobicia przez kogokolwiek innego na kuli ziemskiej. KDA? 42,7. A pamiętajmy, że w pewnym momencie przy nazwisku Koreańczyka widniała liczba 104. Jest to oczywiście kolejna rekordowa statystyka, która prawdopodobnie przez długi czas nie zostanie pobita. Ktoś może powiedzieć, że pewnie grał defensywnymi wyborami i nabijał sobie asysty i zabójstwa Lissandrą czy Galio. Otóż nie. Do czasu drugiej śmierci połowę meczów rozegrał w pełni agresywną i balansującą na granicy ryzyka Akali, a tylko w jednym spotkaniu zdecydował się na Lissandrę. W tym momencie gracz ma na swoim koncie tylko 3 śmierci, a jego KDA nadal jest niebotyczne. Oprócz tego, w każdym z dwunastu spotkań, które rozegrał był do przodu w złocie i minionach w piętnastej minucie. Dla porównania, Rasmus "Caps" Winther po kwadransie "aż" dwa razy na osiem rozgrywek był do tyłu. "Aż" w cudzysłowie, bo i tak jest to wspaniały wynik, ale nie umywa się do dominacji Koreańczyka.

Rywalizacje na solo liniach

Skoro już przeszliśmy do tematu środkowej alei, to należy go kontynuować, bo to właśnie tutaj znajdują się prawdopodobnie najmocniejsze punkty obydwu formacji. W przypadku Griffin, jestem pewien, że to właśnie Chovy jest kluczowym punktem zespołu. Oczywiście Park "Viper" Do-hyeon podobnie ma ogromny udział w wygranych, jednakże to midlaner ma nieco większy wpływ na grę. W przypadku G2 Esports sprawa nie jest już tak jasna, bo każdy gracz wnosi niesamowity wkład w dyspozycję drużyny. Przez pierwsze mecze najjaśniej świecącą gwiazdą w konstelacji G2 Esports wydawał się być Caps, jednak sytuacja nieco się zmieniła. W trzecim tygodniu Duńczyk nie zaprezentował się najlepiej, a wtedy do akcji wkroczył Luka "Perkz" Perković, który przejął pałeczkę lidera całej formacji. Teraz jednak rozmawiamy o solo liniach, a do Chorwata wrócimy nieco później.

Martin "Wunder" Hansen to taka osoba, której Griffin właśnie nie posiada. Podobnie jak Chovy, 20-latek w każdej grze był do przodu w piętnastej minucie. Jego KDA nie jest aż tak niesamowite, jednakże za każdym razem dominuje przeciwnika na swojej linii, dzięki czemu w późniejszej fazie gry ma znaczącą łatwość w split-pushu. Już w poprzednim roku Duńczyk pokazywał swój potencjał, ale mimo wszystko zdarzały mu się rozgrywki w których potrafił dwa razy bez ingerencji przeciwnego leśnika po prostu przegrać walkę z przeciwnikiem i zginąć. W tym sezonie takie incydenty mu się już nie przytrafiają, co mnie, jako fana G2 Esports, niezmiernie cieszy.

Choi "Sword" Sung-won to całkiem inny typ toplanera niż Wunder. W przeciwieństwie do Hansena, Koreańczyk zazwyczaj decyduje się na bardzo defensywnego i pasywnego Siona, którym nie może zrobić niczego spektakularnego na linii. Dlatego po kwadransie gry w ponad połowie spotkań miał mniej złota, niż jego przeciwnik. Nie przeszkadzało to jednak jego drużynie w zwycięstwie (prawie) każdego meczu. Mimo, że Griffin nie ma żadnej porażki wpisanej w tabeli to warto pamiętać, że rozgrywki LCK toczą się w systemie najlepszy z trzech. Griffin przegrało do tej pory jedną mapę z drugą siłą ligi, czyli Sandbox Gaming.

Równa dżungla, botlane lekko na korzyść Griffin

W tych dwóch drużynach znajduje się prawdopodobnie dwóch najlepszych w tym momencie leśników na świecie. To, co wyczynia Marcina "Jankosa" Jankowskiego w dżungli, jest po prostu niesamowite. Jego dobrą dyspozycję potwierdzają statystyki, bo jego KDA wynosi ponad 14. Co prawda, nie jest on już First Blood Kingiem, bo jego udział w przelewaniu pierwszej krwi wynosi jedyne 25%, jednakże nie należy się temu dziwić, bo po pierwsze często gra Karthusem, który musi się "wyfarmić", aby być użytecznym, a po drugie jego kompani są tak fantastyczni, że potrafią sobie sami na to zabójstwo zapracować bez pomocy z lasu. Nie należy jednak bagatelizować roli Jankowskiego, bo zawsze jest tam, gdzie jest potrzebny, kiedy drużyna jest w opałach. W walkach drużynowych także podejmuje takie decyzje, które są w stanie uratować całą drużynę.

Lee "Tarzan" Seung-yong, podobnie jak Polak, jest królem dżungli w swojej lidze. Mimo że jego bilans zabójstw i asyst jest nieco słabszy, to i tak jego udział w zwycięstwach jest porównywalny. Koreańczyk brał udział przy ponad połowie pierwszych krwi, co także jest bardzo dobrą statystyką pokazującą fenomen tego gracza. Nie wyróżnia się niesamowicie spośród swoich kompanów, jednakże na pewno nie jest słabym punktem całej formacji.

Najciekawszą pozycją ze wszystkich są chyba botlanerzy. Mimo że Perkz pokazał, iż może być tak samo mocny na dolnej alejce, jak na midzie, to nadal mam wątpliwości co do tego, czy da radę mierząc się z najlepszymi marksmanami świata. Jestem niesamowicie ciekaw jego dyspozycji w starciu ze Stevenem "Hans samą" Livem, który jest uważany za czołowego AD Carry w Europie. Chorwat już udowodnił, że Elias "Upset" Lipp czy Martin "Rekkles" Larsson nie są dla niego zbyt dużym wyzwaniem, to mimo wszystko nie jestem pewny jego dyspozycji w ewentualnym starciu z Viperem. Jeśli powiedziałbym, że jest on w tym momencie najlepszym botlanerem na świecie, to raczej nie będzie to przesadzona opinia, bo od dłuższego czasu 18-latek prezentuje wspaniałą, stabilną formę. Do czasu bezpośredniego spotkania z Perkzem nie możemy jednak oceniać tego, który z nich jest lepszy.

Bardzo trudno określić to, która z tych formacji jest lepsza. G2 Esports wydaje się mieć zdecydowaną przewagę na górnej alejce, która jednak jest niwelowana przez minimalnie lepszy środek i dół Griffin. Mam głęboką nadzieję, że obydwie formacje bez większych kłopotów wygrają splity i awansują na Mid-Season Invitational, gdzie możemy być świadkami fenomenalnego widowiska porównywalnego z meczem SK telecom T1 i ROX Tigers w półfinale Worlds 2016.


Był to kolejny tekst z cyklu Pątko w piątki, który ukazuje się co tydzień w godzinach wieczornych. Autora tekstów możecie śledzić na Facebooku lub Twitterze.