Nad obozem forZe ponownie zbierają się czarne chmury. Kilka dni temu organizacji srogo oberwało się za zatrudnienie Aleksandra „zoneRa” Bogatyreva – trenera, który do granic możliwości wykorzystywał nieschodzący z ust społeczności błąd gry, za co zresztą Esports Integrity Commission "nagrodziło" go trzyletnim zawieszeniem. Echa zaangażowania zoneRa w projekt skierowany do młodych adeptów CS:GO jeszcze nie umilkły, a rosyjska formacja wrzuciła kolejny kamyczek do własnego ogródka.

Tym razem nie chodzi jednak o włączenie w szeregi klubu osoby z bardzo negatywną prasą, a zachowania członków dywizji CS:GO podczas meczu sparingowego z MAD Lions. Niepisana reguła nieoficjalnych spotkań mówi o tym, że ich przebieg można uwieczniać tylko za obopólną zgodą drużyn. Zawodnicy forZe zupełnie nic sobie z tego nie robili. Na ich serwerze treningowym bez przyzwolenia MAD Lions znajdował się bot czuwający nad nagrywaniem dema. W pewnym momencie podopieczni Luisa "peacemakera" Tadeu poznali się na zagrywce przeciwników i poprosili ich o wyrzucenie bota, na co Ci odparli, że udostępnią im materiał po zakończeniu meczu, tak jakby to miało załatwić sprawę.

Gdyby tego było mało, to później okazało się, że to nie pierwszy raz, gdy gracze forZe urządzają sobie samowolkę na serwerze. Były trener FaZe Clanu, Janko "YNk" Paunović, w odpowiedzi na wpis peacemakera napisał, że odkrył tę praktykę już dawno temu i za każdym razem musiał dopraszać się o usunięcie bota. Po tym wszystkim rosyjskiej drużynie bezapelacyjnie nie grozi zdobycie wyróżnienia w kategorii fair play. A jeszcze niedawno jej reprezentanci czuli się niesprawiedliwie potraktowani przez ESL, gdy niemiecka firma przełożyła ich starcie z Natus Vincere ze względu na koronawirusa u Ilyi "Perfecto" Zalutskiy'ego. Życie pisze najlepsze scenariusze.