Zbliżające się zawody Intel Extreme Masters Katowice 2017 będą dla Virtus.pro już czwartą próbą zawojowania stolicy Górnego Śląska. Jak do tej pory udało się tylko za pierwszym razem, gdy w 2014 roku Polacy mogli wznieść w górę puchar za wygranie Majora. Turniej w Spodku stracił już rangę współorganizowanych przez Valve rozgrywek, ale nadal stanowi jeden z najważniejszych punktów w terminarzu Virtusów.

EMS One Katowice 2014

Zacznijmy od początku, czyli właśnie od ESL Major Series One Katowice 2014. Filip "NEO" Kubski wraz z kolegami przystępowali do zawodów zaledwie 1,5 miesiąca po podpisaniu umów z Virtus.pro. Tym samym był to ich debiut w nowych barwach na międzynarodowej arenie.

To było nawarstwienie kilku stresogennych czynników: nowi przełożeni, gra przed własną publicznością i walka o najważniejsze trofeum na światowej scenie Counter-Strike'a. Pod niejednym ugięłyby się nogi przy takim natłoku, ale nie pod polską piątką. Chociaż w sumie zaczęło się od... falstartu. Zawodnicy znad Wisły w swoim pierwszym meczu w fazie grupowej podejmowali HellRaisers, formację o wiele niżej notowaną i dopiero wówczas raczkującą, chociaż posiadającą w składzie doświadczonych już graczy. Do rozstrzygnięcia tej potyczki potrzebna była jednak dogrywka i dopiero w niej Polacy byli w stanie wygrać 19:16. Potem poszło już z górki - VP bez większych przeszkód poradziło sobie z takimi formacjami, jak Titan, Team LDLC.com czy nawet będące wtedy na absolutnym szczycie Ninjas in Pyjamas. Tak naprawdę jedynym przeciwnikiem, który jakkolwiek oparł się polskiej nawałnicy, byli Szwedzi z LGB eSports, wśród których brylował m.in. Olof "olofmeister" Kajbjer.

16 marca 2014 roku po łatwo wygranym 2:0 finale turnieju Jarosław "pasha" Jarząbkowski mógł wznieść w górę puchar dla najlepszej ekipy CS:GO na świecie. Wzruszeniom nie było końca, także dzięki świetnej katowickiej publiczności, o czym po meczu nie omieszkał wspomnieć sam pasha: – To jest coś niesamowitego. I już nie mówię o naszej wygranej, ale to, co dzisiaj zrobili kibice tu w Spodku to jest po prostu coś fantastycznego – stwierdził. Zresztą, Jarek miał powody do radości, wszak został wybrany najlepszym graczem całych zawodów.

Wszystkie mecze Virtus.pro podczas EMS One Katowice 2014:

Faza grupowa
13.03 HellRaisers 16:19 Virtus.pro Mirage
13.03 Titan 7:16 Virtus.pro Mirage
Ćwierćfinał
14.03 Virtus.pro 2:0 Team LDLC.com
Mirage 16:3
Inferno 16:8
Półfinał
15.03 Virtus.pro 2:1 LGB eSports
Inferno 16:8
Mirage 16:19
Train 16:7
Wielki finał
16.03 Ninjas in Pyjamas 0:2 Virtus.pro
Mirage 9:16
Inferno 10:16

ESL One Katowice 2015

Nie ma się co dziwić, że rok później oczekiwania względem Virtusów były ogromne. Na ostatnim w 2014 roku Majorze Polacy dotarli do półfinału, więc impreza w Katowicach była idealną okazją, by poprawić ten rezultat i ponownie sięgnąć po tytuł mistrzowski na własnej ziemi. Niesamowitą motywację było widać także wśród zawodników. – Nie sądzę, żebyśmy jadąc na ten turniej obawiali się kogokolwiek. Mamy solidną formę i planujemy dotrzeć do finału. Oczywiście też nie mamy zamiaru nikogo lekceważyć – stwierdził przed imprezą NEO w rozmowie z Cybersportem.

Zaczęło się bardzo dobrze, bo od wysokiej wygranej z fińskim 3DMAX, chociaż po prawdzie nikt i tak nie dawał Skandynawom zbyt wielkich szans. O wiele ważniejsze było zwycięstwo nad będącym wtedy na fali wznoszącej Cloud9. Amerykanie niepostrzeżenie zaczęli pukać do bram światowej czołówki, a w swoim pierwszym spotkaniu grupowym pokonali faworyzowane Team SoloMid. Jednakże ich triumfalny marsz został brutalnie zastopowany właśnie przez Virtusów, którzy po ciężkim boju zdobyli Inferno wynikiem 16:11. Zresztą, ta porażka załamała ekipę C9 na tyle, że potem w decydującym o awansie do play-offów starciu BO3 musiała uznać wyższość TSM-u.

To już jednak Polaków nie obchodziło, bo oni grę w kolejnej fazie zawodów zapewnili sobie po dwóch meczach. W ćwierćfinale trafili natomiast na brazylijską formację Keyd Stars, czyli... 2/5 obecnego SK Gaming. Niemniej w tamtym momencie Brazylijczycy nie byli specjalnie znani, a dodatkowo borykali się z problemami natury logistycznej. Awans na ESL One zdobyli jeszcze jako KaBuM.TD, ale tuż przed rozpoczęciem turnieju zmienili organizację, gdyż poprzednia nie była w stanie zapewnić im wyjazdu do Polski. Mimo to Latynosi byli w stanie przeciągnąć pojedynek z Virtus.pro do trzech map i dopiero na Nuke'u zostali rozgromieni 16:1, sprawiając wcześniej polskiej piątce sporo problemów. Cały świat był zdziwiony odważną postawą kopciuszka, zaś pasha mówił bez ogródek: – Nie spodziewałem się, że będą trzy mapy. Byliśmy w szoku, ale popełniliśmy skillowe błędy.

Mimo przejściowych problemów z Keyd, prawdziwe zaskoczenie przyszło dopiero później, w półfinałowym pojedynku z Fnatic. Szwedzi przyjeżdżali nad Wisłę, by wymazać z pamięci kibiców aferę "boostgate", gdy podczas 1/2 finału poprzedniego Majora pokonali LDLC wykorzystując zakazaną podsadzkę. Markus "pronax" Wallsten wraz z kolegami chcieli zostawić to za sobą i wyszło im to perfekcyjnie. Na Cobblestonie zespół VP jeszcze walczył, przegrywając dopiero po dogrywce, ale już na Mirage'u, swojej najmocniejszej wówczas mapie, był bez żadnych szans. Ekipa Fnatic dobitnie pokazała dlaczego uważano ją wówczas za najlepszą na świecie, w końcowym rozrachunku wygrywając całe zawody. Virtusi zadowolić się musieli miejscem na najniższym stopniu podium. – Top 3 jest świetnym wynikiem, powodem do dumy, ale całe życie dążyłem tylko do wygranej i nic się nie zmienia – stwierdził kilka dni po meczu Wiktor "TaZ" Wojtas.

Wszystkie mecze Virtus.pro podczas ESL One Katowice 2015:

Faza grupowa
12.03 Virtus.pro 16:5 3DMAX Overpass
12.03 Virtus.pro 16:11 Cloud9 Inferno
Ćwierćfinał
13.03 Virtus.pro 2:1 Keyd Stars
Mirage 16:4
Overpass 17:19
Nuke 16:1
Półfinał
14.03 Fnatic 2:0 Virtus.pro
Cobblestone 19:17
Mirage 16:8

IEM Katowice 2016

Katowice w 2016 roku utraciły status Majora, przez co prestiż całej imprezy nieco spadł. Zmieniona została również jej formuła - od tej pory zamiast czterech grup mieliśmy tylko dwie, a w każdej z nich znalazło się po sześć ekip (a nie, jak wcześniej, po cztery). System podwójnej eliminacji zmieniony został na round robin.

Zostawiając już w tyle kwestie formalne, przełom 2015 i 2016 roku był dla Virtus.pro czasem niezwykle ciężkim, w którym na Polaków co rusz spadała fala ogromnej krytyki. W sumie nawet nie ma się co dziwić, bo wyniki graczy znad Wisły pozostawiały sporo do życzenia - tylko ćwierćfinał DreamHack Cluj-Napoca 2015, brak awansu na finały 3. sezonu ESL Pro League, a także słaba gra podczas Intel Extreme Masters San Jose. Szansą na odkupienie miał być IEM w Katowicach. – Nic innego niż wygrana na IEM-ie nie jest rozsądnym założeniem. Inne miejsce niż pierwsze nie będzie sukcesem – to znowu słowa TaZa, ale już sprzed zawodów w 2016 roku. – Jesteśmy u siebie w domu, jesteśmy przed naszą publicznością, która jest najlepsza i najbardziej oddana na świecie. Nic innego niż zwycięstwo nas nie zadowoli.

Plany sobie, a rzeczywistość sobie. Na polskiej ziemi nie doszło do cudownego przebudzenia, nie było nagłej przemiany, która wywindowałaby Virtusów na sam szczyt. Zamiast tego były występy w kratkę i aż dwie porażki w fazie grupowej. O ile jeszcze stratę punktów z Astralis można było przyjąć z pewną dozą zrozumienia, to już przegrana z Tempo Storm była bolesnym ciosem w twarz, który musieli przyjąć wszyscy polscy kibice.

Bilans 3-2 zmusił polską piątkę do rozegrania spotkania ćwierćfinałowego, gdzie ponownie, jak przed rokiem, trafiła na Fnatic. Ponownie też Szwedzi okazali się zbyt mocni, nie pozwalając tym razem rywalom na choćby cień nadziei. Szybkie 16:4 oraz 16:8 sprawiło, że VP musiał pożegnać się ze Spodkiem już pierwszego dnia fazy play-off. Polacy byli załamani, nikt nie spodziewał się aż tak słabego rezultatu. – Od wczoraj jestem bardzo podłamany. To był turniej, który najbardziej na świecie chciałem wygrać, liczył się dla mnie bardziej niż Major – wyznał pasha kilka dni po przegranym ćwierćfinale. – Grałem w Polsce przed najlepszym kibicami na świecie. Czuję się źle.

Wszystkie mecze Virtus.pro podczas IEM Katowice 2016:

Faza grupowa
03.03 Virtus.pro 6:16 Astralis Overpass
03.03 Team EnVyUs 14:16 Virtus.pro Cache
03.03 Virtus.pro 9:16 Tempo Storm Cobblestone
03.03 E-Frag.net Esports Club 9:16 Virtus.pro Overpass
03.03 Virtus.pro 16:13 FaZe Clan Mirage
Ćwierćfinał
04.03 Fnatic 2:0 Virtus.pro
Train 16:4
Inferno 16:8

Jeśli przeanalizujemy drogę Virtus.pro w Katowicach, łatwo dostrzeżemy nieprzyjemną tendencję spadkową - od zwycięzcy do zaledwie ćwierćfinalisty. Dlaczego zatem w tym roku będzie inaczej? Powodów jest kilka. Przede wszystkim, zespół kubena wraca do Polski w glorii chwały zwycięzcy DreamHacka Las Vegas 2017. Forma VP od początku 2017 roku tylko zwyżkuje, czego dowodem jest m.in. udany Major. Ponadto, duża część formacji z czołówki przeszła większe lub mniejsze modyfikacje i dopiero szukają one idealnych ustawień, swojego rytmu. Można zatem oczekiwać, że NEO, TaZ, pasha, Snax i byali przebiją ubiegłoroczny wynik, a może nawet powalczą o ponowny triumf. W Las Vegas się udało, dlaczego zatem podobnie miałoby nie być właśnie w Spodku?

Śledź autora tekstu na Twitterze - MaPetCed