Wiele osób podejrzewało, że tak będzie. Dla wielu nie było tak naprawdę innej możliwości. Niemniej dopiero 22 marca 2018 roku Virtus.pro oficjalnie potwierdziło, iż Michał "MICHU" Müller został pełnoprawnym członkiem podległej rosyjskiej organizacji sekcji CS:GO. Tym samym młody zawodnik z Polski pomyślne przeszedł testy, którym był poddawany przez niespełna dwa miesiące jako potencjalny następca Wiktora "TaZa" Wojtasa.

21-letni wówczas gracz przebywał w VP od 6 lutego, gdy to został wypożyczony z Teamu Kinguin. W tamtym okresie nikt jeszcze głośno nie mówił, że Müller pozostanie w ekipie na stałe i nawet trener formacji, Jakub "kuben" Gurczyński, studził nieco nastroje. – Na tę chwilę jest on nadal wypożyczony. Rozważymy jego wykup lub też przetestowanie innego gracza, o czym on sam zresztą wie – mówił szkoleniowiec na początku marca. Kibice wiedzieli jednak swoje i trudno było się dziwić, zwłaszcza biorąc pod uwagę indywidualną formę samego MICHA, który zdążył wystąpić z Virtusami na dwóch lanowych turniejach. I zarówno podczas StarLadder i-League StarSeries Season 4, jak i Intel Extreme Masters Katowice 2018, bo o tych imprezach tu mowa, był jedną z bardziej wyróżniających się postaci.

A mimo to Virtus.pro zwlekało z oficjalnym ogłoszeniem aż do 22 marca. Dopiero wtedy na oficjalnej stronie organizacji pojawił się news zatytułowany "MICHU dołączył do Virtus.pro". – Spełniłem swoje marzenie! Będę reprezentował barwy Virtus.pro. To dla mnie duże wyróżnienie i podsumowanie ciężkiej pracy. Dojście do tego etapu wymagało wielu godzin pracy nad sobą, treningów i przede wszystkim wiary w sukces. To zdecydowanie jedno z największych osiągnieć w mojej esportowej karierze, a zarazem możliwość dalszego rozwoju i kop motywacyjny – nie krył ekscytacji sam zainteresowany. – Po decyzji o rozstaniu się z Wiktorem Wojtasem, MICHU był dla nas priorytetem – to z kolei słowa generalnego menadżera VP, Romana Dvoryankina. Bo tak, jednym z elementów transferu MICHA z Kinguin były przenosiny TaZa w odwrotnym kierunku.

Krótko po potwierdzeniu przenosin Müllera Virtusi pojawili się w Budapeszcie, by tam wziąć udział w V4 Future Sports Festival. Podczas imprezy udało im się zresztą dotrzeć aż do wielkiego finału, ogrywając po drodze FaZe Clan. Zaczęło się więc naprawdę dobrze, ale potem nie udało się pójść za ciosem i wynik z Węgier do dziś pozostaje największym osiągnięciem MICHA w barwach Virtus.pro. Co więcej, bardzo szybko okazało się, że młody zawodnik nie będzie jednym, któremu w 2018 roku dane będzie przywdziać charakterystyczną koszulkę z misiem polarnym na przedzie – w kolejnych miesiącach w drużynie doszło bowiem do kolejnych roszad i jasnym stało się, że marcowy transfer był dopiero początkiem kompletnej przebudowy polskiej formacji.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn