Dziś triumf Cloud9 na Majorze w Bostonie jest już tylko odległym, zamazującym się w pamięci wspomnieniem. Paradoksalnie jednak od tego ogromnego, największego w historii organizacji sukcesu na scenie CS:GO zaczął się upadek C9, który zepchnął formację tę w odmęty przeciętności. Kolejne składy, kolejni zawodnicy, a postępu nie było. Nic więc dziwnego, że gdy we wrześniu 2020 rok zespół spod znaku dziewiątej chmury ogłosił nawiązanie współpracy z Henrym "HenrymG" Greerem, to oczekiwania były spore. Pełniący dotychczas rolę castera Brytyjczyk objął funkcję generalnego menadżera i miał odpowiadać za budowę zupełnie nowego Cloud9.

Nowa była też jakość ogłoszeń kolejnych graczy. Dotychczas przecież sprawy finansowo-kontraktowe pozostawały dżentelmeńską tajemnicą wszystkich zaangażowanych w negocjacje stron. Tymczasem C9 postawiło na transparentność i prezentując nam nazwiska, ujawniało też liczby. Liczby niemałe, bo sumaryczna wartość wszystkich transferów oraz podpisanych na następne lata kontraktów przekraczała 6 milionów dolarów, z czego lwią część przeznaczono na angaż Patricka "es3taga" Hansena z Astralis. – Choć może się to wydawać kontrowersyjnym i niekonwencjonalnym ruchem, bardzo cieszę się z możliwości ujawnienia zdecydowanie dokładniejszych informacji [...]. Uważam to za element świętowania naszej inwestycji w światowej klasy talent i długoterminowego zaangażowania w budowę wyjątkowej drużyny w grze, która napędza moją pasję. Chcę, by te informacje odzwierciedlały moją misję stworzenia zespołu silniejszego od rywali, którego przeznaczeniem będą lokaty na podium – opowiadał jeszcze we wrześniu Greer.

W końcu jednak przyszła pora zweryfikować przeprowadzone inwestycje. Co więc możemy powiedzieć pół roku później? Cóż, możemy powiedzieć, że jest średnio. Przede wszystkim nie udało się utrzymać integralności składu, w którym doszło już do dwóch roszad, w tym także na stanowisku szkoleniowca. Ale nie to jest największym problemem, ten bowiem stanowią wyniki. A raczej ich brak. W minionych miesiącach Cloud9 rywalizowało na wielu frontach i to zarówno podczas tak prestiżowych imprez, jak Intel Extreme Masters czy DreamHack Masters, jak i również przy okazji mniej znaczących turniejów pokroju Nine to Five. Ale nigdzie C9 tak naprawdę nie zachwycało. W starciach z najlepszymi podopieczni amerykańskiej organizacji z reguły nie mieli argumentów, a i potyczki z tymi teoretycznie niżej notowanymi drużynami nierzadko kończyły się porażkami. W sumie przełożyło się to na 55 rozegranych map, z czego zaledwie 45,5% zakończyło się wygraną ekipy Henry'egoG.

Rezultaty były więc dalekie od zadowalających, toteż trudno być zaskoczonym, że wśród społeczności coraz częściej pojawiają się głosy odwołujące się do ogromnych sum przeznaczonych na funkcjonowanie sekcji CS:GO, które ostatecznie nie przekładają się na sukcesy. Owa chęć zapewnienia transparentności wszelkim działaniom stała się więc mieczem obusiecznym, który przy okazji kryzysu stał się jednym z argumentów krytyków. – Nadal nie rozumiem narracji, w której robi się z nas złoczyńców, bo hojnie wynagradzamy naszych graczy – nie wytrzymał w końcu HenryG. – Jedynym powodem, dla którego wszyscy znacie te liczby, o których codziennie mi przypominacie, jest to, że próbujemy stworzyć lepszą przestrzeń dla profesjonalnych graczy CS:GO. I wy zastanawiacie się, dlaczego inne organizacje nie będą w sposób transparentny informować o swoich liczbach i związanych z nimi planach? Mogę was tylko zapewnić, że nie jesteśmy organizacją, która oferuje największe wynagrodzenia. Po prostu jesteśmy dosłownie jedyną ekipą, w przypadku której te wynagrodzenia znacie.

Tak czy inaczej, trudno uznać, by historia C9 zachęciła inne formacje do pójścia śladami ekipy Jacka Etienne'a. W tej sytuacji zespół stał się bowiem niewolnikiem ujawnionych liczb i nie ulega wątpliwości, że te przy każdej kolejnej okazji będą mu przypominane. es3tag nie zdobędzie fraga na wagę awansu do play-offów? Jak mogliście przeznaczyć na niego ponad 2 miliony dolarów! ALEX nie sprawdzi się jako lider i trzeba będzie szukać kogoś nowego? 1,65 miliona wyrzucone w błoto! Itd. itd. Oczywiście krytyka z uwagi na złe zarządzanie to jedno, ale czysty hejt to coś zupełnie innego. Krytykować można, a nawet trzeba, ale raczej wtedy, kiedy ktoś postępuje chaotycznie, bez żadnego większego pomysłu. Cloud9 i HenryG natomiast zdawali się ten pomysł mieć. A że, przynajmniej na razie, nie dał on efektów? To raczej ryzyko każdej poniesionej inwestycji i to niezależnie od tego, czy wyceniamy ją na 15 zł, czy na kilka milionów dolarów.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn