Piąta kolejka wprowadziła do gry patch 9.3. Niektóre drużyny z League of Legends European Championship na pewno na tym zyskały, a bardzo możliwe, że inne straciły. Przykładem formacji, która ze starymi przedmiotami dla marksmanów czuje się jak ryba w wodzie, jest Fnatic, które w niesamowitym stylu zwyciężyło ze Splyce.

Fnatic 1:0 Splyce

Martin "Rekkles" Larsson prawdopodobnie powrócił na dobre. Pierwszy mecz z nowymi-starymi przedmiotami dla AD Carry i od razu Szwed decyduje się na wybór symbolicznej już Sivir. Wybór oczywiście całkowicie uzasadniony, ponieważ wydaje się, że wraz ze zmianami marksmanom przywrócono siłę sprzed roku. Dzięki temu Fnatic znów może zacząć grać wokół dolnej alejki, co pozwoli na ponowne wykorzystanie niesamowitych umiejętności strzeleckich Rekklesa. Dobrze pamiętamy jego dyspozycję chociażby w finale wiosennego splitu 2018, w którym całkowicie zniszczył swoich rywali. Splyce za to od pewnego czasu zalicza mocny regres, bo Węże wydawały się być drugą siłą w LEC, a teraz będą musiały bić się o awans do play-offów.

Origen Origen 1:0 EXCEL

Mimo dosyć słabego początku tego roku, Origen zaczyna wspinać się w tabeli. Przez ostatnie trzy spotkania formacja ta nie odniosła porażki i awansowała na miejsce gwarantujące awans do fazy pucharowej rozgrywek. Widać znaczącą poprawę w grze drużyny w stosunku do pierwszych trzech tygodni. EXCEL mimo zmiany na środkowej alei wcale nie prezentuje się lepiej. W tej potyczce gracze także nie byli w stanie zaprezentować niczego szczególnego, a przecież wybrali wygrywające linie. Ekipa Raymonda "kaSinga" Tsanga przez drugą połowę sezonu musi się znacząco poprawić, jeśli marzy o wejściu do play-offów.

Team Vitality 0:1 SK Gaming

Team Vitality wydaje się być ostatnimi czasy bardzo niestabilnym zespołem. Gracze popełniają ogromną liczbę błędów, które skutkują porażkami takimi jak ta wczorajsza. To drugi tydzień z rzędu, w którym Pszczoły przegrywają przynajmniej jedno spotkanie, dlatego pierwsza lokata w lidze stopniowo się od nich oddala. We wczorajszej potyczce szczególnie zawiedli Amadeu "Attila" Carvalho oraz Jakub "Jactroll" Skurzyński, którzy w walkach dwóch na dwóch z przeciwną dolną alejką ginęli mimo posiadania Caitlyn oraz Morgany. W SK Gaming pierwsze skrzypce grał Oskar "Selfmade" Boderek, który popisywał się niesamowitymi zagraniami swoim Lee Sinem.

Rogue 0:1 FC Schalke 04

Pomimo zmian na górnej alei oraz na pozycji wspierającego, Rogue nadal nie było w stanie zwyciężyć Schalke. Mecz w wykonaniu graczy wyglądał jednak nieco lepiej, bo nie dawali się łatwo wyłapywać, przez co nie oddawali dużych ilości złota za darmo. Kontrola nad mapą oraz umiejętność rotacji zagwarantowały jednak pewne zwycięstwo dla FC Schalke 04. Brak zabójstw nie był przeszkodą w zdobywaniu kolejnych celi na mapie, a w konsekwencji Barona i przeciwnego nexusa. Dzięki tej wygranej ekipa Eliasa "Upseta" Lippa wysunęła się na drugą lokatę, którą w tym momencie samotnie zajmuje.

Misfits Gaming 0:1 G2 Esports

Zniszczenie, dominacja, masakracja, geniusz. Wydaje mi się, że już kiedyś opisując mecz G2 Esports użyłem tych słów, jednakże warto zrobić to jeszcze raz, ponieważ aktualna dyspozycja ekipy Marcina "Jankosa" Jankowskiego na to po prostu zasługuje. Misfits Gaming było drużyną, która miała się postawić, dzięki odpowiedniej grze przez dolną alejkę, tymczasem już w pierwszych minutach Steven "Hans sama" Liv zmuszony był oglądać szary ekran. Prawdziwa zagłada Królików miała jednak dopiero nadejść, a sprowadził ją First Blood King. Nie dość, że zgarnął dla siebie pierwszą krew na górnej alejce, to następnie był w stanie z powodzeniem zaatakować pozostałe linie, a później znów górę. Polak otrzymał nagrodę MVP tego meczu z ponad 70% głosów. Jego Elise była po prostu niesamowita i w ogromny sposób przyczyniła się do takiej dominacji.

Wszystkie szczegółowe informacje na temat League of Legends European Championship 2019 Spring znajdziecie w naszej relacji tekstowej: