Dokładnie dwa dni temu świat obiegła informacja o tym, że włodarze TyLoo postanowili wyrzucić z zespołu dwóch graczy - YuanZhanga "AttackeRa" Shenga oraz YuLuna "fancy1" Caia, a także trenera - QiFanga "Karsę" Su. Co więcej, zawieszony został również inny zawodnik formacji z Panśtwa Środka, HaoWen "somebody" Xu, jednak ostatecznie powrócił on do składu i zagra na finałach WESG.

Cała sprawa jest na tyle zawiła i niejasna, że tak naprawdę nikt nie jest w stanie stwierdzić, która ze stron ma rację. Zaledwie kilka godzin po ogłoszeniu decyzji właścicieli TyLoo pojawiło się oświadczenie wyrzuconych graczy. W nieco bogatszej odsłonie swoje stanowisko wyraził YuLun "fancy1" Cai. Z zamieszczonej dzisiaj na portalu HLTV wypowiedzi dowiadujemy się o kulisach całego zamieszania.

- Wszystko rozpoczęło się - przynajmniej tak mi się wydaje - pod koniec 2015 roku, kiedy przegraliśmy w chińskich kwalifikacjach do SL i-League - wyjawił 19-latek. - Po tej porażce doszło do sporych problemów wewnątrz naszej drużyny, jednak wówczas (w przeciwieństwie do obecnej sytuacji) nie byliśmy związani kontraktem z TyLoo. Właśnie tamtej nocy rozmawiałem z AttackeRem o możliwości stworzenia nowego zespołu. 

- Zaledwie dzień później na temat przyszłości naszej drużyny rozmawiałem z naszym menadżerem, Kindym - zdradził Chińczyk. - Powiedziałem wówczas, że jeśli nie możemy zostać mistrzami, będziemy musieli się rozstać. Kindy, nie ukrywając łez, nalegał natomiast, żeby pozostać w tym składzie przez kolejny rok. Po tej rozmowie nasz zespół miał tydzień przerwy.

W międzyczasie z fancy1 skontaktowała się organizacja, która była zainteresowana stworzeniem drużyny wokół jego osoby. Cai wyjawił, że zaoferowano mu 20-krotnie większe wynagrodzenie. - Byłem w szoku i zdecydowałem się, że porozmawiam nawet ze swoją rodziną i przyjaciółmi. Wszyscy radzili mi, żebym dał temu szansę. Byłem w rozterce. Ostatecznie, gdy przypomniałem sobie twarz Kindy'ego podczas naszej rozmowy, postanowiłem odrzucić ofertę.

- Do pierwszej rozmowy z JasonemP, który później został głównym właścicielem TyLoo, doszło po zakończeniu iLeague. Wówczas wydawał się on rozsądnym człowiekiem. Jego oferta była naprawdę ciekawa, jednak wszystko co obiecał było "na gębę". Większość z tych obietnic nie została spełniona po dziś dzień.

Jak poinformował w oficjalnym oświadczeniu fancy1, do rozmów z włodarzami TyLoo dochodziło wielokrotnie. Pomimo licznych prób obie strony nie zdołały dojść do porozumienia w kwestii nowych umów. Co więcej, organizacja miała rzekomo zakontraktować inny zespół CS:GO. - Zdecydowaliśmy, że nie będziemy już mu dłużej ufać. Jednego dnia JasonR mówił nam, że skład pozostanie ten sam, a następnego razu dowiadywaliśmy się, że zamierza go zmienić. Nie mogliśmy tego zaakceptować.

- Ostatnie spotkanie z Jasonem odbyło się w siedzibie jego firmy, 5E. Zdecydowano, że zostaniemy zbanowani dlatego, że kontaktowaliśmy się z innymi organizacjami będąc pod kontraktem z TyLoo - powiedział fancy1. - Jestem przekonany, że nie złamaliśmy żadnych zasad. Straciliśmy po prostu zaufanie do naszej organizacji. Nasze szefostwo zrobiło z nas maszynkę do zarabiania pieniędzy. Stopniowo odsuwaliśmy się od naszych marzeń i celów. Jestem pewien tego, że głównym powodem, dla którego zdecydowaliśmy się na odejście był brak nadziei. Poinformowaliśmy o tym właścicieli oraz zarząd. Nie podpisaliśmy żadnych kontraktów z innymi organizacjami. 

Pełna wersja wypowiedzi chińskiego zawodnika w wersji anglojęzycznej znajduje się tutaj.