Na ELEAGUE Major 2017 zobaczymy zaledwie jeden zespół z Polski. Ta tendencja utrzymuje się już od dawna, także nie stanowi to żadnego zaskoczenia. Na szczęście, w naszym wypadku wyraźnie stawiamy na jakość kosztem ilości, bo Virtus.pro to od wielu lat uznana marka, która na każdym Majorze wymieniana jest w gronie faworytów. Czy i tym razem możemy ją tam umieścić?

W tym miejscu powinno dojść do rzeczowej analizy zmian dokonanych przez Polaków w minionym roku. Problem tylko w tym, że żadnych zmian nie było, bo Virtusi to już od dłuższego czasu synonim stabilności. Nawet SK Gaming, mające za sobą przecież bardzo udane 12 miesięcy, nie było w stanie uniknąć roszad personalnych, a tymczasem formacja znad Wisły gra razem od końcówki 2013 roku i nie zanosi się, by ten stan rzeczy miał prędko ulec zmianie. Zresztą, już kilkukrotnie Filip "NEO" Kubski i koledzy udowodnili, że lepiej ze sobą popracować, porozmawiać i poszukać rozwiązań, niż pochopnie zmieniać zawodników. Oczywiście, takie przywiązanie do jednego składu niesie też pewne ograniczenia, które jednak graczom z Polski zdają się nie przeszkadzać.

Ostatnio prym w zespole VP wiedzie młoda krew - Janusz "Snax" Pogorzelski oraz Paweł "byali" Bieliński. I o ile obecność tego pierwszego nie dziwi, wszak Snax już od dawna zaliczany jest do światowej czołówki, to już dobra gra byaliego najzwyczajniej cieszy. Aimer z Polic zawsze miał problemy z ustabilizowaniem formy, ale ostatnimi czasy wyraźnie znajduje się nad kreską i stanowi jedną z wiodących postaci ekipy. Za wspomnianą dwójką znajduje się przeżywający kolejną już młodość Wiktor "TaZ" Wojtas, który zwłaszcza w pierwszej fazie niedawnych finałów WESG 2016 pokazał, że ma jeszcze sporo do zaproponowania. Najsłabiej w ostatnich trzech miesiącach radzą sobie z kolei Jarosław "pasha" Jarząbkowski i wspomniany już NEO. W przypadku pashy nie można mówić oczywiście o wstydzie, bo i on gra coraz lepiej. Może nie jest to jeszcze forma z 2014 roku, ale wszystko zmierza ku lepszemu. Największe zmartwienie stanowi jednak Filip Kubski. Legenda CS-a, która jeszcze w połowie roku była w stanie sama wygrywać rundy, ostatnio radzi sobie znacznie gorzej, chociaż zapewne jest to efektem przejęcia pałeczki IGL-a:

Gracz Zabójstwa Śmierci K/D Ratio Rating
byali 826 736 1,12 1,09
Snax 775 682 1,14 1,07
TaZ 775 706 1,10 1,07
pasha 741 746 0,99 1,00
NEO 689 720 0,96 0,94

Końcówka roku nie była dla Virtus.pro specjalnie udana. Słabe wyniki w liga ESL oraz ECS zaowocowały brakiem awansu na światowe finały. Także obrona tytułu w 2. sezonie ELEAGUE okazał się zbyt dużym wyzwaniem dla Polaków. Sytuację ratuje nieco udany występ na EPICENTER: Moscow. W teorii także finały WESG poszły nieźle, bo przecież 3. miejsce i nagroda w wysokości 200 tysięcy dolarów cieszą zawsze. Problem jednak w tym, że gra Virtusów w Chinach nie zachwycała i trudno stwierdzić czy było to efektem braku formy, czy też przygotowań do Majora:

Turniej Miejsce
Finały WESG 2016 3.
2. sezon ECS – europejska dywizja 9.
2. sezon ELEAGUE 5-8.
EPICENTER: Moscow 2.

Polską piątkę stać na ostateczny triumf, to nie ulega wątpliwości. Niestety, VP to drużyna z gatunku tych, które są w stanie pokonać każdego, ale i z każdym przegrać. Podopieczni Jakuba "kubena" Gurczyńskiego mają tendencję do głupich zagrań i wpadek, jednakże niejednokrotnie wprawiali nas także w zachwyt. Z tego powodu trudno jednoznacznie zawyrokować, gdzie tak naprawdę Virtusi skończą. Wierzę, że utrzymają status "legendy", ale co dalej? Przed Polakami niesamowita szansa, bo na ELEGUE Major 2017 nie ma żelaznego faworyta, więc nie będą zmuszeni mierzyć się z toczącym się po wszystkim walcem w postaci SK czy Fnatic. Zresztą, to nie o rywali się tutaj rozchodzi, bo tak naprawdę w walce o końcowy sukces może zespołowi Virtus.pro przeszkodzić... tylko on sam.

Śledź autora tekstu na Twitterze - MaPetCed