Czy Fnatic przebrnie przez play-iny MSI?

Z racji tego, że pierwszym etapem MSI są play-iny, to temat należałoby rozpocząć od Fnatic. Wszak Czarno-Pomarańczowi, jako druga siła Europy, rozpoczną swoje zmagania właśnie od fazy wstępnej. Wydawać się może, że z uwagi na słabą konkurencję nie trzeba się o nich szczególnie martwić, a awans do drabinki pucharowej powinien być gwarantowany. Ale czy na pewno? Zdania ekspertów w tej kwestii są podzielone, co możecie zobaczyć zarówno w pierwszym, jak i w drugim zestawieniu ich opinii.

Oscarinin, Razork, Humanoid, Fnatic, LEC 2024 Winterfot. Riot Games/Michał Konkol

Ja natomiast jestem nastawiona raczej pozytywnie i sądzę, że odpadnięcie FNC na tak wczesnym etapie turnieju byłoby sporym rozczarowaniem i zaskoczeniem. W szczególności, że losowanie okazało się dla reprezentantów LEC względnie łaskawe. Pierwszym ich rywalem będzie bowiem GAM Esports, aktualni mistrzowie Vietnam Championship Series. Co roku o przedstawicielach tego regionu mówi się jak o czarnych koniach. A jak wypada to w rzeczywistości? Cóż, w ubiegłym sezonie awans do fazy swiss na Worldsach okazał się szczytem ich możliwości. Na MSI było jeszcze gorzej, gdyż GAM wypadło z gry o stawkę już w play-inach. I nie było to pożegnanie w dobrym stylu – katem Wietnamczyków było Movistar R7 z Ameryki Łacińskiej. Nic też nie wskazuje na to, żeby w tym roku mieli oni stanowić większe zagrożenie. Wręcz przeciwnie – roszady w składzie spowodowane głośną aferą związaną z ustawianiem meczów sprawiają, że Fnatic powinno spać spokojnie i nieco bardziej martwić się kolejnym oponentem.

Epicki rewanż z TES na horyzoncie

Tym najprawdopodobniej będzie Top Esports. Nad meczem srebrnych medalistów LoL Pro League z brazylijskim LOUD rozwodzić się nie zamierzam. Sądzę jednak, że założenie wygranej TES jest w tym przypadku założeniem bezpiecznym. To w połączeniu ze zwycięstwem Fnatic oznaczałoby, że podopieczni Tomáša "Nightshare'a" Kněžínka zmierzą się z nemezis brytyjskiej organizacji sprzed czterech lat już w drugiej rundzie play-inów. Dla samych zawodników zapewne nie będzie miało to większej wagi. Ze składu Czarno-Pomarańczowych z 2020 roku, który uświadczył reverse sweepa w ćwierćfinale Worldsów, nie ostał się przecież w drużynie już nikt. I choć brak demonów przeszłości w głowach graczy to raczej dobry omen, to mimo wszystko trudno dawać Ivánowi "Razorkowi" Martínowi Díazowi i jego świcie większe szanse na zwycięstwo w tym starciu.

Jeśli zaś miałabym upatrywać się miejsc, w których FNC mogłoby zaskoczyć formację Baia "369" Jia-Hao, to z pewnością nakreśliłabym duet leśnika i midlanera. Pozycje te są jednocześnie najmocniejszym punktem wicemistrzów LEC i najsłabszym ogniwem ich potencjalnych chińskich rywali. Popisy Marka "Humanoida" Brázdy przeciwko azjatyckim środkowym światowej klasy widzieliśmy już zresztą wielokrotnie. Na myśl przychodzą choćby Worldsy 2022 – Czech rywalizował wtedy z Lee "Fakerem" Sang-hyeokiem i Lee "Scoutem" Ye-chanem jak równy z równym. Hiszpański leśnik natomiast na przestrzeni ostatnich miesięcy zaliczył niesamowity progres i urósł do rangi jednego z najlepszych gajowych w regionie.

Nie można jednak zapominać o wspomnianym już 369, Yu "JackeyLove'ie" Wen-Bo, czy Tianie "Meiko" Ye. Przewaga możliwa do wypracowania z mida i lasu (możliwa – ale wciąż niepewna, wszak za Gao "Tianem" Tian-Liangiem i Linem "Creme'em" Jianem nadal przemawia mnóstwo argumentów) znaczyłaby niewiele, kiedy cała reszta mapy stałaby w płomieniach.

Awans do drugiego etapu MSI z drabinki drugiej szansy?

Nawet jeśli Czarno-Pomarańczowi ulegną TES, wciąż będą mieli możliwość awansu do play-offów MSI z dolnej drabinki i drugiego miejsca w grupie. Zgodnie z wcześniejszą symulacją czekałoby ich starcie ze zwycięzcą pojedynku GAM Esports kontra LOUD. I tutaj wynik przewidzieć jest już znacznie trudniej. Oba scenariusze stawiają jednak Fnatic w roli faworyta – przynajmniej na ten moment, kiedy aktualna forma wszystkich ekip jest wielką niewiadomą. Czy postawiłabym dom na to, że FNC pewnym ruchem przebrnie przez to spotkanie i zamelduje się w drugim etapie turnieju? Oczywiście, że nie – drużyna ta pokazywała swoją niestabilność już niejeden raz, a jej podłoga okazywała się zawieszona bardzo nisko. Cenię sobie natomiast umiejętności indywidualne poszczególnych zawodników na tyle, żeby zaufać im, że nie skompromitują Europy do tego stopnia i nie poślizgną się w meczu o takim, stosunkowo niskim, poziomie.

A co dalej? Cóż, na tym etapie kończy się nawet mój osobisty optymizm. Musiałby wydarzyć się cud, żeby Fnatic przebrnęło chociażby przez pierwszą rundę fazy pucharowej. Niemal każdy z potencjalnych przeciwników czekających na rezultaty play-inów plasuje się przynajmniej półkę wyżej. Skoro formacja Humanoida ma marne szanse już w starciu z Top Esports, to gdzie jej do takiego Bilibili Gaming lub Gen.G Esports? Jedynym światełkiem w tunelu zdaje się być łaskawe losowanie, które sparowałoby ją z Teamem Liquid. Co zaś jest przykre – w tym przypadku również nie byłabym stuprocentowo pewna, że szala zwycięstwa przechyli się na korzyść Europejczyków. Dożyliśmy czasów, w których żarty z ligi zza oceanu i memy EU>NA trzeba chwilowo odłożyć na bok. Przynajmniej do momentu, aż nasze drużyny wrócą na właściwe tory. Bo taki nadejdzie, prawda?

Samuraje według wielu jedyną nadzieją Europy na MSI

G2 Esports i turnieje międzynarodowe to dobrze znany duet. Po kiepskim sezonie 2021 w wykonaniu Samurajów wrócili oni na salony rok później i od tamtej pory znów meldują się na każdej dużej imprezie. Sukcesy Rasmusa "Capsa" Winthera i spółki na wielkiej scenie zdają się jednak być melodią przeszłości. Chyba wszyscy pamiętamy historyczne zwycięstwo MSI 2019 i finał Worldsów w tym samym roku. Niestety – od tamtej pory jedyne, co możemy obserwować, to tendencja spadkowa.

G2 Esports, LEC 2024 Springfot. Riot Games/Michał Konkol

Owszem, nadzieja umiera ostatnia, ale również jest ona matką głupich. I patrząc realistycznie – czy można wymagać od G2 sukcesów na skalę światową? Od 2022 roku ekipa duńskiego midlanera przegrała tylko jeden split. Wciąż nie szły za tym jednak wyniki w starciach z najlepszymi drużynami ze Wschodu. Ostatnie poważniejsze osiągnięcie? 3-4. miejsce na MSI 2022. Tu należy tylko przypomnieć, że format tego turnieju wyglądał wtedy zupełnie inaczej i uwzględniał tylko zwycięzców każdego regionu. Aby znaleźć się w top 4, wystarczyło więc pokonać reprezentantów mniejszych regionów i uplasować się na równi z Ameryką. Kiedy zaś przyszło do pojedynku z T1 w półfinale, ten zakończył się 3:0 – oczywiście na korzyść mistrzów LoL Champions Korea. Od tamtej pory znów było tylko gorzej. 11-14. lokata na Worldsach, 5-6. miejsce na MSI 2023 (jedyne zwycięstwo? Przeciwko MAD Lions), następnie 9-11. pozycja na kolejnych mistrzostwach świata.

LEC słabe jak nigdy dotąd

Absolutnie nie próbuję tu podkopywać niczyjej wiary. Ponoć jeśli w coś się wierzy, to żyje się łatwiej. Mimo wszystko wiele argumentów przemawia za tym, że G2 pozostaje najlepszą formacją Zachodu. Tylko czy bycie najlepszą ekipą słabego regionu na pewno jest powodem do dumy? Jeśli ktoś jeszcze łudzi się, że tegoroczne LEC wcale nie było takie fatalne, polecam powtórkę wiosennego finału. Widowisko pierwsza klasa, ale koniec końców MSI to nie mistrzostwa stand-upu, a drużyny nie grają po to, żeby rozbawić publikę. Suma wszystkich okoliczności, które trzeba wziąć pod uwagę, nie napawa więc szczególnym optymizmem. Nie dość, że ogólny poziom ligi drastycznie spadł, to dominacja Samurajów nie była tak wyraźna, jak zdarzało się to w minionych latach. Martwić może też forma indywidualna Stevena "Hansa samy" Liva i Mihaela "Mikyxa" Mehle. Zawodnicy z dolnej alejki zdają się nie do końca odnajdować w aktualnej mecie i sposobie rozgrywania LoL-a.

Kto przypadnie G2 w pierwszej rundzie play-offów MSI?

Przeprowadzenie symulacji zbliżonej do tej z grupy Fnatic w przypadku G2 jest znacznie trudniejsze. Wszystkie ekipy, które rozpoczynają swoje zmagania od play-offów, poznają swoich pierwszych rywali dopiero po zakończeniu play-inów. Ale trudniejsze nie znaczy niemożliwe – można założyć, kto wyjdzie z fazy wstępnej i na tej podstawie rozpatrzyć możliwe scenariusze. W kwestii awansu Top Esports i T1 niemal wszyscy są zgodni. Co do pozostałych drużyn – niech będzie to Fnatic i FlyQuest, choć PSG Talon również wydaje się realnym kandydatem na to miejsce. A jako że w pierwszej rundzie nie da się trafić na zespół ze swojego regionu, to Czarno-Pomarańczowych z miejsca należy wykluczyć. Pozostają zatem trzy formacje i tylko o jednej z nich można powiedzieć, że byłoby to dobre losowanie.

Spójrzmy prawdzie w oczy. Choć G2 w starciu z TES wciąż miałoby większe szanse niż FNC, to wyrwanie wicemistrzom LPL trzech zwycięstw to jeszcze trudniejsze wyzwanie. A przecież faza pucharowa już od samego początku rozgrywana będzie w formacie BO5. Cała nadzieja w Capsie, który w wielu pojedynkach LEC był jednoosobową armią i prowadził Samurajów do wygranych, których nie powinni byli sobie przywłaszczyć. Ale MSI to nie LEC – magiczne sztuczki Duńczyka mają tu znacznie mniejsze szanse zadziałać. Jak nie TES, to może T1? Też nie brzmi to dobrze. Nietuzinkowe wybory Sergena "BrokenBlade'a" Çelika zapewne śnią się po nocach zawodnikom z Europy. Choi "Zeus" Woo-je natomiast tylko czeka, aby pokonać Niemca jego własną bronią.

Wychodzi więc na to, że podopieczni Dylana Falco także muszą liczyć na farta. 33% szans na wylosowanie FLY (lub PSG) to nie tak mało. A myślę, że w starciu z którąś z tych ekip zarówno G2, jak i kibice całego regionu będą mogli odetchnąć z ulgą. Miejmy nadzieję, że sytuacja z poprzednich Worldsów i lanie spuszczone przez NRG było wystarczającą lekcją pokory. I więcej takich nie potrzeba.

Definicja sukcesu w przypadku Europy

No dobrze, wiemy już, że na powtórkę z roku 2019 i najwyższe lokaty raczej nie ma co liczyć. Warto byłoby natomiast zastanowić się, co będzie można nazwać sukcesem europejskich zespołów? Top 5-6? Brzmi całkiem wykonalnie. Nie wydaje mi się jednak, żeby pozycja wyższa od innych ekip z Zachodu była szczytem ambicji G2 czy Fnatic – a to wystarczy, aby właśnie na 5. lokacie się uplasować. Top 4 oznaczałoby zaś wyrzucenie z czołówki przynajmniej jednego wschodniego rywala. To już byłoby całkiem sporym osiągnięciem, biorąc pod uwagę kaliber reprezentantów LPL oraz LCK.

Idąc więc za głosem rozsądku stwierdzę, że top 4 moglibyśmy już określić pozytywnym zaskoczeniem i sukcesem. Wciąż jednak sądzę, że jest to scenariusz mało realny, który wymagałby od którejś z najlepszych drużyn znacznej niedyspozycji bądź niezrozumienia mety – a nie zanosi się, by ta miała diametralnie się zmienić. Cytując MJ ze Spidermana: spodziewaj się rozczarowania, wtedy nigdy nie będziesz naprawdę rozczarowany. I z tą myślą dobrze byłoby podejść do nadchodzącego MSI, ciesząc się z ewentualnych wyników ponad stan.


MSI 2024 rozpoczyna się już jutro. Przez pierwsze pięć dni rozgrywane będą play-iny, a następnie rozpocznie się faza play-off. Transmisję z rozgrywek będziecie mogli oglądać w języku polskim na kanałach Polsat Games na platformach Twitch oraz YouTubePo więcej informacji na temat Mid-Season Invitational 2024 zapraszamy do naszej relacji tekstowej, w której znajdziecie się po kliknięciu poniższego baneru: