Ninjas in Pyjamas – odrodzenie

Ninjas in Pyjamas to organizacja, której początki sięgają 2000 roku. A to oznacza, że w tym roku obchodzi ona swoje 23. urodziny. Markę do życia powołali dwaj gracze, Tommy "Potti" Ingemarsson oraz Christoffer "Tootzi" Olsson. Niemniej w 2002 roku skład został przejęty przez SK Gaming, a NIP zniknął z mapy. Pojawił się ponownie, ale tylko na chwilę, ponownie rywalizując w okresie 2005-2007. Potrzeba było pięciu długich lat. 10 sierpnia 2012 roku Nindże w Piżamach ponownie zawitały do świata Counter-Strike'a. Ten wówczas porzucił już wersję 1.6 na rzecz edycji Global Offensive. – Jestem niesamowicie dumny z ponownego przywrócenia NIP-u do życia. Kiedyś byliśmy najlepszym zespołem na świecie i wierzę, że znajdziemy się na szczycie ponownie, tym razem w CS:GO! Mocno wierzę w tych graczy, bo to świetne chłopaki zarówno w grze, jak i poza nią – zapewniał były gracz Ninjas, Emil "HeatoN" Christensen, który w odrodzonej organizacji objął funkcję menadżera.

Gra pod tak legendarnym tagiem to zaszczyt. Tych czterech świetnych gości oraz ja wspólnie spróbujemy przywrócić NIP do czasów swojej świetności. Dodatkowo wsparcie HeatoNa jako jednego z właścicieli czyni to wszystko jeszcze wspanialszym! Nie mogę się już doczekać turniejów, które przed nami. Chcę pokazać na nim ludziom, z jakiej gliny jesteśmy ulepieni – zapowiadał buńczucznie jeden z nowych reprezentantów ekipy, Christopher "GeT_RiGhT" Alesund. Szwed w tamtym momencie miał już na swoim koncie dwa drugie miejsca, które zajął na liście 20 najlepszych graczy świata od HLTV i uchodził za gwiazdę nowego projektu. Projektu, w którym poza nim znalazł się m.in. jego klubowy kolega z czasów Fnatic oraz SK, Patrik "f0rest" Lindberg. Kolejne miejsca zajęli natomiast m.in. inny ex-członek FNC, Richard "Xizt" Landström, mający za sobą całkiem udaną karierę w CS: Source Robin "Fifflaren" Johansson oraz Adam "friberg" Friberg, który w przeciwieństwie do partnerów nie mógł pochwalić się ani zbyt wielkim doświadczeniem, ani też zbyt dużymi sukcesami.

Mistrzostwo świata i rekord 87-0

A reszta, jak to się mówi, jest historią. W ten niepozorny sposób Ninjas in Pyjamas skompletowali skład, który w początkowych latach Global Offensive dzielił na scenie. NIP docierał do wielkiego finału pięciu pierwszych Majorów. Chichotem losu jest jednak to, że wygrał tylko jeden z nich, gdy w 2014 roku triumfował w Kolonii nad Fnatic. – Wygranie Majora było naszym najważniejszym celem. Nie sądzę, by po porażce w dwóch finałach z rzędu ktokolwiek oczekiwał, że wygramy w Kolonii, ale jako zespół dojrzewaliśmy mecz po meczu i wspaniale było zgarnąć wspólnie tego Majora – wspominał później Xizt. Ale na tym osiągnięcia szwedzkiej piątki się nie kończą. Ta bowiem ustanowiła niepobity do dziś rekord w kwestii triumfów na lanie. NIP zwyciężył na 87 kolejnych offline'owych mapach. Zaczął w sierpniu 2012 na SteelSeries GO, a skończył osiem miesięcy później po porażce z Virtus.pro podczas finałów SLTV StarSeries V.

W sumie w ciągu pierwszych dwóch lat Ninjas in Pyjamas zdobyli aż 25 tytułów lanowych. W tym czasie udało im się wygrać, poza wspomnianym ESL One Cologne 2014, także DreamHack Winter 2012, Copenhagen Games 2013 i 2014 oraz ESEA Global Finals Season 14. Dopiero wiele lat później dominację o podobnej skali osiągnęło Astralis. I tyle – poza Duńczykami nikt nie potrafił zbliżyć się do osiągnięcia Szwedów. Nawet najmocniejsze na papierze drużyny miały swój "prime" przez zaledwie kilka miesięcy, po czym ktoś je detronizował. Co jednak ciekawe, członkowie NIP-u nigdzie już nie osiągnęli choćby podobnych sukcesów. Fifflaren już w 2014 roku zakończył profesjonalną karierę. Siedem lat później to samo zrobił GeT_RiGhT, zaliczając wcześniej nieudaną przygodę z Dignitas. Tam grał ponownie u boku f0resta i friberga, którzy formalnie nadal są aktywnymi zawodnikami. Niemniej od ponad roku nie mają drużyn. I tylko Xizt nadal pojawia się na największych turniejach, ale już nie jako gracz, a jako trener.

"To była kur*wsko duża ulga"

Sam NIP z biegiem lat znacznie obniżył loty. Po okresie dominacji inne zespoły zaczęły doganiać Szwedów, a potem nawet ich przegoniły. Ninjas natomiast w najgorszym momencie wypadli nawet z grona ekip uczestniczących w Majorach! I chociaż dziś znowu trudno wyobrazić sobie najważniejsze turnieje bez zespołu z shurikenem w logo, to jego pozycja nie jest tak mocna, jak kiedyś. Triumfy czy w ogóle medale pojawiają się na koncie zespołu zaledwie raz na jakiś czas. Nadal jednak wielu fanów, zwłaszcza tych starszych, nazwę Ninjas in Pyjamas kojarzy z fotografią GeT_RiGhTa, który klęczy na scenie po tym, jak jego drużyna pokonała Fnatic w wielkim finale ESL One Cologne w 2014 roku.

GeT_RiGhT NIP Ninjas in Pyjamas ESL One Cologne 2014fot. ESL/Helena Kristiansson

To była kurewsko duża ulga. Dokonanie tego z tak świetną grupą ludzi wiele dla mnie znaczyło. Nadal nie mam jednoznacznej odpowiedzi na to, co czułem. Dużą ulgę, dużo radości i dużo smutku. To było połączenie wszystkiego. Wychodziliśmy z kiepskiego okresu. Nie powiedziałbym, że byliśmy fatalni, ale nie graliśmy na takim poziomie, jak wcześniej. Ludzie zaczynali w nas wątpić i chociaż sądzę, że było na to trochę za wcześnie, to jednocześnie rozumiem to. Scena zaczynała się bardzo zmieniać i o wiele więcej zespołów miało możliwości, by wygrywać turnieje. Chłopaki z Danii i Polski byli na fali wznoszącej, Fnatic też było naprawdę dobre. Było o wiele więcej stabilnych drużyn i zaczęliśmy się potykać. Dla zespołu było to "wszystko albo nic", a przynajmniej ja tak na to patrzyłem. Dla tej drużyny i dla tego składu było bardzo wiele znaczące oraz ważne zwycięstwo. To był efekt wszystkich lat 1.6 i CS:GO, całej ciężkiej pracy, poświęcenia dla zespołów i samej gry. Sądzę, że właśnie dlatego pękłem wtedy na scenie – wyjaśniał po latach Alesund.

Śledź autora na Twitterze – Maciej Petryszyn