Maciej Petryszyn: Sezon, który powoli się kończy, nie był dla ThunderFlash łatwy. Mieliście swoje problemy, szczególnie natury kadrowej. Szczególnie w pewnym momencie tych wakatów było sporo. W obliczu tego wszystkiego trudno było spodziewać się takiego właśnie zakończenia.

Wojciech "bajmi" Strzelczyk: Nie spodziewaliśmy się tego. Faktycznie na początku było trudno, gdy Sprout zgłosiło się po cej0ta. Z kolei flayy nie chciał kontynuować z nami gry. Miał inne oferty i chciał też skupić się na szkole. Na nasze szczęście napisaliśmy do fr3nda, a ten zgodził się z nami grać. Po takiej przerwie od gry sam chciał powrócić. Z kolei demho szukał drużyny i... Jakoś się nam to udało.

Można powiedzieć, że dołączenie fr3nda i demho to był dla ThunderFlash kluczowy moment tego sezonu? Dzięki nim zyskaliście przecież sporo doświadczenia, którego wcześniej w waszym zespole nie było.

Jeżeli chodzi o doświadczenie, to fr3nd i demho przekazali mi go bardzo dużo. Gra mi się z nimi dużo lepiej, co widać też po moich statystykach. No, może nie w dzisiejszym finale <śmiech>. Ale ogólnie jest dużo, dużo lepiej. Gra jest "more consistent", mniej losowa. Wszystko jest bardziej zaplanowane z góry, a my po prostu robimy rzeczy z głową.

I to mimo że nie macie trenera, bo przecież ten w trakcie sezonu też od was odszedł.

Wszyscy wiemy, jak wygląda polska scena. Trudno tutaj o dobrego trenera. Oczywiście Riven jest bardzo dobrym analitykiem. Ale właśnie bardziej analitykiem niż trenerem.

Podczas samych finałów PLE też mieliście pewne problemy. Mówię tutaj o Illuminar, które zrzuciło was do dolnej drabinki. Niemniej potem w finale lower bracketu udało wam się odegrać. W tak krótkim czasie zmieniliście coś w swojej grze czy to była po prostu kwestia dyspozycji dnia?

Od razu po pierwszym meczu z Illuminar mieliśmy zebranie, żeby całą piątką dogadywać veto. Była przecież ta sławna kłótnia, gdy nie zbanowaliśmy Overpassa i Illuminar to wtedy wykorzystało. A tak naprawdę to my powinniśmy wygrać ten pierwszy mecz. I to my, a nie Turów powinniśmy awansować do finału z górnej drabinki.

Turów bez wątpienia zdominował w tym roku Polską Ligę Esportową, wygrywając dwa z trzech splitów. W efekcie nie byliście faworytami tego finału. Sądzisz, że dawało wam to większy komfort psychiczny?

Szczerze mówiąc denerwuje mnie to, że ludzie nas nie doceniają. Przez całą moją tzw. karierę byłem underdogiem i trochę mnie to denerwowało. Bo w moich oczach jesteśmy dużo lepsi. Wiadomo jednak, że Turów w PLE jest wyśmienity, grają bardzo dobrze. Ale na szczęście przerwaliśmy ich passę.

Dzisiejszy finał był też ponownie pokazem tego, jak ważnym graczem jest dla ThunderFlash fr3nd. Sebastian miał przecież wiele kluczowych fragów, które ratowały wam rundy.

fr3nd nie tylko fragował, ale wprowadzał też dużo spokoju do gry. Można powiedzieć, że ja po drugiej mapie na dwie kolejne już mentalnie nie dojechałem. I na ostatnią to właśnie on mnie obudził. To on był głównym motorem napędowym, który nas i głównie mnie motywował. Muszę powiedzieć, że dużo mi to dało, bo na ostatniej mapie grało mi się już dużo lepiej.

Właśnie, ostatnia mapa i comeback, który zrobiliście. Turów miał przecież bodajże cztery rundy meczowe. A mimo to doprowadziliście do dogrywki i w tej dogrywce wygraliście. Co w tamtym momencie, gdy wasz los wisiał na włosku, działo się w zespole?

Powiem tak – kiedyś Apeks na Majorze w Paryżu zrobiło niesamowity comeback na Anciencie. Wrócili chyba z 1:14. I bodajże STYKO albo jL powiedział, że jeżeli cały team uwierzy, to się uda. I tak było w naszym przypadku.

Tak więc macie mistrzostwo PLE. Macie 75 tysięcy złotych, czyli największą nagrodę w historii ThunderFlash. Przed wami teraz noc świętowania?

No prawdopodobnie tak <śmiech>.

A jak już kurz opadnie, to co dalej? Obrona tytułu w PLE czy może chcecie skupić się bardziej na arenie międzynarodowej?

Wiadomo, że najlepiej byłoby iść międzynarodowo. Zgarniać zaproszenia na turnieje. Wydaje mi się zresztą, że na scenie międzynarodowej ogólnie radzimy sobie lepiej niż na polskiej. Gdy gra się przeciwko polskiej drużynie, to jest zupełnie inny mecz. Będziemy też dążyć do tego, by wspinać się po rankingu HLTV.

Wspomniałeś, że denerwuje cię, iż inni was nie doceniają. Ale po tym dzisiejszym spotkaniu takich niedowiarków będzie chyba zdecydowanie mniej?

Mam nadzieję, że otworzyliśmy niektórym oczy w kwestii tego, na co nas naprawdę stać.