Janusz "Snax" Pogorzelski nie jest osobą, która szczególnie często rozmawia z mediami. Sporym rarytasem jest więc rozmowa, którą 25-latek odbył z Piotrem "izakiem" Skowyrskim na jego ostatnim streamie. Podczas niej zawodnik Virtus.pro zdradził wiele ciekawych informacji zarówno z przeszłości, jak i teraźniejszości.

– [Pod dowodzeniem TOAO – red.] jest dobrze, dobrze. Inaczej on prowadzi. W sumie nikt nie prowadzi tak, jak ja. Nie mówię, że lepiej czy gorzej, ale po prostu inny styl. (...) Czasowo gramy z półtora miesiąca. Wiadomo, wszystkie przerwy itd. to tyle nie wyjdzie, ale od samego początku robiliśmy pięć map i to jednak ciężko jest zrobić pięć map w CT i terro, wszystko od nowa i mieć dograne. Jak Cache'a przegraliśmy na expert to od razu siedliśmy razem w pięciu , oglądaliśmy powtórkę i powiedzieliśmy sobie co było źle itd. I potem już Cache'a nie przegraliśmy na officialu. (...) Jak robiłem skład to mówiłem chłopakom, że oczekuję dobrych wyników dopiero gdzieś w marcu, a w sumie już jest luty i coś tam potrafimy wygrać – przyznał Pogorzelski zapytany o całkiem obiecujące wyniki nowego składu VP. Co ciekawe, to właśnie on sam odpowiadał za obecny kształt tegoż składu: – Jak składałem team to rozkminiałem sobie mniej więcej, że taka ekipa byłaby najlepsza, bo każdy jest praktycznie inny. Każdy inaczej gra i inaczej widzi grę. Dużo jest pomysłów i każdy ma inne spojrzenie. Ja jestem takim bardziej kombinatorem, TOAO, zauważyłem, że też lubi przykombinować, snatchie jest taki agresywny razem z MICHEM – oni lubią tak wyjść i na heady typowo postrzelać, a byali ma różnie w sumie. Jak dla mnie byali to taka wielka niewiadoma, on zawsze lubi różnie zagrać i to też jest dobre – wyjaśnił.

Podczas "wywiadu" izak zauważył również fakt, że od pewnego czasu szkoleniowiec Virtusów, Jakub "kuben" Gurczyński, jest o wiele bardziej aktywny w mediach społecznościowych. Polski trener regularnie dzieli się w mediach społecznościowych swoimi przemyśleniami, co jest sporą odmianą, gdyż w przeszłości z tą komunikacją były pewnego rodzaju problemy, co prowadziło do znacznego niezadowolenia fanów i podważania zaangażowania ekipy. – Nagonka była, szczególnie na kubena. Tak naprawdę ludzie nie wiedzą co on robi w drużynie, no bo skąd mieliby wiedzieć. (...) A tak naprawdę Kuba robi swoje. To, co ma robić, to robi i robi to w dobry sposób i zawsze nam jakoś tam pomaga. (...) Tak jak mówię, zaczynamy od nowa, no to kuben też inaczej podchodzi do tego, pisze bardziej. Ja to jak zawsze, pisze po swojemu raz na rok, a jak napiszę to minkę i tak nie wiadomo o co chodzi, bo mi o nic nie chodziło – stwierdził Snax.

Spory fragment rozmowy dotyczył schyłkowego okresu pierwszej przygody 25-latka z Virtus.pro, gdy zespół pogrążył się w przeciętności. – W pewnym momencie nic nie robiliśmy. (...) Ja to już raz w wywiadzie powiedziałem, że jeśli ktoś nic nie robi w drużynie, a ktoś inny ma ambicje, to ten z ambicjami jest od razu ściągany w dół. Podcinasz mu skrzydła. To jak domino idzie – jeden się zatnie i jeśli drugi nie potrafi powiedzieć "uspokój się, o co chodzi" itd. i nakierować na dobrą stronę, to poleci do tyłu, a jak potrafi, to się można ogarnąć. Ja, naprawdę już nie wiedziałem jak w to ręce włożyć, po takim czasie już tyle mieliśmy problemów. Samemu ciężko mi było już się odnaleźć – zauważył Pogorzelski, by po chwili wyjaśnić motywy swojej decyzji o odejściu do mousesports: – Ktoś tam zapytał czy poszedłbym do mouz. Tak naprawdę zdecydowałem o tym, że odejdę dwa dni po tym, jak dostałem informację o ofercie. Ale już po prostu myślałem, że nic mnie nie trzyma i nie widzę, byśmy byli ambitni i chcieli coś dalej osiągnąć, tak jakby każdy tylko pod siebie i dla siebie grał. Nie czułem się jak drużyna – wyznał Polak.

Jak wszyscy wiemy, przygoda gracza znad Wisły z niemiecką organizacją nie trwałą zbyt długo, gdyż po zaledwie czterech miesiącach wylądował on na ławce. Mimo wszystko zauważył on jednak pewne pozytywy swojego krótkiego pobytu za granicą, przyznając jednocześnie, że jego zdaniem popełniono pewne błędy, które zaważyły na końcowym rezultacie ówczesnego składu. – Nauczyłem innych rzeczy, doświadczenia trochę nabrałem bardziej z europejskiego CS-a. Wiem czego nie robić i co robić. Gdy do nich poszedłem to wydaje mi się, że zrobili błąd, bo zamiast zacząć grę od nowa, powiedzmy, że jakieś tam fundamenty ze mną budować od nowa i mnie jakoś wcielić w grę, to tak naprawdę większość akcji przejąłem od STYKO i se biegałem z bombą i rzucałem granaty. Nie mówię, że nie umiem tego, bo ja sobie mogę przysupportować i to czasem będzie też w VP widać, że mam takie pozycje, przyjdę i rzucę granat i raczej ja wybiegnę pierwszy, by ktoś inny zabił, ale moim zdaniem można to tak ułożyć w drużynie, że nie jesteś takim gościem cały czas i to można spokojnie rozdzielić na pięć osób – zauważył Snax.

Kluczowym fragmentem streama był jednak moment, gdy Pogorzelski cofnął się myślami do momentu, gdy Virtus.pro dokonało pierwszej w swojej historii zmiany. Miało to miejsce w lutym 2018 roku, gdy poza składem znalazł się Wiktor "TaZ" Wojtas – zdaniem 25-letniego zawodnika zarówno on, jak i jego koledzy podjęli wówczas złą decyzję. – Już w pewnym momencie w Virtus w ogóle nie miałem motywacji do gry, by trenować indywidualnie. Grałem tylko PCW i tak naprawdę to było wszystko przez dłuższy okres. (...) Myślę też ogólnie, że my złą zmianę zrobiliśmy w drużynie, że nie ta osoba, co powinna, poleciała i tyle. (...) Moim zdaniem powinniśmy zrobić zmianę, ale zrobiliśmy ją na złej osobie. (...) Były próby [zbudowania fundamentów od nowa – red.], ale ludzie niektórzy po prostu nie chcieli. Każdy był z nas ambitny, ale niestety jedna rzecz popsuła całą naszą drużynę. O tej rzeczy dowiedzieliśmy się dopiero po pół roku czasu, o tym, że jest jakiś problem – przyznał, nie wyjaśniając jednak o jakiej konkretnie rzeczy mowa.