Team Kinguin zakończył swoją przygodę z DreamHackiem ZOWIE Open Winter 2016 na najniższym stopniu podium. Polacy w półfinale ulegli reprezentantom Renegades.

  • Team Kinguin 1:2 Renegades (dust2 - 16:9, mirage - 7:16, cobblestone - 14:16)

Dla zawodników Team Kinguin było to pierwszy mecz na tym turnieju, w którym walczyli na dust2. Trudno było oceniać do czego na tej mapie zdolni są Polacy. Oni jednak już w początkowych minutach w CT pokazywali, że od wczoraj nie zapomnieli jak się strzela. W inauguracyjnej rundzie Mikołaj "mouz" Karolewski zdobył już trzy fragi, co miało duży wpływ na wygranie pistoletówki. Podopieczni Mariusza "Loorda" Cybulskiego wykorzystali także przewagę finansową i powiększyli prowadzenie na 3:0. Były to jednak bliskie rundy, co tylko potwierdzało, że Renegades stawia duży opór. W końcu Australijczycy się przebudzili i wyrównali wynik. Do końca pierwszej połowy jks z kompanami próbowali atakować na różne sposoby, co w większości przypadków kończyło się zdobywaniem przez nich rund. Przechodząc do CT Renegades prowadziło 9:6.

Po zmianie stron Kinguin po raz kolejny na DreamHacu rozpoczęło serię świetnych ataków. Polacy szybko doprowadzili do remisu, a niedługo później mieli już przewagę nad rywalami. Do końca dusta2 nie oddali już ani jednej rundy, wygrywając ostatecznie 16:9. Był to optymistyczny wynik, tym bardziej, że rywalizacja miała przenieść się na mirage - mapę wybraną przez Team Kinguin.

Początek drugiej lokacji bardzo przypominał wczorajszy mecz naszych rodaków przeciwko FlipSid3 Tactics. Podopieczni Loorda, grając w CT, tracili coraz więcej rund. W końcu przegrywali już 1:6 - przy takim rezultacie we wczorajszym pojedynku nastąpiło przełamanie i SZPERO z kompanami zdobyli 15. rund z rzędu, zapewniając sobie awans do półfinału. Dziś było nieco inaczej. Polacy zdecydowali się na pauzę taktyczną przy wyniku 1:7. Ta przerwa nie miała jednak większego wpływu na styl gry Kinguin. Renegades do końca połowy radziło sobie lepiej, wygrywając jako terroryści 11:4. Po zmianie stron polscy zawodnicy musieli zrobić wszystko, by wygrać pistoletówkę, a także wykorzystać przewagę finansową w początkowych rundach.

Na szczęście plan został zrealizowany, dzięki czemu przewaga Australijczyków nieco zmalała. Seria Polaków została jednak przerwana już przy stanie 11:7, a kolejne punkty trafiły na konto Renegades. Do końca połowy zespół ten nie wypuścił prowadzenia z rąk, ostatecznie triumfując 16:7.

Tym samym było pewne, że o awansie do finału zadecyduje ostatnia mapa - cobblestone, którą Polacy rozpoczęli w CT od sześciu wygranych rund z rzędu. Wtedy Renegades zdobyło pierwszy punkt, od razu decydując się na pauzę taktyczną, by omówić plan na kolejne minuty tego meczu. Przerwa zdekoncentrowała reprezentantów Kinguin, którzy w kolejnych minutach nie byli w stanie skutecznie bronić ataków oponentów. W końcu na tablicy wyników widniał już remis 6:6. Australijczycy byli bliscy kontynuowania tej świetnej passy do końca połowy, ale podopieczni Loorda w porę się przełamali i ostatecznie po 15. rundach prowadzili 8:7.

Po zmianie stron polscy gracze wygrali kolejną w tym meczu pistoletówkę, która miała bardzo duży wpływ na dalsze losy pojedynku. Dzięki niej Kinguin powiększyło prowadzenie na 12:7, ale wówczas do głosu doszło Renegades, które zdobyło trzy rundy z rzędu i zmusiło rywali do pauzy taktycznej. Seria australijskiej formacji trwała także po przerwie, co w końcu doprowadziło do remisu 12:12. Wówczas dzięki świetnej rundzie w wykonaniu mouza nastąpiło małe przełamanie. Renegades szybko odpowiedziało, zbliżając się do ostatecznego zwycięstwa. W końcu niestety zdołało dokończyć ten mecz wynikiem 16:14, co oznacza, że Team Kinguin odpada z turnieju, ostatecznie stając na najniższym stopniu podium i zgarniając 10 000 dolarów.

W wielkim finale Renegades zmierzy się z Gambit lub GODSENT, którzy już a kilkadziesiąt minut rozpoczną półfinał. Ostatni pojedynek tego turnieju zaplanowany jest na godzinę 18:00.